Rating USA obniżony – co teraz?
 Oceń wpis
   

W piątek jedna z trzech największych agencji ratingowych – S&P – poinformowała o obniżeniu poziomu wiarygodności kredytowej rządu USA z AAA do AA+. W ten sposób po raz pierwszy w historii USA pozbawione zostały najwyższego możliwego ratingu. Choć pozostałe dwie agencje (Moody’s i Fitch) nadal przyznają USA najwyższy poziom wiarygodności, to decyzja S&P rodzić będzie określone konsekwencje.


Na wstępie warto jednak zauważyć, że choć dla wielu decyzja S&P może wydawać się zaskakująca – zwłaszcza po tym jak w USA osiągnięto kompromis w sprawie zwiększenia limitu zadłużenia – jednakże w rzeczywistości zaskakująca do końca nie jest. Już w lipcu S&P informowała, że dla zachowania potrójnego A politycy w USA muszą nie tylko dogadać się co do zwiększenia limitu zadłużenia, ale powiązać go z wystarczająco ambitnym programem konsolidacji fiskalnej, tak aby zapewnić klarowną perspektywę powstrzymania wzrostu zadłużenia w relacji do PKB. Biorąc pod uwagę, że uchwalony plan konsolidacji trudno uznać za ambitny, redukując rating S&P okazała się konsekwentna w swoim działaniu. Brak euforii na rynkach po tym jak politycy w Stanach dogadali się co do kształtu kompromisu wskazuje, że wielu inwestorów liczyło się już wówczas z taką możliwością.
 

Przechodząc do konsekwencji jakie może zrodzić decyzja S&P. Jeśli chodzi o wpływ na rynki finansowe, to nawet biorąc pod uwagę że decyzja agencji nie stanowi pełnego zaskoczenia spekulanci z pewnością będą starali się ją wykorzystać do „zagrania” na spadek dolara, przecenę akcji i obligacji amerykańskich, wzrost cen złota i franka szwajcarskiego. Szybko jednak sytuacja na rynkach zacznie być determinowana przez fundamentalne konsekwencje decyzji S&P, a te nie musza być w pełni spójne z pierwotną intuicją.
 

Zaczynając od USA. Tu na pozór sytuacja jest jasna. Niższy rating powinien spowodować wyprzedaż obligacji i wzrost rentowności oraz osłabienie się dolara. Za takim rozumowaniem przemawia fakt, że niektóre instytucje finansowe na świecie są zobligowane do utrzymywania części swoich aktywów w najbardziej bezpiecznych obligacjach (AAA). Mogą więc być one zmuszone do częściowej chociażby wyprzedaży. Wbrew pozorom jednak efekt ten po pierwsze nie musi być silny, a po drugie może zostać skompensowany przez inne efekty, oddziałujące w kierunku zwiększenia popytu na obligacje rządu USA. Skala wyprzedaży może być mała ponieważ decyzję o redukcji ratingu podjęła jak na razie tylko jedna agencja, a w wielu przypadkach decydujące znaczenie dla tego jaki status ma dany papier ma to jak kształtuje się jego rating w łącznej ocenie trzech agencji. Skoro w przypadku 2 z 3 nadal jest to potrójne A decyzja S&P nie musi mieć żadnego decyzyjnego znaczenia. Co więcej wiele instytucji finansowych z USA oprócz zobligowania do inwestowania w bezpieczne aktywa jest dodatkowo obwarowana wymogiem inwestowania w aktywa krajowe (aby nie ponosić ryzyka kursowego), nie ma więc w zasadzie żadnego wyboru. Wyprzedawać obligacje amerykańskie nie będą z pewnością również banki centralne. W ich interesie jest bowiem stabilność rynków finansowych.
 

