Chińskie banki wchodzą do Polski
 Oceń wpis
   

W ostatnich tygodniach dwie instytucje finansowe z Luksemburga, będące spółkami zależnymi chińskich banków (ICBC i Bank of China), notyfikowały w UKNF chęć otwarcia oddziałów w Polsce. W praktyce oznacza to wejście na polski rynek chińskich instytucji finansowych. W tym kontekście warto postawić pytanie o to, co chińskie banki mogą robić w Polsce oraz co oznacza obecność Chińczyków dla polskiego sektora bankowego?


Perspektywa chińska
W globalnej ekspansji banków dominują z reguły dwa podstawowe motywy. Po pierwsze powodem ekspansji może być chęć „podboju” nowych, atrakcyjnych rynków, które mogą przyczynić się do wzrostu wolumenów i zysków. Po drugie banki mogą chcieć podążać za swoimi klientami korporacyjnymi, ułatwiając tym samym globalną ekspansje tych ostatnich. Jeśli wziąć pod uwagę skalę działania chińskich banków (aktywa sektora bankowego w Chinach są mniej więcej 50-krotnie większe od aktywów polskiego sektora bankowego, same aktywa ISBC są 6-krotnie większe niż aktywa wszystkich działających w Polsce banków, podobne proporcje występują jeśli chodzi o zyski), to z ich punktu widzenia rynek polski jest raczej mało atrakcyjny. Dużo bardziej przemawia argument, że chińskie banki mogą być zainteresowane wspieraniem chińskich firm w ich działalności w Polsce. Tym bardziej, że gospodarka chińska przeszła z fazy ekspansji handlowej do fazy ekspansji kapitałowej. Mamy już przykłady wejścia chińskich firm na nasz rynek zamówień publicznych (słynna sprawa firmy COVEC, która miała wybudować część autostrady A2) oraz udziału w prywatyzacji polskich firm (cywilna część Huty Stalowa Wola). Taka ekspansja przebiega dużo łatwiej, jeśli dokonywana jest „w asyście” dobrze znanej instytucji finansowej.
W przypadku ekspansji chińskich banków można jednakże doszukiwać się także innych motywów obecności w Polsce (a szerzej w Europie). Zgodnie z oficjalnymi deklaracjami Chiny dążą do uczynienia z juana waluty międzynarodowej. Aby tak się jednak stało konieczne jest większe uwolnienie przepływów kapitałowych oraz zliberalizowanie dostępu do chińskiego rynku, także rynku usług bankowych. Zanim się to jednak stanie chińskie instytucje finansowe chcą lepiej poznać zasady zachodniej bankowości, a najlepszym sposobem nauki jest „learning by doing”. Dziś działalność banków w Chinach wygląda inaczej od tej, którą znamy. Po pierwsze chiński sektor bankowy jest zdominowany przez banki kontrolowane przez państwo, a na banki kontrolowane przez kapitał zagraniczny przypada zaledwie 2% aktywów (dla porównania w Polsce 65%). Państwowe banki finansują głównie państwowe firmy (70% kredytów ma tego typu charakter). Po drugie, w związku ze skrajnie wysoką stopą oszczędzania gospodarstw domowych (ok. 50% dochodów odkładanych jest na przyszłość, w Europie jest to od kilku do kilkunastu procent) chińskie banki nie mają problemu z finansowaniem swojej działalności, w związku z tym struktura ich pasywów jest zupełnie inna niż w Europie czy USA. Po trzecie istniejące w Chinach regulacje w pewien sposób gwarantują określony poziom marży odsetkowej, co z kolei gwarantuje zyski banków.
 

