Kryzysowe (anty-)działania polityków
 Oceń wpis
   

W ostatnich dniach można odnieść wrażenie, że dodatni wzrost gospodarczy jaki – zdaniem GUS – odnotowaliśmy w Q1’09 to zasługa polityków. Tych z rządu, ponieważ swymi działaniami uchronili nas (przy najmniej na razie) przed recesją, i tych z opozycji, bo to ich patrzenie „na ręce” zapobiegło większej katastrofie. Tymczasem prawda jest taka, że większość pomysłów przedstawionych przez polityków w formie tzw. działań antykryzysowych ma lub może (o ile wejdzie w życie) niewielki wpływ na rzeczywistość gospodarczą. Co więcej niektóre z nich gospodarce nawet szkodzą, lub mogą zaszkodzić. Klasycznym przykładem jest tu całe zamieszanie, jakie zostało wywołane przez polityków przy okazji opcji walutowych. Pomysły unieważnienia umów opcyjnych z mocy prawa doprowadziły do usztywnienia stanowisk wielu firm, w efekcie zamiast zamykać pozycje lub dogadywać się z bankami zaczęły one brnąć w coraz to większe straty czekając na „zbawienne” rozwiązania, które nigdy się nie zmaterializowały (bo i nie mogły). Innym przykładem anty-działań jest tzw. system gwarancji dla kredytów udzielanych przedsiębiorstwom. Pomysł tego typu rozwiązania został po raz pierwszy przedstawiony pod koniec listopada 2008 r., jako część szerszych planów działań antykryzysowych rządu. Od tego czasu upłynęło już dobre pół roku, rząd kilka razy zdążył medialnie „sprzedać” system gwarancji społeczeństwu, a w rzeczywistości system nadal nie działa i tak naprawdę nie wiadomo kiedy zacznie działać. I można by na to machnąć ręką - w końcu nie pierwszy już rzeczywistość różni się od politycznych obietnic – gdyby nie fakt, że gospodarka ponosi właśnie negatywne konsekwencje tej urzędniczej niefrasobliwości. Banki wstrzymują się z udzielaniem kredytów dla firm czekając na system gwarancji (bo dlaczego nie miałyby skorzystać z okazji podzielenia się ryzykiem kredytowym), który być może nigdy nie spełni pokładanych w nim oczekiwań. Problem polega bowiem na tym, że szczegóły proponowanych rozwiązań mogą okazać się dla banków niekorzystne i pozostanie on czysto teoretycznym rozwiązaniem. Tymczasem w biznesie jak w życiu, w wielu sytuacjach zła wiadomość (w tym przypadku, że systemu gwarancja nie ma) jest często lepszym rozwiązaniem niż niepewność, która prowadzi do bezczynności i często rodzi problemy zaniechania. Banki wiedząc, że systemu gwarancji nie będzie lub że będzie on ułomny zaczęłyby poszukiwać alternatywnych sposobów obniżenia ryzyka, tymczasem obecnie wszyscy patrzą biernie jak strumień kredytu dla firm wysycha, co wkrótce doprowadzić może do poważnych problemów płynnościowych.

Na koniec o jednym z ostatnich pomysłów, subsydiowania wynagrodzeń. Na pozór to dobry sposób walki z rosnącym bezrobociem, który powinien mieć pozytywne przełożenie na konsumpcję i wzrost gospodarczy. Choć rozwiązania przewidziane w ustawie rodzą określone koszty dla budżetu, rząd tak czy inaczej musiałby wyłożyć środki na świadczenia społeczne dla osób zwolnionych z pracy. Istnieje jednakże druga, negatywna strona tego typu rozwiązań. Po pierwsze rodzą one ryzyko nadużyć, w efekcie pomoc może trafić do tych firm, które wykażą się największą „kreatywnością”, a nie koniecznie tam, gdzie jest najbardziej potrzebna. Po drugie przepisy nakazujące utrzymanie zatrudnienia po wygaśnięciu pomocy mogą być dla firm przysłowiowym gwoździem do trumny, jeśli gorsza koniunktura potrwa dłużej. Po trzecie gwałtownie rosnące w ostatnim czasie jednostkowe koszty pracy wskazują na potrzebę dostosowań po stronie zatrudnienia, gdyż bez niego podważona zostanie długookresowa konkurencyjność polskich firm. Co więcej proponowane rozwiązania mogą hamować potrzebne w rynkowej gospodarce procesy realokacji zasobów. Kryzys w gospodarce powoduje z reguły przemieszczenie zasobów z obszarów dotkniętych recesją, do tych, które wyłaniają się jako nowe obszary rozwoju. W tym kontekście sztuczne podtrzymywanie zatrudnienia w określanych firmach/branżach nie koniecznie musi być najlepszym rozwiązaniem, gdyż hamuje proces tzw. „kreatywnej destrukcji”. Proces restrukturyzacji firm to nieodłączny element kryzysu, a branże eksportowe, które w pierwszej kolejności zostały przez niego dotknięte otrzymały już olbrzymie „subsydia” w postaci słabszej złotówki. W tej sytuacji nacisk rządu powinien być położony na stymulowanie procesu tworzenia nowych miejsc pracy tam gdzie to potrzebne (np. przy rozwoju infrastruktury drogowej), a nie utrzymywanie zatrudnienia za wszelką cenę.

Reasumując, może to i lepiej, że większość antykryzysowych działań wymyślanych przez polityków pozostanie na papierze. Polskie firmy wykazały już wielokrotnie, że im mniej się ingeruje w ich działalność tym bardziej są skuteczne i tym lepiej sobie radzą.

Komentarze (0)
Globalna recesja, czyli jak... Entuzjazm rynków finansowych...
1 | 2 | 3 | 4 | 5 |


   

Najnowsze wpisy
2017-11-26 14:48 Optymizm Komisji
2017-11-15 20:40 Co po obecnym boomie?
2017-11-03 10:57 Kto będzie finansował (duże) firmy?
2017-10-22 16:03 Spokój na powierzchni oceanu
2017-10-14 09:15 MMŚP - motor napędowy gospodarki?
Najnowsze komentarze
2017-11-16 03:28
piotr janiszewski1:
Co po obecnym boomie?
CO...!!??? Kierunek ex ante pokazuje od wielu miesięcy SWIG80...!!!
2017-11-07 15:46
angling:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Crowdfunding też odpada w Polsce po ostatnim "incydencie" z Secret Service.
2017-11-05 08:29
artysta:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Najlepszy jest kredyt kupiecki.
O mnie
Andrzej Halesiak
Komentator polskiej rzeczywistości. Więcej na: linkedin: https://pl.linkedin.com/in/andrzej-halesiak-0b9363 Twitter: @AndrzejHalesiak