Co dalej z inwestycjami firm?
 Oceń wpis
   

W listopadzie ub. r. pisałem o tym, że prawdziwym barometrem tego, czy „dobra zmiana” okaże się naprawdę dobra dla gospodarki będzie zachowanie się inwestycji sektora przedsiębiorstw („Po inwestycjach (firm) ich poznacie”). Po upływie pół roku można się już pokusić o pierwsze obserwacje w jakim kierunku zmierza sytuacja. Opublikowany niedawno raport NBP o koniunkturze w krajowym sektorze przedsiębiorstw wskazuje wprawdzie na poprawę w krótkookresowych prognozach aktywności inwestycyjnej, równocześnie jednak odsetek firm deklarujących podejmowanie nowych inwestycji (22% w II kwartale 2016) pozostaje na relatywnie niskim (w stosunku do wieloletniej średniej) poziomie. Jako główną barierę dla rozpoczynania procesów inwestycyjnych przedsiębiorstwa wskazują nasilającą się ogólnie pojętą niepewność. I do tego właśnie czynnika chciałbym się odnieść.

W ostatnich tygodniach miałem okazję uczestniczenia w wielu spotkaniach z przedsiębiorcami reprezentującymi zarówno lokalny jak i zagraniczny kapitał. Przez kilka ostatnich lat tego typu rozmowy wyglądały dość standardowo. Ci lokalni niezmiennie skarżyli się na wysokie koszty pracy i podatki (choć jedne i drugie należą do relatywnie niskich na tle innych krajów Europy). Z kolei osoby reprezentujące w Polsce zagraniczny kapitał koncentrowały się na kwestiach związanych ze strukturalnymi wyzwaniami (np. czy i jak nasz kraj przygotowuje się do zmian demograficznych?,  co z członkostwem Polskie w strefie euro?). W ostatnim czasie charakter tych spotkań uległ jednak zmianom. Lokalni przedsiębiorcy starają się zrozumieć, z której strony może im się „dostać”  - gremialnie nie wierzą w cudowną poprawę ściągalności podatków i w związku z tym starają się zrozumieć jak rząd może i będzie chciał ich oskubać by pozyskać środki na pokrycie obietnic wyborczych. Z kolei inwestorzy zagraniczni znacznie częściej niż w przeszłości poruszają kwestie ewentualnych zmian, które mogłyby zaszkodzić ich obecności w Polsce (pojawiają się nawet pytania o prawdopodobieństwo nacjonalizacji zagranicznych zakładów obecnych w naszym kraju). Znacznie rzadziej pytają natomiast o perspektywy gospodarki w kontekście ewentualnych kolejnych inwestycji. 

To co szczególnie niepokoi przedsiębiorców i inwestorów to: i) radykalne zmiany otoczenia regulacyjnego (patrz chociażby sektor energii odnawialnej) i brak przejrzystości co do tego, gdzie mogą one jeszcze się pojawić, ii) narastające w ich przekonaniu ryzyka fiskalne (wyższych podatków), iii) ryzyko destabilizacji systemu finansowego (z konsekwencjami dla całej gospodarki) związane z ewentualnym przewalutowaniem kredytów frankowych w sposób prowadzący do powstania olbrzymich strat w sektorze bankowym. Jednym słowem dość rozległa paleta lokalnych czynników, które na dodatek nakładają się na i tak długą listę globalnych napięć i ryzyk.

W sytuacji widać dość wyraźną zmianę nastawienia firm. Krajowi przedsiębiorcy – a więc ci znacznie bardziej przywiązani do lokalnego rynku – sygnalizują strategię „aktywnego wyczekiwania”. Ponieważ rynek (popyt) jest relatywnie dobry, starają się wykorzystywać możliwości wzrostu sprzedaży, ale przy ograniczaniu skali tzw. „nieodwracalnych” wydatków. Oznacza to w praktyce zwiększanie produkcji w ramach istniejących hal produkcyjnych czy linii technologicznych (poprzez optymalizację), a nie koniecznie budowę nowych zakładów. Rośnie również zainteresowanie budowaniem sobie ewentualnej odskoczni (na wypadek gdyby w kraju sytuacja miała się rozwijać w niekorzystny sposób), w formie spółek zakładanych poza granicami Polski. Przy tej okazji wielu odkrywa, że prowadzenie działalności gospodarczej  w innych krajach jest często dużo łatwiejsze (w kontekście towarzyszącej temu biurokracji) niż w naszym kraju.

