Czas by euroentuzjazm zastąpić eurorealizmem
 Oceń wpis
   

Po tym jak działania Europejskiego Banku Centralnego nieco uspokoiły atmosferę wokół strefy euro znów jakby głośniej stał się słyszalny głos euroentuzjastów. Mogłoby się wydawać, że najgorsze strefa euro ma już za sobą, teraz szybko się zreformuje, co na dłuższą metę ją wzmocni, przyczyni się do przyspieszenia wzrostu i przywróci jej należne miejsce w globalnej gospodarce. Z tego punktu widzenia atrakcyjną intelektualnie opcją dla Polski mogłoby się wydawać szybkie wejście do strefy euro i w ten sposób zapewnienie sobie, że unikniemy sytuacji zatrzaśniętych drzwi lub braku krzesła przy stole europejskich decydentów.

W rzeczywistości jednak wizja rychłej stabilizacji sytuacji w strefie euro i powrotu na ścieżkę trwałego wzrostu jest dalece naiwna. O tym, że wypracowanie ostatecznej formuły przetrwania strefy będzie procesem długotrwałym i burzliwym pisałem w jednym ze swoich wcześniejszych tekstów (http://andrzejhalesiak.bblog.pl/wpis,europejska;federacja;bedzie;rodzic;sie;w;bolach,82551.html). Dziś chciałbym zwrócić uwagę na kilka aspektów związanych z perspektywami rozwoju strefy euro w najbliższych już nawet nie 2-3 ale 10-15 latach. W tym kontekście warto przyjrzeć się temu co dzieje się w strefie euro z podstawowymi czynnikami produkcji jakimi są kapitał i praca.

Zaczynając od inwestycji przedsiębiorstw w środki trwałe warto zauważyć, że od czasu wybuchu kryzysu (2008 r.) uległy one znacznemu ograniczeniu. O ile przed kryzysem stanowiły one ok. 23% wartości dodanej, to obecnie ok. 20%. Można by powiedzieć, że to relatywnie niewielka różnica. W praktyce jednak ma ona kolosalne znaczenie. Oznacza bowiem, że ponoszone dziś nakłady w wielu obszarach nie wystarczają już do naturalnego zastąpienia potencjału wytwórczego w związku z jego zużyciem. Dotyczy to w szczególności przetwórstwa przemysłowego. Na bazie danych Eurostatu można szacować, że w obszarze tym moce wytwórcze spadają systematycznie od 2008 i dziś są o ok. 6% mniejsze niż przed kryzysem. Te spadające moce wytwórcze, to nie tyle pochodna braku kapitału, co braku perspektyw po stronie popytu i występującej w wielu sektorach nadpodaży. Kapitał nie mając możliwości produktywnego wykorzystania lokowany jest bądź to w tzw. bezpieczne aktywa (prowadząc do narastania w nich bańki spekulacyjnej), bądź też eksportowany do tych regionów świata, gdzie perspektywy rozwoju są lepsze.

Negatywne trendy odnoszą się nie tylko do kapitału, ale także drugiego istotnego czynnika produkcji jakim jest praca. Bezrobocie systematycznie rośnie, szczególnie wśród ludzi młodych. Według danych Eurostatu stopa bezrobocia wśród osób w wieku poniżej 25 lat wynosi już ponad 22% i jest dwukrotnie wyższa niż stopa bezrobocia ogółem. Dramatycznie przyrasta również liczba osób pozostających na długotrwałym bezrobociu (wśród osób młodych już 35% bezrobotnych jest bez pracy przez dłużej niż 12 miesięcy). To ostatnie oznacza, że w szybkim tempie pogarszać się będzie jakość dostępnego zasobu pracy. Przy globalizacji i szybkim tempie zmian technologicznych dłuższe pozostawanie poza rynkiem pracy szybko odbija się na możliwości jej znalezienia w przyszłości.

