Czy inwestycje potrzebują oszczędności? – cz. 2
 Oceń wpis
   

Kończąc cz.1 rozważań o oszczędnościach i inwestycjach zwróciłem uwagę, że przyjęcie opisanych przez Borio i Disayatata założeń prowadzi do bardzo istotnych, praktycznych wniosków. Oto one:

1. Po pierwsze przyjmując, że przedstawiona teoria jest prawdziwa procesy inwestowania (skala inwestycji w danej gospodarce) nie jest ograniczona wielkością oszczędności. W tej sytuacji pojawia się jednak istotne pytanie o to co w takim razie determinuje inwestycje? Otóż główną rolę odgrywają – jak się wydaje - dwa elementy:

  • strona podażowa, czyli zdolność gospodarki do generowania projektów,
  • dostępność finansowania, którą determinują czynniki takie jak wiarygodność kredytowa podmiotów gospodarczych (w tym skala ich zadłużenia), sytuacja lokalnego sektora bankowego (jego dokapitalizowanie, które określa skalę możliwej kreacji kredytu), swoboda międzynarodowych przepływów kapitałowych określająca dostęp do zagranicznych źródeł finansowania, skłonność (lub jej brak) do monetyzacji długu (finansowania deficytu budżetowego dodrukiem pieniądza).

2. Po drugie, podstawową rolą banków nie jest (jak głosi teoria dostępnych funduszy pożyczkowych) alokacja zasobów od tych którzy je mają do tych, którzy ich potrzebują, ale kreowanie siły nabywczej (pieniądza) w formie kredytu. Jest tak dlatego, że w ramach przyjętej teorii bankowości proces kreacji kredytów (finansowania) nie wymaga środków depozytariuszy - kreacji każdego kredytu towarzyszy  powstanie równego mu co do wielkości depozytu (na ten bardzo istotny – choć często przeoczany - fakt zwracałem uwagę już jakiś czas temu w „Luka depozytowa w Polsce”).

3. Po trzecie, wzrost skłonności do oszczędzania (rozumiany jako wzrost skali zaniechania konsumpcji) gospodarstw domowych prowadzi – przy braku innych czynników - do spadku dochodów firm (z reguły także dochodów sektora publicznego - mniejsze podatki), co może mieć negatywne przełożenie na skłonność do inwestowania. Oczywiście efektu tego można uniknąć, jeśli ograniczeniu konsumpcji w kraju towarzyszy rosnąca ekspansja lokalnych firm na rynkach zagranicznych (tak rozwijały się w ostatnich dziesięcioleciach Chiny).  

4. Po czwarte, odnotowywany ex-post deficyt oszczędności w stosunku do inwestycji (widoczny w ujemnym bilansie rachunku obrotów bieżących) wcale nie musi być wyrazem niskiej skłonności do oszczędzania (zaniechania konsumpcji). Może być pochodną wypierania krajowych oszczędności (a nawet właściwiej byłoby powiedzieć „wpędzania” w konsumpcję). Dzieje się tak np., gdy napływ zagranicznego finansowania w celu realizacji inwestycji prowadzi do aprecjacji lokalnej waluty zwiększając tym samym siłę nabywczą gospodarstw domowych (towary z importu, ale także te krajowe o znaczącym wkładzie importu lub konkurujące z importowanymi, stają się tańsze) i skłaniając je do spadku skłonności do oszczędzania. W efekcie mamy do czynienia z brakiem możliwości zaspokojenia lokalnego popytu w ramach zasobów krajowych, więc część tego popytu musi być zaspokojona z wykorzystaniem zasobów zagranicy (stąd deficyt rachunku obrotów bieżących).