W przypadku inwestorów zagranicznych można odnieść wrażenie wyczekiwania jako takiego. Owszem, te inwestycje, o których decyzje zostały podjęte kilka miesięcy temu są realizowane, ale w wewnętrznych rankingach wielu międzynarodowych grup Polska znacząco spadła w kontekście atrakcyjności inwestycyjnej. W związku z tym o ile wciąż dużą popularnością cieszą się inwestycje mające na celu optymalizację obecnych zakładów, czy też outsourcing do Polski procesów biznesowych (księgowanie itd.), to trudniej jest dziś zbudować pozytywne nastawienie w grupie dla budowy w Polsce kolejnej fabryki.

Tego obrazu nie są w stanie zmienić pojedyncze decyzje o lokalizacji inwestycji (co nie oznacza jeszcze samej inwestycji, do tej jeszcze – jak się wydaje – stosunkowo daleko), takie jak ta Daimlera. By uzyskać pożądany w gospodarce skutek – znaczący wzrost inwestycji firm – tego typu projektów musiałoby być kilka-kilkanaście w roku.

Do czego to wszystko może prowadzić? Obecna sytuacja coraz bardziej skłania mnie do przekonania, że o pożądany wzrost inwestycji firm w relacji do PKB (o ich niskim poziomie pisałem swego czasu w „Inwestycje firm – jest dobrze czy źle?”) będzie w najbliższych kwartałach trudno. W średniej perspektywie (2-3 lat) wiele zależeć będzie od tego czy sytuacja polityczna się znormalizuje, a otoczenie regulacyjno-podatkowe stanie się bardziej przejrzyste. Jeśli nie, to docelowo będziemy mieć raczej do czynienia ze zmianą struktury inwestycji firm w Polsce, a nie wzrostem ich udziału w PKB. Wzrośnie znaczenie inwestycji przedsiębiorstw państwowych (zarządy tych spółek mają być ściśle rozliczane z realizowanych wydatków kapitałowych), a spadnie spółek prywatnych. Biorąc pod uwagę liczne doświadczenia międzynarodowe wskazujące na to, że z reguły efektywność inwestycji dokonywanych przez firmy państwowe jest niższa, odbije się to z czasem na wzroście produktywności gospodarki.

Znacznego wzrostu wysoce produktywnych inwestycji nie da się osiągnąć z pominięciem sektora prywatnego, a tym samym bez uwzględniania czynników, które mają bezpośredni wpływ na jego procesy i decyzje inwestycyjne. Trzeba pamiętać, że sektor ten działa globalnie – przy olbrzymiej konkurencji jaka występuje dziś pomiędzy krajami o produktywne inwestycje, może wybierać te lokalizacje, które oferują najbardziej korzystne i stabilne warunki działania. Jeśli nie bierze się tego pod uwagę, to najlepsze nawet strategie i plany gospodarcze pozostaną jedynie na papierze.   

Komentarze (0)
Patriotyzm gospodarczy ma... Czy podążamy śladami Greków?

Komentarze


   

Najnowsze wpisy
2017-11-26 14:48 Optymizm Komisji
2017-11-15 20:40 Co po obecnym boomie?
2017-11-03 10:57 Kto będzie finansował (duże) firmy?
2017-10-22 16:03 Spokój na powierzchni oceanu
2017-10-14 09:15 MMŚP - motor napędowy gospodarki?
Najnowsze komentarze
2017-11-16 03:28
piotr janiszewski1:
Co po obecnym boomie?
CO...!!??? Kierunek ex ante pokazuje od wielu miesięcy SWIG80...!!!
2017-11-07 15:46
angling:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Crowdfunding też odpada w Polsce po ostatnim "incydencie" z Secret Service.
2017-11-05 08:29
artysta:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Najlepszy jest kredyt kupiecki.
O mnie
Andrzej Halesiak
Komentator polskiej rzeczywistości. Więcej na: linkedin: https://pl.linkedin.com/in/andrzej-halesiak-0b9363 Twitter: @AndrzejHalesiak