Decyzja EBC - małe korzyści, duże ryzyka
 Oceń wpis
   

Ostatnia decyzja EBC o obniżce stóp procentowych w połączeniu ze skupem papierów dłużnych zabezpieczonych aktywami (asset backed securities) i listów zastawnych zaskoczyła rynki. Dotychczas zachowawczy w swych decyzjach EBC okazał się nagle „agresywny”. Być może prezes M.Draghi chciał wykorzystać fakt, że uwaga konserwatywnych w podejściu do polityki monetarnej Niemiec koncentruje się obecnie na konflikcie ukraińskim i nacisnął na pedał gazu. W tej sytuacji warto postawić pytanie czy ta swego rodzaju „nadgorliwość” jest dobra dla strefy euro i całej Europy?

By odpowiedzieć na tę kwestię trzeba zacząć od tego, co swymi obecnymi działaniami chce osiągnąć EBC. Według formalnych i nieformalnych deklaracji chce udrożnić kanał kredytowy, chce aby akcja kredytowa do sektora prywatnego wreszcie zaczęła rosnąć i tym samym by zaczęła wspierać realną gospodarkę. Chce także by zmalały różnice w kosztach kredytowania w poszczególnych krajach strefy euro - dziś np. pomimo jednolitej stopy referencyjnej koszt kredytu dla firm jest w krajach południa strefy o ok. 2 pkt procentowe wyższy niż na północy. Niestety, choć diagnoza EBC co do znaczenia kanału kredytowego dla rozwoju europejskiej gospodarki jest właściwa (w przeciwieństwie do gospodarki amerykańskiej, gdzie finansowanie odbywa się w dużej mierze przez rynek, kredyty bankowe są podstawowym źródłem finansowania gospodarstw i firm), to idące w ślad za nią działania są błędne. Brak kredytu w gospodarce europejskiej nie wynika z niewystarczającej płynności banków, na którą chce oddziaływać EBC. Wynika po pierwsze z braku popytu na kredyt, a po drugie – w przypadku niektórych krajów - z ograniczonej chęci do udzielania kredytów przez banki w związku z wysokim ryzykiem kredytowym (obawą, że kredyty nie zostaną spłacone). Jeśli chodzi o ograniczony popyt to wynika on z prostego faktu, że w wielu krajach (zwłaszcza południa Europy) gospodarstwa domowe i firmy są dziś nadmiernie zadłużone. W niektórych krajach relacja długu gospodarstw domowych do dochodów przekracza 100% (dla porównania w Polsce jest to ok. 50%). W tej sytuacji trudno oczekiwać, by chciały one brać nowe kredyty. Ten sam problem - nadmiernego zadłużenia – dotyczy także wielu firm. W tej sytuacji więcej podmiotów myśli raczej o tym jak obniżyć posiadany dług, niż o tym by zaciągać nowe kredyty.

Jeśli chodzi o działania banków – a więc stronę podażową – to wiele z nich zmaga się dziś z wyzwaniem narastającego odsetka kredytów, które nie są spłacane (w niektórych krajach „złe kredyty” stanowią już kilkanaście procent portfela, poziom niespotykany tam od dziesięcioleci). Powoduje to ograniczoną skłonność do udzielania nowych kredytów, a jeśli już to muszą one uwzględniać koszty ryzyka - stąd dodatkowa marża na ich pokrycie powodująca, że koszty kredytu są w jednych krajach strefy znacząco wyższe niż w innych.

Tak więc działania EBC można uznać w dużej mierze za chybione - przypinają sytuację, w której problem „trupa w szafie” (zaszłości związanych z nadmierną ekspansją kredytową w przeszłości) próbuje się rozwiązać poprzez rozpylanie perfum. Będą one mieć bardzo ograniczone oddziaływanie na sferę realną, przy równoczesnym stymulowaniu olbrzymich ryzyk w średnim i długim terminie. Te ograniczone pozytywne efekty dla sfery realnej będą związane głównie ze słabszym euro. W relacji euro-dolar od czasu wybuchu kryzysu można zaobserwować zasadę, że osłabia się ta waluta, której bank centralny jest bardziej ekspansywny w zwiększaniu swojego bilansu. W warunkach, gdy ekspansja aktywów FED wyhamowuje, a EBC wręcz przeciwnie – rozkręca się, można oczekiwać, że euro pozostanie przez jakiś czas słabsze, tym samym wspierając eksport krajów o wysokiej elastyczności cenowej (głównie tych z południa). Drugim sposobem przełożenia działań EBC na realną gospodarkę jest hossa na obligacjach skarbowych – wyraźnie wspierana przez „wlewanie” nowego pieniądza do sektora finansowego. Obniży to koszty obsługi długu, co uwolni z kolei trochę środków na inne cele (np. wspieranie gospodarki), zwłaszcza że w związku ze słabymi wynikami europejskiej gospodarki pod koniec roku można oczekiwać kolejnego „zmiękczenia” presji konsolidacyjnej. Suma summarum, można oczekiwać, że działania EBC wzmocnią krótkoterminowo wzrost w strefie euro o dziesiąte części punktu procentowego.

