Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?
 Oceń wpis
   

W tym tygodniu MFW opublikował swoje prognozy dla gospodarki światowej. Globalnie wzrost w br. ma wynieść 3.4% wobec 3.1% w 2015 r. Przyśpieszenie ma być zasługą poprawy w krajach rozwiniętych. Także Bank Światowy w swym najnowszym raporcie: “Global Economic Prospecst – spillovers amid weak growth” zakłada przyspieszenie globalnego wzrostu. W raporcie mowa jest o licznych ryzykach dla tzw. emerging markets i …. optymistycznych perspektywach dla krajów rozwiniętych. Prognozy Banku zakładają, że tempo wzrostu gospodarczego przyspieszy w USA do 2.7% (z 2.5% szacowanych dla 2015 r.), a w strefie euro do 1.7% (z 1.5% w 2015). Nie tylko jednak „publiczne” instytucje (skażone koniecznością zachowania politycznej poprawności) wykazują taki optymizm odnośnie globalnej gospodarki. Wiele prywatnych instytucji analitycznych uważa, że to co dzieje się na rynkach finansowych (najgorsze otwarcie roku w historii) jest „przesadzone” i nie ma uzasadnienia w sferze realnej. W tej sytuacji naturalne staje się pytanie: skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Czy inwestorzy na całym świecie zupełnie się pogubili? Poniżej próba spojrzenia na to co się obecnie dzieje w alternatywny sposób.

By odpowiedzieć na postawione powyżej pytania trzeba cofnąć się o kilka lat wstecz, do tego co stało się po upadku Lehman Brothers. Główną odpowiedzią na finansowy kryzys jaki wówczas wybuchł była ekspansywna polityka monetarna, włącznie z tzw. „luzowaniem ilościowym”, czyli wtłaczaniem olbrzymiej ilości pieniądza do globalnego systemu finansowego. Te pieniądze rozlały się po świecie (duża część trafiła do emerging markets) prowadząc do wzrostu cen wielu aktywów (np. cen akcji w Chinach, cen ropy itd.), które to odbicie przestało mieć z czasem fundamentalne uzasadnienie (pisałem o tym kilkukrotnie, m.in. w „Amerykańskie rekordy – druga strona medalu”). Większość z tych inwestycji dokonywana jest przez podmioty (dla uproszczenia nazwijmy je uniwersalnym pojęciem „fundusze”), które oferując inwestorom dostęp do płynności (możliwość stosunkowo łatwego wycofania środków) same nabywają aktywa, które w określonych warunkach rynkowych nie muszą okazać się płynne. Wystarczy więc, że pojawi się jakiś czynnik, który skłoni do wycofywania środków z funduszy, by te zostały zmuszone do pozbywania się aktywów.

Tym czynnikiem (zapalnikiem) stały się – moim zdaniem – dwa wydarzenia: zmiany w polityce monetarnej USA oraz sytuacja w Chinach (nota bene w pewnej mierze ze sobą powiązane). Doprowadziły one do zmian kierunków w przepływie środków finansowych – rozpoczął się odpływ środków z aktywów, które były preferowane w czasie gdy Fed prowadził ekspansywną politykę monetarną. Na początku był to wąski strumień, ale z czasem zaczął przeradzać się w rzekę. Jak wskazują dane IIF w 2015, po raz pierwszy w historii, kraje emerging markets doświadczyły odpływu kapitału (w ujęciu netto, czyli to co wypłynęło przekroczyło to co napłynęło np. w formie inwestycji bezpośrednich). Sytuacja w Chinach waży także na innych klasach aktywów – spadają np. ceny surowców, których Chiny stały się w ostatnich latach głównym „konsumentem”.

Ten efekt przybierającej rzeki jest w dużej mierze wywołany przez to, że gorsze wyniki inwestycyjne skłaniają coraz większą rzeszę powierzających środki do ich wycofywania. Potęguje to skalę wyprzedaży, gdyż fundusze muszą pozbywać się aktywów, by mieć gotówkę potrzebną na wypłaty. Mamy więc do czynienia z typowym mechanizmem negatywnych sprzężeń zwrotnych, gdzie negatywna sytuacja sama się potęguje, a jej powiązanie z faktyczną sytuacją w sferze realnej słabnie. 

W tej sytuacji rodzi się pytanie, co tę spiralę może przerwać? Otóż moim zdaniem na trwale (abstrahuje od przejściowych, krótkotrwałych odreagowań) tym czynnikiem może być … pogorszenie się sytuacji gospodarczej w USA. Jak już pisałem wyżej tzw. konsensus tego nie zakłada, ale moim zdaniem jest wysokie prawdopodobieństwo, że tak będzie. Dwa poważne znaki zapytania należy postawić bowiem przy obecnych prognozach wzrostu konsumpcji prywatnej i inwestycji firm. W tym pierwszym przypadku założenie jest takie, że będzie ona nadal napędzana dwoma czynnikami: poprawą sytuacji na rynku pracy i dodatkową siłą nabywczą wynikającą ze spadku cen ropy. Nie docenia się natomiast – moim zdaniem - negatywnego oddziaływania tzw. „efektów bogactwa”; konsumpcja gospodarstw w USA jest silnie uzależniona od tego co dzieje się z wyceną ich majątku (nieruchomości, akcje, udziały w funduszach), a tu sytuacja staje się coraz bardziej niekorzystna. Jeśli chodzi o inwestycje biznesowe, to rosną one w ujęciu rocznym nieprzerwanie od połowy 2010 r. Już sam ten fakt tak długiego cyklicznego odbicia wskazuje na wysokie prawdopodobieństwo korekty. Do tego dochodzą jeszcze perturbacje amerykańskiego sektora naftowego (przekładające się na decyzje inwestycyjne) oraz rosnące koszty finansowania w sektorze firm postrzeganych za bardziej ryzykowne (co jest pochodną rosnących problemów z obsługą długów).