Pogarszająca się jakość zasobów pracy, brak inwestycji, widoczna od dziesięcioleci luka – w stosunku chociażby do USA, ale także wielu krajów wschodzących – w zakresie innowacyjności prowadzi do trwałej redukcji potencjału wzrostowego strefy euro. Tymczasem na horyzoncie czai się kolejne, potężne wyzwanie związane ze starzeniem się społeczeństwa. Jako pochodna niskiej dzietności Europa wśród wszystkich kontynentów ma dziś najmniej korzystną strukturę demograficzną – w szybkim tempie przyrastać będzie liczba osób starszych, stanowiących coraz większe obciążenie dla tych którzy wytwarzają dochód. By sprostać potrzebom wydatkowym związanym z emeryturami, służbą zdrowia itp. obciążenie czynników wytwórczych będzie pozostawać wysokie (a nawet rosnąć). Młodych, zdolnych ludzi skłaniać to będzie do emigracji powodując zjawisko „drenażu mózgów” i prowadząc do dalszej utraty jakości zasobów pracy. Przy stagnacji dochodu, ograniczonej konsumpcji (konsekwencja procesu oddłużania w wielu krajach), rosnących obciążeniach środowiskowych (niewspółmiernych do tych w innych krajach) kapitał w jeszcze większym stopniu niż dziś będzie odpływał ze strefy euro poszukując wyższych stóp zwrotu w krajach wschodzących . W efekcie strefa euro pogrążona będzie w długotrwałej stagnacji. Za 10 lat poziom PKB per capita nie będzie się w niej wiele różnił od dzisiejszego, zakumulowany dług publiczny wzrośnie prawdopodobnie do ok.140- 150% PKB (wobec nieco ponad 90% dziś). W tym czasie wiele europejskich firm zniknie z globalnego rynku (na skutek upadku lub przejęć), a wskaźniki giełdowe będą się kształtować poniżej dzisiejszych poziomów.

To co opisałem powyżej to jak mi się wydaje najbardziej prawdopodobna wizja strefy euro na najbliższe dziesięciolecie. Najbardziej prawdopodobna biorąc pod uwagę obecny sposób rozwiązywania jej problemów, sfokusowany na zagadnieniach finansowych, a nie kwestiach realnej gospodarki. Jeśli przyjąć, że strefa euro tak będzie wyglądać nadmierny, bezpodstawny i oparty na myśleniu życzeniowym euroentuzjazm trzeba szybko zastąpić opartym na trzeźwej ocenie sytuacji eurorealizmem i dopiero na jego bazie zbudować strategiczną wizję naszego (ewentualnego) członkostwa w strefie euro.
 

Komentarze (5)
Luka depozytowa w Polsce Konwergencja dana raz na zawsze?

Komentarze

2013-02-25 14:33:12 | *.*.*.* | lokaty bankowe oprocentowanie
Re: Czas by euroentuzjazm zastąpić eurorealizmem [0]
Bez wątpienia obecne problemy UE oraz brak wyraźnych perspektyw do wzrostu rozwoju w
najbliższych latach nie napawają optymizmem. Pozostaje tylko mieć nadzieję, iż Polska
dobrze zainwestuje środki przyznane na lata 2014 - 2020, co stworzy solidne podwaliny
dla rozwoju gospodarki w późniejszej perspektywie, a przede wszystkim zwiększy udział
inwestycji o charakterze innowacyjnym. skomentuj
2012-11-19 21:01:10 | *.*.*.* | Mazur_Krzysztof
Re: Czas by euroentuzjazm zastąpić eurorealizmem [0]
Starzy zdolni powinni pracować na siebie sami. We współczesnej gospodarce liczy się
wiedza, nie siła fizyczna i nie ma powodu, żeby młodzi utrzymywali starych. Za 20 lat
padną systemy emerytalne w całej Europie, starzy pójdą do pracy i wróci wzrost
gospodarczy, który tymczasem zacznie znikać w Chinach.