Odnosząc się z kolei do efektów zwiększających popyt na obligacje rządu USA, to najważniejszy z nich związany jest ze wzrostem globalnej awersji do ryzyka. Decyzja S&P ma bowiem bardzo symboliczne znaczenie. Jest potwierdzeniem, że w największej gospodarce świata nie dzieje się dobrze, a wiadomo że jak USA kicha, to cały świat ma katar (potwierdził to chociażby kryzys rynku nieruchomości w USA, który przerodził się w globalną recesję). Wzrost awersji do ryzyka oznacza z kolei powrót do waluty, która służy do finansowania inwestycji w ryzykowne aktywa. Z reguły walutą tą jest waluta o niskim oprocentowaniu, a w ostatnim czasie był nią szczególnie łatwo dostępny i tani dolar. Wzrost awersji może więc oznaczać wyprzedaż ryzykownych aktywów, powrót do waluty finansowania (a więc wzrostem popytu na dolara) i wzrost popytu na mniej ryzykowne aktywa. W kontekście tych ostatnich paradoksalnie znów najbardziej pożądane mogą okazać się …………….obligacje rządu USA. Obligacje te nawet z ratingiem AA+ są i tak bardziej bezpieczne niż np. akcje czy obligacje krajów wschodzących. Co więcej rynek obligacji USA posiada jeszcze jedną, bardzo istotną przewagę – jest w stanie zapewnić największą płynność (obligacje rządu Stanów Zjednoczonych stanowią bowiem ok. 40% globalnego rynku obligacji rządowych), a to ona jest kluczowa w warunkach kryzysu, gdy wiele rynków po prostu zamiera.
 

Ten wzrost awersji do ryzyka może mieć niekorzystne konsekwencje dla przeżywających problemy peryferyjnych krajów strefy euro. Wzrośnie prawdopodobnie presja na ich rentowności. Tymczasem Europejski Fundusz Stabilności Finansowej może zapewnić stabilność tylko z nazwy. W praktyce wciąż ma on bardzo ograniczone możliwości działania. Po pierwsze ze względu na ograniczone środki jakimi dysponuje, po drugie dlatego, że wykorzystanie go do skupu obligacji na rynku wtórnym wymaga ratyfikacji zmian traktatowych, podobnie zresztą jak inne zmiany zwiększające elastyczność działania Funduszu. Tymczasem parlamentarzyści krajów strefy euro ….wybrali się na wakacje. W tej sytuacji procesy ratyfikacyjne zaczną się najwcześniej we wrześniu, a skończą – jeśli wszystko dobrze pójdzie – na przełomie 2011/2012. Aby nie pogrążać krajów mających problemy, a co za tym idzie instytucji finansowych w całej strefie euro (tych posiadających obligacje, których wartość spada) działania polegające na skupie obligacji z rynku wtórnego będzie musiał – chcąc nie chcąc - podjąć Europejski Bank Centralny.
 

Decyzja S&P nie pozostanie też bez wpływu na sytuację w sferze realnej globalnej gospodarki. Podważając zaufanie przyczyni się do powstrzymania wielu procesów inwestycyjnych sektora prywatnego, a tym samym do osłabienia i tak spowolniającego wzrostu. Gospodarka USA nie powinna wpaść w tak długotrwałą recesję jak w latach 2007-2009, ale krótkotrwałej recesji wykluczyć nie można.
 

Jest zbyt wiele zmiennych by snuć przewidywania, co jeszcze się wydarzy, ale najwyższy czas aby rządy poszczególnych krajów zaczęły wreszcie rozwiązywać problemy (nawet jeśli wymaga to bolesnych decyzji), a nie tylko odsuwać je w czasie. Decyzja S&P to sygnał, że tego czasu już po prostu nie ma. Mówiąc kolokwialnie piłka jest zdecydowanie po ich stronie i to od nich w dużej mierze zależy, co faktycznie wydarzy się w najbliższych dniach i miesiącach.
 

Komentarze (1)
Strefa euro - co dalej? Fantastyczne wyniki, ale teraz...
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |


   

Najnowsze wpisy
2017-11-26 14:48 Optymizm Komisji
2017-11-15 20:40 Co po obecnym boomie?
2017-11-03 10:57 Kto będzie finansował (duże) firmy?
2017-10-22 16:03 Spokój na powierzchni oceanu
2017-10-14 09:15 MMŚP - motor napędowy gospodarki?
Najnowsze komentarze
2017-11-16 03:28
piotr janiszewski1:
Co po obecnym boomie?
CO...!!??? Kierunek ex ante pokazuje od wielu miesięcy SWIG80...!!!
2017-11-07 15:46
angling:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Crowdfunding też odpada w Polsce po ostatnim "incydencie" z Secret Service.
2017-11-05 08:29
artysta:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Najlepszy jest kredyt kupiecki.
O mnie
Andrzej Halesiak
Komentator polskiej rzeczywistości. Więcej na: linkedin: https://pl.linkedin.com/in/andrzej-halesiak-0b9363 Twitter: @AndrzejHalesiak