Patriotyzm gospodarczy ma uleczyć kompleksy?
 Oceń wpis
   

W mijającym właśnie tygodniu wiele można było usłyszeć o tzw. „patriotyzmie gospodarczym”. Mówiła o nim pani premier B.Szydło, mieliśmy wielką debatę na ten temat na stadionie narodowym. Jakość tak bezwiednie słuchając i czytając o patriotyzmie gospodarczym przypominała mi się jedna z dyskusji w jakich uczestniczyłem wieki temu (w latach 90-tych, gdy pracowałem w Ministerstwie Finansów). Była to dyskusja dotycząca restrukturyzacji polskiego górnictwa, a zapadła mi ona w pamięć ponieważ prezentowała „ciekawe” spojrzenie na zagadnienia ekonomiczne. Przedstawiciele branży argumentowali wówczas, że fakt że polskie górnictwo przynosi straty, że być może nawet jest trwale niewypłacalne, to nie problem, bo przecież dzięki temu, że wydobywa się węgiel kolej ma co przewozić, porty mają co przeładowywać, ubezpieczyciele mają co ubezpieczać i gospodarka się kręci. To, że dziś nadal mamy wielkie problemy z górnictwem wskazuje na to, że do niektórych ta logika (w połączeniu także z innymi, np. siłowymi argumentami) najwyraźniej trafiła. W konsekwencji przez minione 25 lat dołożyliśmy jako społeczeństwo do nieefektywnego górnictwa ok. 140 mld złotych, a do nieefektywnej kolei kolejnych kilkadziesiąt miliardów.  Za te pieniądze moglibyśmy wybudować np. 100 fabryk super-nowoczesnych silników samochodowych, zatrudniających 150 tys. wysoce-wykwalifikowanych osób.

Mówienie o tym, że polska armia powinna kupować polskie uzbrojenie, bo jest polskie, a my jako konsumenci powinniśmy w swych wyborach także kierować się pochodzeniem towaru tę górniczą logikę mocno mi przypomina. Abstrahuje ona od kilku podstawowych prawidłowości dzisiejszego świata:

  • po pierwsze, w warunkach fragmentacji procesów produkcji pojęcie „polski produkt” jest w wielu przypadkach dość trudne do zdefiniowania, dla przykładu czy powinniśmy kupować montowane u nas Ople Astra, czy też nie montowane u nas samochody Toyoty, w których jednak pracują  produkowane u nas silniki? A może nie powinniśmy w ogóle kupować samochodów, bo nie ma przecież żadnej polskiej marki?,

 

  • po drugie w globalnej gospodarce największe korzyści odnosi ten, kto kupuje za granicą możliwie najtaniej to co sam produkowałby drogo (mało efektywnie), a sprzedaje innym nacjom maksymalnie drogo to, w czym osiąga tzw. przewagi komparatywne (wynikające z posiadanych zasobów). W tym kontekście wymiana handlowa (w tym kupowanie zagranicznych towarów) ma jak najbardziej sens  - gdyby wszyscy chcieli kupować tylko swoje, to w zeszłym roku nie wyeksportowalibyśmy towarów i usług o wartości 883 mld złotych! (to niemalże połowa tego, co w zeszłym roku zostało w naszym kraju wytworzone). Co więcej w naszym eksporcie tkwi olbrzymi potencjał, bo jak na razie sprzedajemy swoje towary relatywnie tanio w stosunku do ich wartości. Nierzadko bywa, że dzieje się tak ze względu na naszą własną głupotę - wzajemne „wyżynanie się” na ceny przez polskie firmy oferujące te same towary na tych samych rynkach,

 

  • po trzecie wreszcie konkurencja z zagranicy jest ważnym czynnikiem wymuszającym nieustanny proces modernizacji firm i całej gospodarki. To jak ważne jest to zjawisko najlepiej obrazuje przekład Kuby. Przez dziesięciolecia funkcjonował tam system gospodarczy, w ramach którego obywatele i firmy kupowali niemalże wyłącznie kubańskie towary. W efekcie postęp technologiczny zatrzymał się tam na latach 60-tych - wyjazd na Kubę to dziś swego rodzaju podróż w czasie (oczywiście wstecz a nie w przód).