5. Po piąte, w ramach danego sektora (np. gospodarstw domowych) zachowanie poszczególnych podmiotów nie musi być jednolite. Część gospodarstw może np. w danym okresie zwiększać swoje oszczędności (zaniechać dodatkową części konsumpcji by zwiększać swoje aktywa finansowe netto), a równocześnie inne mogą kompensować ten ubytek  zwiększając skłonność do konsumpcji i finansować te zwiększone wydatki z kredytu (lub alternatywnie poprzez spadek skłonności do oszczędzania). Zostaje przy tym zachowana zasada, że oszczędności finansowe gospodarki pozostają bez zmian (bo wzrostowi aktywów finansowych netto jednej grupy gospodarstw towarzyszy spadek aktywów finansowych netto innych)

6. Po szóste, banki odgrywają szczególną rolę nie tylko w kontekście ich unikalnej zdolności kreowania pieniądza, ale także w kontekście rozliczeń międzynarodowych. Najłatwiej prześledzić ją na przykładzie Południa i Północy strefy euro. Otóż dość powszechne jest przekonanie o tym, że niemieckie czy francuskie banki finansowały banki w Grecji czy Hiszpanii, aby te ostatnie były w stanie zaspokoić popyt na kredyt. Choć sam fakt wzrostu zobowiązań banków Południa wobec banków Północy rzeczywiście wystąpił, to powody takiej sytuacji są bardziej złożone. Otóż biorąc pod uwagę, że każdy kredyt tworzy swój własny depozyt hiszpańskie i greckie banki mogły wygenerować bez żadnej pomocy (bez finansowania z zagranicy) w zasadzie dowolną wielkość kredytu, tym bardziej że miało to miejsce w czasach bardzo niskich wymogów kapitałowych. Rosnące zobowiązania banków hiszpańskich i greckich wobec niemieckich czy francuskich wyrażały w tej sytuacji nie fakt, że potrzebowały one finansowania dla kredytów, co deficyt płatniczy sektora nie-bankowego (łączny deficyt wszystkich sektorów z wyłączeniem sektora bankowego). W praktyce polegało to na tym, że sektor nie-bankowy (firmy, gospodarstwa domowe) zaciągał kredyty w swoim systemie bankowym, ale pozyskane w ten sposób środki wydawał na zagraniczne towary i aktywa (odpływ kapitału) nie pozyskując przy tym samemu wystarczającego finansowania z zagranicy. W efekcie banki w tych krajach musiały zapewnić (matematyczna tożsamość – transakcje banków są transakcjami odwrotnymi ich klientów) kompensujące finansowanie zagraniczne. To ostatnie widoczne było we wzroście ich zobowiązań netto wobec zagranicy. Gdyby banki komercyjne nie były w stanie skompensować transakcji sektora nie-bankowego, wówczas musiałyby to zapewnić banki centralne (Grecji czy Hiszpanii) w postaci wzrostu ich własnych zobowiązań netto wobec zagranicy (nota bene tak się też stało po 2008 r., a wyrazem tego były narastające salda w ramach wewnętrznego systemu rozliczeń strefy euro, tzw. Target 2).

7. Po siódme, z punktu widzenia realnych (a więc tych prawdziwych) oszczędności dla danego kraju bardziej istotne jest nie to jak są one finansowane (czy z krajowego kredytu czy ze środków pozyskanych za granicą), co to kto dokonuje inwestycji (rezydenci czy nierezydenci). W zależności bowiem od tego, kto realizuje inwestycje temu przypadają prawdziwe oszczędności (w formie majątku).

Jak łatwo się domyśleć opisana powyżej sytuacja niesie ze sobą ważne implikacje dla polityki gospodarczej. Do wynikających z powyższych punktów zaleceń odniosę się w cz.3.

Komentarze (0)
Czy inwestycje potrzebują... Czy inwestycje potrzebują...
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 |


   

Najnowsze wpisy
2017-11-26 14:48 Optymizm Komisji
2017-11-15 20:40 Co po obecnym boomie?
2017-11-03 10:57 Kto będzie finansował (duże) firmy?
2017-10-22 16:03 Spokój na powierzchni oceanu
2017-10-14 09:15 MMŚP - motor napędowy gospodarki?
Najnowsze komentarze
2017-11-16 03:28
piotr janiszewski1:
Co po obecnym boomie?
CO...!!??? Kierunek ex ante pokazuje od wielu miesięcy SWIG80...!!!
2017-11-07 15:46
angling:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Crowdfunding też odpada w Polsce po ostatnim "incydencie" z Secret Service.
2017-11-05 08:29
artysta:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Najlepszy jest kredyt kupiecki.
O mnie
Andrzej Halesiak
Komentator polskiej rzeczywistości. Więcej na: linkedin: https://pl.linkedin.com/in/andrzej-halesiak-0b9363 Twitter: @AndrzejHalesiak