Przemysł a najwyższa na świecie płaca minimalna
 Oceń wpis
   

Niedawno w Szwajcarii obywatele tego kraju mieli okazję wypowiedzenia się w referendum na temat tego czy są za wprowadzeniem ustawowej płacy minimalnej na poziomie 4 tys. franków miesięcznie (blisko 14 tys. złotych). Prawdopodobnie ku zaskoczeniu niektórych Szwajcarzy opowiedzieli się przeciw takiemu rozwiązaniu. Taki wybór przestaje jednak dziwić w zestawieniu z informacją, że już dziś 90% tych którzy pracują na pełny etat zarabia więcej niż wynosi proponowana płaca minimalna. Temat płacy minimalnej w Szwajcarii można by skwitować stwierdzeniem „są bogaci, to ich stać”, myślę że warto jednak poświęcić chwilę uwagi temu, dlaczego są bogaci i jak to możliwe, że w jakimś kraju są w stanie za najprostsze nawet prace płacić blisko 10-razy tyle, co za te same czynności wykonywane w Polsce.

Niektórym bogactwo Szwajcarii kojarzy się przede wszystkim ze znanymi na całym świecie szwajcarskimi bankami. Te jednakże koncentrują się w dużej mierze na zarządzaniu bogactwem innych i o sile swego kraju specjalnie nie decydują (niedawno były dla niego nawet źródłem poważnych problemów). Źródłem trwałego sukcesu i wysokich płac szwajcarskiej gospodarki jest … sektor przetwórstwa przemysłowego. Choć pracuje w nim niespełna 700 tys. osób (ok. 14% ogółu pracujących), to właśnie ta relatywnie niewielka część gospodarki (19% PKB) jest źródłem jej siły i mocy. Sektor ten jest wysoce produktywny – wartość dodana przypadającego na jednego zatrudnionego to blisko 130 tys. euro rocznie, blisko 2-raza tyle co w Niemczech i 6-razy tyle co w Polsce. W efekcie na statycznego mieszkańca Szwajcarii przypada rekordowa na skalę światową wartość produkcji przemysłowej – blisko 11 tys. euro (dla porównania w Niemczech jest to 6.5 tys. euro, a w Polsce 1.6 tys.). I to właśnie ta wielkość odpowiada na pytanie dlaczego Szwajcarów (gdyby zgodzili się na to w referendum) byłoby stać na rekordowo wysoki poziom płacy minimalnej. Porównanie tej wielkości do tego co jest w Polsce odpowiada równocześnie na pytanie dlaczego nie stać na nią nas, Polaków. Choć bowiem udział przetwórstwa w PKB (18%) jest u nas zbliżony do tego w Szwajcarii, to jego natura jest zupełnie inna. O ile w Szwajcarii dominuje zaawansowana produkcja (Szwajcaria należy do globalnych liderów innowacyjności), wysokiej jakości wyrobów, to w nas w Polsce dominuje przemysł oparty na pracy, o niskim poziomie umaszynowienia, niskiej złożoności i zaangażowaniu wiedzy.

No dobrze, powie ktoś, ale jak się ma produktywność w przemyśle do płac w całej gospodarce? Otóż w małej i otwartej (o relatywnie wysokim udziale handlu zagranicznego w PKB) gospodarce - czyli w takiej jaką jest gospodarka Szwajcarii czy Polski - punktem wyjścia są płace w sektorach wystawionych na konkurencję międzynarodową, czyli w przetwórstwie przemysłowym. W tych sektorach płace są silnie związane z poziomem produktywności, co z kolei wynika ze swoistego mechanizmu samoregulacji. Jeśli wzrost płac z jakiś powodów znacząco przewyższa tempo wzrostu produktywności, to następuje utrata międzynarodowej konkurencyjności i związane z nią problemy firm (na poziomie mikro) oraz narastanie deficytu handlowego (na poziomie makro). To z kolei wymusza procesy dostosowawcze - w dół - po stronie płac. Poziom płac w sektorach wystawionych na międzynarodową konkurencję determinuje również poziom płac w pozostałych sektorach (usługach). Dlaczego? Otóż poziom płac w przemyśle określa siłę nabywczą na usługi (jeśli fryzjer zażyczy sobie za swą usługę więcej niż jest w stanie za nią zapłacić pracownik fabryki, to ten ostatni ostrzyże się w domu). Poza tym, jeśli z jakiś powodów wzrost płac w sektorach usługowych przekracza wzrosty płac w przemyśle, to wywołuje to przemieszczanie zasobów do usług i w efekcie presję kosztową w przemyśle. W określonych warunkach może to prowadzić do zaniku tych sektorów w danym kraju, ze wszystkim tego konsekwencjami (narastający deficyt handlowy i rosnące uzależnienie od kapitału zagranicznego), prowadzącymi do kryzysu, który z kolei wymusza dostosowanie (redukcje płac).

Jakie wnioski płyną z tego dla Polski? Kluczem do wyższych płac w naszej gospodarce są przekształcenia sektora przemysłowego. Tak by był on coraz bardziej produktywny, czyli zmechanizowany, innowacyjny i proeksportowy. Potrzebujemy nowej fali modernizacji przemysłu i nowego myślenia o przemyśle u naszych decydentów. Postrzegania jego szczególnej roli w gospodarce w kontekście produktywności, a nie – jak ma to miejsce obecnie - w kontekście zatrudnienia. Niestety u nas wciąż dominuje to drugie, błędne podejście. Jego wyrazem jest chociażby system wspierania inwestycji ze środków publicznych, uzależniający pomoc od ilości tworzonych miejsc pracy. Wymusza to niejako na inwestorach, by procesy produkcyjne były jak najbardziej pracochłonne (a więc o niskiej produktywności). Bez przełamania tych błędnych sposobów myślenia droga do wysokich płac będzie długa. I pozostanie nam się pocieszać jedynie tym, że wysokie płace to także wysokie koszty życia - to co bowiem dla jednego jest dochodem, dla kogoś innego jest kosztem. Stąd wysokie płace oznaczają wysokie ceny, szczególnie ceny usług.


Opublikowane: Parkiet 09.06.2014

 

Komentarze (1)
Przemysł kluczem do polskiej... 25+, od podwykonawcy do kreatora
1 | 2 | 3 |


   

Najnowsze wpisy
2017-11-26 14:48 Optymizm Komisji
2017-11-15 20:40 Co po obecnym boomie?
2017-11-03 10:57 Kto będzie finansował (duże) firmy?
2017-10-22 16:03 Spokój na powierzchni oceanu
2017-10-14 09:15 MMŚP - motor napędowy gospodarki?
Najnowsze komentarze
2017-11-16 03:28
piotr janiszewski1:
Co po obecnym boomie?
CO...!!??? Kierunek ex ante pokazuje od wielu miesięcy SWIG80...!!!
2017-11-07 15:46
angling:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Crowdfunding też odpada w Polsce po ostatnim "incydencie" z Secret Service.
2017-11-05 08:29
artysta:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Najlepszy jest kredyt kupiecki.
O mnie
Andrzej Halesiak
Komentator polskiej rzeczywistości. Więcej na: linkedin: https://pl.linkedin.com/in/andrzej-halesiak-0b9363 Twitter: @AndrzejHalesiak