Równocześnie trzeba jednak pamiętać o drugiej stronie, o kosztach/ryzykach działań EBC. Działania europejskiego banku umacniają wykreowany w ostatnich latach – przez ekspansywną politykę monetarną głównych banków centralnych – paradygmat inwestowania wynikający z nadpłynności sektora finansowego. Opiera się on na założeniu, że nie ważne są fundamenty, nie ważne wynikające z nich wyceny. Liczy się tylko to czy wartość danego aktywa rośnie czy nie. Jeśli rośnie to trzeba w nie w ciemno inwestować, licząc na to, że znajdą się tacy, którzy je od nas odkupią. Nie bez powodu w dniu ogłoszenia decyzji EBC rentowności obligacji krajów strefy euro o zapadalności do dwóch lat były ujemne. Oznacza to w praktyce, że gdyby trzymać je do terminu wykupu poniosłoby się stratę. Nikt nie zamierza jednak czekać do terminu wykupu. Chodzi o przecież o to, by znalazł się ktoś kto za dzień, dwa czy tydzień to spekulacyjne aktywo od nas odkupi. Nieodparcie nasuwa się porównanie takiej sytuacji do piramidy finansowej, w której cała zabawa polega na tym by nie być jej końcowym ogniwem, tym które poniesie koszty całej zabawy. Niestety we wszystkim tym giną kluczowe kwestie, problemy sfery realnej. Wszystkie sygnały cenowe, których źródłem powinny być rynki finansowe, są zaburzone. W tej sytuacji zamiast inwestować w realne projekty firmom bardziej opłaca się dziś włączyć w nurt globalnej spekulacji, o czym dobitnie świadczą ograniczone wydatki firm na aktywa rzeczowe i rosnący udział aktywów finansowych w strukturze ich bilansów.

Na koniec, skoro obecne działania EBC należy uznać za mało skuteczne warto odpowiedzieć na pytanie, jakich rozwiązań potrzebuje dziś strefa euro. By odnieść się do swych rzeczywistych wyzwań strefa potrzebuje kreatywnych rozwiązań w zakresie restrukturyzacji/likwidacji narosłego w przeszłości długu. Potrzebuje otworzyć zatęchłą szafę i w niej posprzątać. Bez tego nie będzie możliwe trwałe ożywienie, a strefa euro podążać będzie ścieżką japońską, ścieżką straconej dekady lub nawet dwóch.
 

Opublikowane (po zmianach redakcyjnych): Rzeczpospolita, 22.09.2014

Komentarze (0)
Nasze 5 minut w Europie - jak je... Schabowy z ziemniakami i kapustą
2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 |


   

Najnowsze wpisy
2017-11-26 14:48 Optymizm Komisji
2017-11-15 20:40 Co po obecnym boomie?
2017-11-03 10:57 Kto będzie finansował (duże) firmy?
2017-10-22 16:03 Spokój na powierzchni oceanu
2017-10-14 09:15 MMŚP - motor napędowy gospodarki?
Najnowsze komentarze
2017-11-16 03:28
piotr janiszewski1:
Co po obecnym boomie?
CO...!!??? Kierunek ex ante pokazuje od wielu miesięcy SWIG80...!!!
2017-11-07 15:46
angling:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Crowdfunding też odpada w Polsce po ostatnim "incydencie" z Secret Service.
2017-11-05 08:29
artysta:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Najlepszy jest kredyt kupiecki.
O mnie
Andrzej Halesiak
Komentator polskiej rzeczywistości. Więcej na: linkedin: https://pl.linkedin.com/in/andrzej-halesiak-0b9363 Twitter: @AndrzejHalesiak