Gdy zaczną pojawiać się dane wskazujące na spowolnienie w USA, zmienią się oczekiwania co do polityki monetarnej. Fed, który rozpoczął cykl podwyżek z dużym opóźnienie (można powiedzieć, że w momencie, w którym powinien go zakończyć), będzie musiał ich zaniechać. Nie można wykluczyć nawet, że będzie zmuszony dokonać gwałtownego zwrotu w swej polityce powracając do luzowania ilościowego. Ta zmiana w polityce monetarnej USA powinna być dla rynków finansowych punktem zwrotnym (oczywiście na jakiś czas, bo żyjemy w burzliwych czasach). Dlaczego? W jej efekcie dolar powinien przestać się umacniać, co w połączeniu z brakiem wzrostu stóp - kraje emerging markets są silnie zadłużone w USD - powinno zmniejszyć obawy o sytuację tych krajów (kapitał przestanie wyciekać). Odbić powinny wówczas także ceny surowców. Do tego czasu może jednak upłynąć jeszcze kilka nerwowych tygodni/miesięcy. Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy w tym czasie usłyszeli o przypadkach bankructw jakiś globalnych funduszy lub o wstrzymywaniu przez nie wypłat.  

P.S. 1

Oczywiście zmiana trendów na rynkach finansowych i przejściowa „ulga” nie będzie stanowić ostatecznego rozwiązania głównych problemów globalnej gospodarki jakimi są: olbrzymie zadłużenie i uzależnienie od ekspansywnej polityki monetarnej (pisałem o tym m.in. w: „Chiny, Fed, ropa i co to oznacza dla Polski – cz. 2.”). Na to przyjdzie nam poczekać dłużej, a po drodze będzie jeszcze sporo zwrotów akcji i napięć.

 

P.S. 2

Przy okazji polecam lekturę najnowszego raportu NBP nt. koniunktury w sektorze firm (a więc na procesach realnych zachodzących w naszej gospodarce). Obraz jaki wyłania się z raportu jest dość optymistyczny, ale jest też sporo niepojących wątków, szczególnie tych odnoszących się do planów inwestycyjnych. Jeśli opisane w raporcie trendy utrzymają się w kolejnych kwartałach, to tempo wzrostu gospodarczego może się w br. okazać niższe od oczekiwań nie tylko globalnie, ale także w Polsce. Poniżej kilka cytatów z raportu:

“Ostatni kwartał ubiegłego roku przyniósł wyraźne osłabienie optymizmu wśród inwestorów, co może zapowiadać obniżenie aktywności inwestycyjnej, prawdopodobnie jednak o charakterze przejściowym. Słabsze nastroje inwestorów przejawiały się głównie obniżoną skłonnością do podejmowania nowych inwestycji.”

„Źródłem niepewności może być m.in. kształt polityki gospodarczej i fiskalnej, jej wpływ na warunki gospodarowania i przyszłą sytuację przedsiębiorstwa (dane uzyskano na podstawie informacji podawanych w pytaniu otwartym o bariery w działalności przedsiębiorstwa). Jednocześnie, niepewność może być też związana z problemami gospodarki globalnej”.

“Ograniczeniu wobec poprzednich wyników uległy plany rozpoczęcia nowych inwestycji w ciągu najbliższego kwartału oraz w perspektywie całego rozpoczynającego się roku.”

“Niepewność po raz pierwszy w historii badania awansowała na pierwsze miejsce czynników ograniczających działalność przedsiębiorstw w najbliższej perspektywie.”

“Inwestorzy podtrzymując optymistyczne plany zwiększania rocznych budżetów na inwestycje najprawdopodobniej więc liczą na poprawę otoczenia w kolejnych kwartałach roku.”

 

Komentarze (0)
Właściwie zdefiniować innowacyjność W globalnej gospodarce trudno...


   

Najnowsze wpisy
2017-11-26 14:48 Optymizm Komisji
2017-11-15 20:40 Co po obecnym boomie?
2017-11-03 10:57 Kto będzie finansował (duże) firmy?
2017-10-22 16:03 Spokój na powierzchni oceanu
2017-10-14 09:15 MMŚP - motor napędowy gospodarki?
Najnowsze komentarze
2017-11-16 03:28
piotr janiszewski1:
Co po obecnym boomie?
CO...!!??? Kierunek ex ante pokazuje od wielu miesięcy SWIG80...!!!
2017-11-07 15:46
angling:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Crowdfunding też odpada w Polsce po ostatnim "incydencie" z Secret Service.
2017-11-05 08:29
artysta:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Najlepszy jest kredyt kupiecki.
O mnie
Andrzej Halesiak
Komentator polskiej rzeczywistości. Więcej na: linkedin: https://pl.linkedin.com/in/andrzej-halesiak-0b9363 Twitter: @AndrzejHalesiak