Potrzeba mówienia o patriotyzmie gospodarczym, to moim zdaniem wyraz mniej lub bardziej uzasadnionych kompleksów. Wyraz tego, że o ile pojedynczym jednostkom i firmom udaje się „zaistnieć” w świecie, to wciąż na poziomie ogółem nie potrafimy przebić się do grona tych krajów, które swoją siłę budują w oparciu o kreatywność, mądrość i tzw. kapitał społeczny (współpracę). Wyraz tego, że po 25 latach ustroju demokratycznego jedyne na co nas stać w sferze politycznej, to żenujące pseudo-debaty, jak ta ostatnia w sejmie o tzw. audycie.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że wracamy do tego z czym mieliśmy już wielokrotnie do czynienia w naszej historii – ponieważ nie czujemy na szyi niewolniczej obroży, to w pełnej krasie ujawnia się nasza folwarczna mentalność, a wzajemna zawiść (przeradzająca się coraz częściej w nienawiść) sprawia, że odbudowujemy właśnie nasze „polskie piekło”. W tym „polskim piekle” zginie z pewnością istota rzeczy, kwestia która zadecyduje o naszej gospodarczej (i nie tylko) przyszłości w kolejnych dekadach. Tą kwestią jest budowanie modelu społeczno-gospodarczego, który zapewnia nieustanne parcie w kierunku wyższej złożoności i wyższej produktywności gospodarki. Modelu, który równocześnie zapewniałby lepszą redystrybucję owoców wzrostu gospodarczego oraz wykazywał troskę o tych, którzy w procesie zmian pozostali w ten czy w inny sposób wykluczeni. Budowanie takiego modelu to nie kwestia szczytnych haseł i patriotycznego nadęcia. To kwestia mądrej polityki - takiego ukierunkowania bodźców, by obywatelom i firmom opłacało się iść pożądaną dla gospodarki ścieżką. To kwestia konkretnych decyzji i wyborów – odpowiedzi na pytanie czy chcemy w tym względzie odtwarzać niemiecki model (o którym pisałem ostatnio w „Daleko nam do niemieckiego modelu gospodarki”), czy też może zdefiniować swój własny.

W tym kontekście debata o patriotyzmie, to swego rodzaju temat zastępczy. Temat, o którym dyskutować znacznie łatwiej niż o prawdziwych wyzwaniach, których nie brakuje. Temat, w ramach którego będzie można jeszcze łatwiej dzielić społeczeństwo – już za chwilę zacznie się pewnie swego rodzaju licytacja kto w naszym kraju jest największym patriotą gospodarczym i równoczesne wytykanie palcem tych, których w tym względzie uzna się za zdrajców. Wszystko to w sytuacji, gdy odbudowanie minimum narodowej zgody i przywrócenie państwa prawa są warunkiem koniecznym do tego, byśmy znów nie musieli boleśnie odczuć na swej skórze, że niezgoda nieuchronnie rujnuje. W naszej historii zawsze w parze z tym szło nałożenie sobie niewolniczej obroży.

Komentarze (0)
Perspektywy wzrostu... Co dalej z inwestycjami firm?
1 | 2 | 3 | 4 |


   

Najnowsze wpisy
2017-11-26 14:48 Optymizm Komisji
2017-11-15 20:40 Co po obecnym boomie?
2017-11-03 10:57 Kto będzie finansował (duże) firmy?
2017-10-22 16:03 Spokój na powierzchni oceanu
2017-10-14 09:15 MMŚP - motor napędowy gospodarki?
Najnowsze komentarze
2017-11-16 03:28
piotr janiszewski1:
Co po obecnym boomie?
CO...!!??? Kierunek ex ante pokazuje od wielu miesięcy SWIG80...!!!
2017-11-07 15:46
angling:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Crowdfunding też odpada w Polsce po ostatnim "incydencie" z Secret Service.
2017-11-05 08:29
artysta:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Najlepszy jest kredyt kupiecki.
O mnie
Andrzej Halesiak
Komentator polskiej rzeczywistości. Więcej na: linkedin: https://pl.linkedin.com/in/andrzej-halesiak-0b9363 Twitter: @AndrzejHalesiak