Perspektywa polska
A co z punktu widzenia polskiego rynku może oznaczać wejście instytucji z Chin? Otóż biorąc pod uwagę motywy obecności w Polsce nie wydaje się, aby strategia przyjęta przez oddziały chińskich banków była podobna np. do strategii jaką swego czasu obrały niektóre oddziały banków zachodnioeuropejskich – tj. agresywnego pozyskiwania – w oparciu o dostęp do tańszego (wówczas) finansowania - rynku, głównie w segmencie detalicznym. Chińskie banki będą raczej koncentrować swoją działalność na segmencie korporacyjnym, transakcjach związanych z handlem zagranicznym, być może finansowaniem działalności chińskich firm w Polsce itp.
Oddzielny wątek stanowi kwestia ewentualnego udziału chińskiego kapitału w zmianach właścicielskich w polskim sektorze bankowym. Problemy niektórych właścicieli polskich banków skłaniają do rozważań, czy nie warto dopuścić kapitału chińskiego (ale także np. rosyjskiego) do przejmowania banków, których właściciele chętnie opuściliby nasz kraj. W tym kontekście istotne są trzy kwestie. Po pierwsze chińczycy wcale nie muszą (ze względu na motywy obecności w Polsce) być zainteresowani kupowaniem istniejącego już banku. Po drugie bez względu na intencje Chińczyków powinniśmy w kwestii przejmowania banków konsekwentnie dążyć do wypracowania na poziomie całej Unii Europejskiej jednolitych zasad dopuszczania kapitału spoza Unii (szerzej spoza OECD). Zasady te powinny być oparte na wzajemności – tzn. zapewnieniu takich samych praw dostępu do rynku chińskiego dla kapitału z UE (na dzień dzisiejszy, z małymi wyjątkami, udział kapitału zagranicznego w chińskich bankach jest ograniczony do 20% i obwarowany wieloma innymi obostrzeniami), oraz na wyeliminowaniu (albo przynajmniej znacznym zredukowaniu) możliwości politycznego oddziaływania na poszczególne kraje lub całą UE rządów krajów pochodzenia kapitału za pomocą kontrolowanych przez nie instytucji (że nie jest to problem czysto teoretyczny pokazuje działalność firm sektora energetycznego zza naszej wschodniej granicy na rynku europejskim).
Decydując się (lub nie) na dopuszczenie na szerszą skalę chińskiego kapitału powinniśmy brać pod uwagę także inne aspekty, także te związane z potencjalnymi zagrożeniami. Dziś synonimem problemów w bankowości jest Europa Zachodnia i USA, ale jeśli przyjrzeć się sytuacji chińskiego sektora bankowego, to następny kryzys bankowy może pojawić się właśnie tam. Aktywa sektora bankowego do PKB kształtują się w Chinach na poziomie ok.250%. Jest to poziom charakterystyczny dla krajów o dużo wyższym poziomie rozwoju. Dla porównania w Polsce (której PKB per capita jest 2.5 razy wyższy niż w Chinach) aktywa do PKB to ok.90%. Tak wysoki poziom ubankowienia świadczy o znacznym uzależnieniu gospodarki (szczególnie wielkich państwowych firm) od kredytu. Obecna stopa inwestycji w Chinach (pochodna olbrzymiej ekspansji kredytowej w sektorze firm) kształtuje się na poziomie 40-50%, podczas gdy średnia dla krajów wschodzących to nieco ponad 25%. Skala ekspansji inwestycyjnej wskazuje na elementy klasycznego przegrzania gospodarki, które z reguły kończy się tym, że wiele finansowanych projektów nie jest w stanie się spłacić, prowadząc w konsekwencji do poważnych problemów sektora bankowego.
 

Reasumując, wejście chińskich banków na polski rynek bankowy nie będzie raczej oznaczać początku rewolucji. Należy oczekiwać, że banki te lokować się będą w rynkowych niszach (które jednak – biorąc pod uwagę globalną ekspansję Chin - będą się stopniowo rozrastać), związanych z obsługą relacji handlowych i finansowych pomiędzy Polską a Chinami (docelowo być może także z całą Azją Południowo-Wschodnią). W szerszym kontekście wzmożona aktywność chińskich firm powinna przyspieszyć proces tworzenia w ramach Unii wspólnej polityki wobec chińskiego kapitału. Kryzys działa tu na niekorzyść UE, gdyż przeżywające problemy kraje południa Europy są skłonne do większych ustępstw i prowadzenia własnej polityki, mającej na celu zachęcenie chińskiego kapitał do finansowania ich deficytów budżetowych.
 

Komentarze (5)
Jak długo może działać efekt LTRO? Europejska unia bankowa –...
2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 |


   

Najnowsze wpisy
2017-11-26 14:48 Optymizm Komisji
2017-11-15 20:40 Co po obecnym boomie?
2017-11-03 10:57 Kto będzie finansował (duże) firmy?
2017-10-22 16:03 Spokój na powierzchni oceanu
2017-10-14 09:15 MMŚP - motor napędowy gospodarki?
Najnowsze komentarze
2017-11-16 03:28
piotr janiszewski1:
Co po obecnym boomie?
CO...!!??? Kierunek ex ante pokazuje od wielu miesięcy SWIG80...!!!
2017-11-07 15:46
angling:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Crowdfunding też odpada w Polsce po ostatnim "incydencie" z Secret Service.
2017-11-05 08:29
artysta:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Najlepszy jest kredyt kupiecki.
O mnie
Andrzej Halesiak
Komentator polskiej rzeczywistości. Więcej na: linkedin: https://pl.linkedin.com/in/andrzej-halesiak-0b9363 Twitter: @AndrzejHalesiak