Hiszpania będzie następna?
 Oceń wpis
   

Coś co było nieuniknione stało się. Portugalia poprosiła o pomoc finansową Unię Europejską. Jeszcze w tym samym dniu, gdy stało się to faktem minister finansów Hiszpanii emocjonalnie zapewniała, że sytuacja jej kraju jest zupełnie odmienna od portugalskiej. Jej słowa brzmiały jednak mało wiarygodnie, zwłaszcza jeśli przypomnieć liczne podobne wypowiedzi przedstawicieli rządów Grecji, Irlandii i Portugali. Wszyscy wiemy, co się działo potem. Na tle mało wiarygodnej pani minister ukojenie w serca inwestorów mogła jednak wlać informacja, że zdaniem Goldman Sachs (banku inwestycyjnego, który według niektórych spiskowych teorii w praktyce rządzi światem) Portugalia jest ostatnim bankrutem w strefie euro i że taki los z pewnością nie grozi Hiszpanii.
 

Dla zwolenników hipotezy, że Hiszpania nie zbankrutuje jednym z koronnych argumentów jest fakt, że dług publiczny tego kraju wyniósł na koniec 2010 roku „zaledwie” 64%PKB, niewiele jeśli porówna się go do długu Grecji - 140%, Irlandii -97% czy Portugalii – 83%. Ja jednak pokusiłbym się o postawienie hipotezy, że relatywnie niski poziom długu nie uchroni Hiszpanii przed bankructwem, i że z prawdopodobieństwem 60% do 40% Hiszpania będzie musiała się zwrócić o pomoc do pozostałych krajów strefy euro i MFW. Nie wydarzy się to jednak raczej w tym roku, ale w perspektywie12-18 miesięcy. Skąd ten pesymizm?
 

Powodów jest kilka. Podstawowy związany jest z ograniczonym potencjałem rozwoju hiszpańskiej gospodarki w najbliższych latach. W ostatnim dziesięcioleciu motorem napędowym hiszpańskiej gospodarki były budownictwo i usługi finansowe. Jak mają się dziś te dwa kluczowe obszary gospodarki? Otóż prezentują one obraz jak po trzęsieniu ziemi połączonym z tsunami. Boom budowalny skończył się wraz z pęknięciem bańki spekulacyjnej w nieruchomościach. Ilość oddawanych mieszkań spadła z blisko 650 tys. w 2007 roku do ok. 250 tys. w 2010. Według różnych szacunków nawis niesprzedanych mieszkań wynosi dziś od 1 do 1.5 miliona!. W tej sytuacji nie dziwi fakt, że liczba rozpoczynanych budów spadła w 2010 r. poniżej 100 tys. Przywracanie równowagi na rynku nieruchomości mieszkaniowych potrwa więc wiele lat. Nie lepiej wygląda sytuacja w zakresie nieruchomości komercyjnych.
 

W odniesieniu do sektora finansowego na pierwszy rzut oka sytuacja nie wygląd tak źle. Największe hiszpańskie banki prowadzą zdywersyfikowaną geograficznie działalność, a ich mocną stroną jest silna obecność na szybko rozwijających się rynkach Ameryki Południowej. Niemniej jednak załamanie na rynku nieruchomości oraz rosnące bezrobocie (przekroczyło poziom 21%!) w połączeniu z faktem, że gospodarstwa hiszpańskie – w relacji do dochodów - należą do tych najbardziej zadłużonych w Europie stanowi olbrzymie obciążenie dla ich lokalnego biznesu. Dodatkowo niektóre hiszpańskie banki zaangażowane były w finansowanie swojego sąsiada, gospodarki portugalskiej. Jednym z kluczowych wyzwań hiszpańskich banków jest dziś konieczność refinansowania długów. Znacząca część ich ekspansji kredytowej finansowana była bowiem na rynku kapitałowym.
 

