Europejska federacja będzie rodzić się w bólach
 Oceń wpis
   

Historia walki z kryzysem strefy euro, to historia licznych spotkań na szczycie. Z reguły kończyły się one ogłoszeniem spektakularnego sukcesu i euforią rynków finansowych. Zawsze jednak radość okazywała się krótkotrwała. Nie mogło być inaczej, gdyż w praktyce proponowane rozwiązania nie były niczym innym jak błądzeniem po omacku, adresowaniem symptomów, a nie przyczyn. Po latach takiego błądzenia wreszcie w czerwcu pojawiła się iskra nadziei, pojawiła się wizja rozwiązań będących odpowiedzią na źródła kryzysu. Wizję tą zawiera raport H. van Rompuya. Jego główne punkty są zbieżne z teoretycznymi podstawami optymalnych obszarów walutowych, które wskazują, że dla przetrwania strefy euro niezbędne jest pogłębienie integracji i pójście w kierunku federalizmu.

To jednak, że nareszcie wiadomo dokąd strefa euro powinna zmierzać, nie oznacza, że sama droga będzie łatwa, szybka i prosta. Co więcej na drodze ku federacji (która w najlepszym razie zajmie kilka lat) strefie euro cały czas towarzyszyć będzie groźba jej rozpadu wynikająca z faktu, że społeczeństwa wcale nie muszą podzielać wizji kreślonych przez polityków. Dla Polski pogłębienie europejskiej integracji oznaczać będzie konieczność odpowiedzi na wyzwania związane z powstaniem Europy (co najmniej) dwóch prędkości i z faktem, że to co niezbędne dla przetrwania strefy euro nie musi być optymalne dla naszego kraju.
 

Federalizm i nieoptymalny obszar walutowy
Choć w dość powszechnym przekonaniu kryzys strefy euro jest kryzysem zadłużenia, to w praktyce jest ono jedynie symptomem głębszych problemów. Te ostatnie są pochodną utworzenia – z politycznych powodów – strefy euro w takim a nie innym kształcie. Teorie optymalnego obszaru walutowego wskazują, że o ile w przypadku krajów jednorodnych pod względem poziomu dochodów, inflacji, bezrobocia czy struktury branżowej gospodarki unia monetarna mogłaby funkcjonować bez uzupełnienia jej o element federalizmu fiskalnego, to w przypadku krajów różnorodnych (a takie utworzyły strefę euro) funkcjonowanie unii monetarnej bez takiego federalizmu jest w praktyce niemożliwe. Że tak jest w praktyce pokazał trwający kryzys. Federalizm jest potrzebny aby: i) rekompensować ułomności jednolitej polityki stóp procentowych w grupie tak różnorodnych gospodarek, ii) zapewnić wtórną redystrybucję dochodów, w sytuacji gdy pierwotna dystrybucja ulega zmianie na skutek powstania unii monetarnej (w szczególności na skutek silnych procesów specjalizacji - w przypadku strefy euro specjalizacji Północy w przemyśle i koncentracji Południa na usługach).
Co więcej, dziś sam federalizm fiskalny wydaje się niewystarczający dla uratowania strefy euro. Wynika to z silnych powiązań (np. poprzez portfele obligacji, systemy gwarancji dla banków) pomiędzy sferą fiskalną a systemem finansowym. Ten ostatni – ze względu na swoje rozmiary oraz kształt (dominacja olbrzymich, pan-europejskich instytucji) nie może być dziś efektywnie zarządzany i nadzorowany na poziomie poszczególnych krajów, dlatego też integracja fiskalna musi zostać uzupełniona o unię bankową obejmującą wspólny nadzór, wspólny system gwarancji depozytów i mechanizm dokapitalizowywania banków. Dodatkowo, ponieważ zmiany w sferze fiskalnej i finansowej mają daleko posunięte konsekwencje dla społeczeństw strefy euro, niezbędne jest także pogłębienie integracji politycznej, zapewniającej odpowiedni stopień demokratycznej legitymizacji podejmowanych działań.
Zapyta ktoś, dlaczego federacja miałaby umożliwić przetrwanie strefy? Otóż podejście federacyjne powoduje, że poziom odpowiedzialności za długi publiczne i za sektor bankowy spoczywa bezpośrednio na całej strefie. Jest to ważne, gdyż sytuacja strefy jako całości wygląda lepiej, niż sytuacja poszczególnych jej członków. Weźmy dla przykładu dług publiczny; dla Grecji jest to 165% PKB, dla Włoch 120%, dla Irlandii 108%, ale dla całej strefy 88%PKB, czyli znacznie mniej niż w USA (104%), nie wspominając już o Japonii (211%). Co równie istotne, choć poszczególne kraje strefy euro notują znaczące deficyty rachunku obrotów bieżących (co świadczy o potrzebie finansowania się za granicą), to strefa euro jako całość jest zbilansowana – generowane w niej oszczędności odpowiadają potrzebom gospodarki. Z punktu widzenia sektora bankowego jego aktywa w Irlandii i na Cyprze to równowartość ponad 700% PKB, we Francji ponad 400%, ale na poziomie całej strefy euro jest to ok. 330%. Reasumując, choć trudno uznać, że strefa euro – jako całość - jest w doskonałym stanie, to wciąż jest to stan, który pozwala jej w miarę normalne funkcjonować.
 