Strefa euro jest groźna, bo produkuje bańki kredytowe w ramach doktryny wspierania
popytu. Nasza RPP jest obecnie lepsza, aczkolwiek też niestety ulega bankowym
lobbystom domagającym się obniżek stóp procentowych. Też będziemy mieli kryzys
kredytowy, ale może mniejszy i późniejszy.

Kapitał szuka miejsca, gdzie może najlepiej produkować, a nie sprzedawać. Towary
można zawsze przetransportować, co jest względnie tańsze niż produkcja. Doktryna
popytowa to czysty absurd. skomentuj
2012-11-16 14:58:59 | *.*.*.* | lokaty ranking
Re: Czas by euroentuzjazm zastąpić eurorealizmem [0]
Z pewnością nie powinniśmy przystępować do strefy euro do czasu, gdy sytuacja w niej
się ustabilizuje, a także nasza gospodarka będzie na to gotowa. Chociaż tak naprawdę
lepiej gdybyśmy w ogóle do niej nie przystępowali, bo jakie wymierne korzyści nam to
da? Najlepszym przykładem są kraje, które przyjęły Euro w ostatnich latach jak
Słowacja. Zyskały wzrost cen i nic poza tym. skomentuj
2012-11-12 07:40:24 | *.*.*.* | bezpozyczka
Re: Czas by euroentuzjazm zastąpić eurorealizmem [1]
W Unii Europejskiej jest za dużo księgowych a za mało praktyków biznesu. Jak można
naprawiać gospodarkę zmieniając zapisy w księgach? Nijak. Ja widzę następne 10 lat
przepełnione ciągłym straszeniem Grecją, Hiszpanią. Za 2-3 lata inne kraje zaczną
Polskę nienawidzić, że tyle na Rolnictwo ciągnie od innych a sama mało płaci do
wspólnej kasy.

Widzę też Tuska albo jego córkę w Parlamencie Europejskim. Widzę też ludzi
umierających z głodu z powodu podniesionych cen, podatków, zusów i innych aparatów
opresji finansowej. skomentuj
2012-11-16 14:15:40 | *.*.*.* | Mazur_Krzysztof
Masz fatamorganę. Córka Tuska (w przeciwieństwie do bratanicy Kaczyńskiego) nie
pcha się do polityki, bo ma ciekawsze zajęcia. Tusk jest premierem i będzie do
końca następnej kadencji (2015-2019), a potem prezydentem (2020-30). Zadowolony?

Żadnego głodu w Polsce nie ma i nie będzie. Proszę to sobie włożyć między bajki.
Co nie znaczy, że będzie jakiś wielki wzrost. Bez bańki kredytowej (co nie jest
kompetencją rządu) żadnej katastrofy nie będzie.

Na rolnictwo najwięcej ciągną kraje najbogatsze w szczególności Francja, a nie
Polska. Polska ciągnie na inwestycje. Być może za dużo, ale nie bez sensu. skomentuj


   

Najnowsze wpisy
2017-11-26 14:48 Optymizm Komisji
2017-11-15 20:40 Co po obecnym boomie?
2017-11-03 10:57 Kto będzie finansował (duże) firmy?
2017-10-22 16:03 Spokój na powierzchni oceanu
2017-10-14 09:15 MMŚP - motor napędowy gospodarki?
Najnowsze komentarze
2017-11-16 03:28
piotr janiszewski1:
Co po obecnym boomie?
CO...!!??? Kierunek ex ante pokazuje od wielu miesięcy SWIG80...!!!
2017-11-07 15:46
angling:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Crowdfunding też odpada w Polsce po ostatnim "incydencie" z Secret Service.
2017-11-05 08:29
artysta:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Najlepszy jest kredyt kupiecki.
O mnie
Andrzej Halesiak
Komentator polskiej rzeczywistości. Więcej na: linkedin: https://pl.linkedin.com/in/andrzej-halesiak-0b9363 Twitter: @AndrzejHalesiak