Perspektywy budownictwa i usług finansowych pozostają więc słabe i to na kolejnych kilka lat. W tej sytuacji istnieje potrzeba rozwoju innych obszarów gospodarki, które mogłyby się stać nowymi motorami wzrostu. Nie jest to jednak zadanie łatwe. Głównie ze względu na fakt, że w ostatnim dziesięcioleciu Hiszpania doświadczyła silnej fali deindustrializacji. Rosnące płace zniechęciły wielu producentów do utrzymywania hiszpańskich zakładów. Produkcja została przeniesiona do tańszych krajów, takich jak np. Polska. Za procesem tym poszły też określone zmiany w edukacji, stąd w Hiszpanii trudno dziś znaleźć odpowiednich specjalistów. Odbudowie przemysłu nie pomaga fakt, że Hiszpania nie ma możliwości dewaluacji kursu, a więc proces przywracania konkurencyjności musi odbywać się poprzez spadek płac.
 

To wszystko tworzy negatywne sprzężenie zwrotne. Spadki płac oznaczają bowiem niższy popyt prywatny, co w warunkach redukcji deficytu budżetowego oznacza mniejszy popyt globalny. Mniejszy popyt to z kolei mniejsza liczba miejsc pracy i spadające dochody budżetu itd.
Ponieważ perspektywy dla wzrostu gospodarczego Hiszpanii pozostają słabe (w ok. 1-1.5%) trudno będzie osiągnąć taką poprawę sytuacji budżetu, która zagwarantowałby ustabilizowanie długu publicznego do PKB. Tym bardziej, że Hiszpania musi się równocześnie zmierzyć z innym, niekorzystnym dla niej procesem; im gorzej w gospodarce tym wyższego oprocentowania oczekują inwestorzy pożyczający środki na finansowanie potrzeb pożyczkowych hiszpańskiego rządu. Do tego dochodzą jeszcze podwyżki stóp EBC. Mają one wpływ na oprocentowanie krótkoterminowych papierów dłużnych, a to właśnie w ich kierunku przesunęła się ostatnio struktura finansowania.
 

W tej sytuacji trudno będzie Hiszpanii uniknąć przerabianego już w przypadku innych krajów scenariusza utraty płynności. Zwłaszcza, że blisko połowa hiszpańskiego długu publicznego znajduje się w rękach inwestorów zagranicznych. Wystarczy niewielka iskra zapalna, by nastąpiła jego masowa wyprzedaż. Taką iskrą mogą się stać zmiany na scenie politycznej po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Mogą one wzmocnić siły przeciwników zaciskania pasa. Jak pokazuje to przykład Portugali (gdzie spora część ludności przyjęła decyzję o pomocy Unii i MFW z ulgą) społeczeństwo może mieć inną perspektywę niż rząd. Dla niego przejście na garnuszek pozostałych krajów strefy euro nie musi być wcale tak złym rozwiązaniem.
 

Opublikowane: Parkiet 22.04.2011

Komentarze (9)
Na drodze ku Stanom Zjednoczonym... Wyniki banków w Q1’2011...
1 | 2 |


   

Najnowsze wpisy
2017-11-26 14:48 Optymizm Komisji
2017-11-15 20:40 Co po obecnym boomie?
2017-11-03 10:57 Kto będzie finansował (duże) firmy?
2017-10-22 16:03 Spokój na powierzchni oceanu
2017-10-14 09:15 MMŚP - motor napędowy gospodarki?
Najnowsze komentarze
2017-11-16 03:28
piotr janiszewski1:
Co po obecnym boomie?
CO...!!??? Kierunek ex ante pokazuje od wielu miesięcy SWIG80...!!!
2017-11-07 15:46
angling:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Crowdfunding też odpada w Polsce po ostatnim "incydencie" z Secret Service.
2017-11-05 08:29
artysta:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Najlepszy jest kredyt kupiecki.
O mnie
Andrzej Halesiak
Komentator polskiej rzeczywistości. Więcej na: linkedin: https://pl.linkedin.com/in/andrzej-halesiak-0b9363 Twitter: @AndrzejHalesiak