Silna czy słaba federacja
Z punktu widzenia możliwości przetrwania strefy euro równie ważne jak stan wyjściowy są też perspektywy ewentualnej europejskiej federacji. Federacja to ostatnia karta, którą może zagrać strefa euro w walce o zachowanie jej w obecnym kształcie. Nie ma jednak gwarancji, że będzie to mocna karta. Czy tak się stanie zależeć będzie od tego, jaką federację uda się stworzyć – silną czy słabą. Silna, to taka która jest w stanie efektywnie prowadzić politykę gospodarczą skoncentrowaną na zmianach strukturalnych, na faktycznym rozwiązywaniu problemów zadłużenia (restrukturyzacje, upadłości) i przywracaniu międzynarodowej konkurencyjności. Taka która politykę pro-wzrostową nie sprowadza do mało efektywnych i krótkotrwałych działań wspierających popyt, ale do działań podażowych, takich jak: deregulacja gospodarki, poprawa jakości edukacji i szkolnictwa wyższego, zwiększanie innowacyjności.
Słaba federacja, to z kolei taka, w której strukturalnych zmian jest niewiele, a cała idea pogłębionej integracji jest podporządkowana stworzeniu mechanizmów umożliwiających dalsze zadłużanie się - wykorzystująca kontrolę nad sektorem finansowym do transferowania oszczędności prywatnych dla finansowania deficytów sektora publicznego. Taka słaba federacja miałaby skłonność do narastania długu publicznego, charakteryzowałaby się niskim potencjałem wzrostu (0-1% rocznie). Byłaby również coraz bardziej marginalizowana w globalnym układzie gospodarczym.
 

Bolesna droga
Choć już samo wypracowanie wizji może wydawać się znaczącym osiągnięciem, to droga do ostatecznego celu jest daleka. Dla jego osiągnięcia potrzeba będzie wielu kompromisów, a te z reguły nie służą wypracowywaniu silnych rozwiązań, a więc tworzeniu silnej federacji. Kluczowym obszarem starcia wydaje się kwestia wypracowania optymalnego trade-off pomiędzy skalą i formą: i) wspólnej odpowiedzialności za banki i długi poszczególnych krajów oraz ii) wspólnej kontroli (zrzeczenia się suwerenności) nad kwestiami fiskalnymi, systemem bankowym i polityką gospodarczą. Kraje Południa kładą nacisk na szybkie wprowadzenie rozwiązań w zakresie pierwszej z tych kwestii. Północ natomiast w znacznie większym stopniu koncentruje się na drugim elemencie.
Równocześnie trzeba mieć świadomość, że to co w powszechnym przekonaniu kryje się pod pojęciem integracji fiskalnej czy bankowej, to jedynie początek listy kwestii, na które trzeba będzie odpowiedzieć. Dla przykładu; co miałby np. oznaczać „uzasadniony” (taki, który można finansować wspólnie) deficyt sektora publicznego? Pole do interpretacji jest szerokie. Czy taki, który spełnia wymogi paktu fiskalnego? Niekoniecznie – zaraz bowiem zaczną pojawiać się pytania dlaczego kraj, gdzie obowiązuje wiek emerytalny na poziomie 67 lat ma się godzić na finansowanie deficytu (czytaj wcześniejszych emerytur) w kraju gdzie wiek emerytalny to 60 lat? Dlaczego kraj, w którym bezrobotny dostaje zasiłek przez 6 miesięcy ma się godzić na finansowanie deficytu kraju, gdzie taki zasiłek przysługuje przez rok? Dlaczego kraj, gdzie podatek od firm wynosi 30% miałby akceptować finansowanie deficytu (czytaj subsydiowanie firm) w kraju, gdzie ten sam podatek wynosi tylko 12%? W praktyce więc federalizm będzie prawdopodobnie wymagał ujednolicenia bardzo wielu obszarów, począwszy od podatków, a na kwestiach polityki socjalnej skończywszy.
 

Trudne czasy dla Europy, wyzwania i szansa dla Polski
Biorąc pod uwagę jak wrażliwych obszarów będzie dotyczyć poszukiwanie kompromisów, można być pewnym, że proces „docierania się” ostatecznego kształtu europejskiej federacji będzie miał burzliwy przebieg. Jego elementami będą znów liczne zwroty akcji, spotkania na szczycie, fale euforii i rozczarowania. Nad całym procesem cały czas wisiała będzie groźba oddolnego rozpadu strefy, gdyż społeczeństwa tych czy innych krajów wcale nie muszą podzielać wizji ich polityków.
Co taka sytuacja w strefie euro oznaczać będzie dla Polski? Stanowić ona będzie istotne wyzwanie, ale i szansę. W kontekście wyzwań należy zwrócić uwagę na dwie kwestie. Pierwsza związana jest z „wiszącym” na strefą ryzykiem jej rozpadu. W tym kontekście potrzebne są: i) diagnoza kanałów oddziaływania takiej sytuacji na polską gospodarkę i budowanie tzw. „zapór ogniowych” oraz, co ważniejsze ii) stworzenie właściwych rozwiązań instytucjonalnych pozwalających na elastyczne i szybkie reagowanie na wydarzenia. To ostatnie obejmuje kwestie takie jak: i) z góry określony zakres kompetencji i procedury działania istotnych instytucji (NBP, MF, BGK. GPW itd.), ii) sprawne mechanizmy koordynacji i współpracy tych instytucji, iii) zdolność i zdeterminowanie do podejmowania niekonwencjonalnych działań.
Drugą istotną kwestią w kontekście zagrożeń jest fakt, że nie wszystkie rozwiązania jakie będą powstawać w celu zapewnienia przetrwania strefy euro będą korzystne dla Polski. Klasycznym przykładem jest tu unia bankowa, która może znacząco osłabić możliwość efektywnej kontroli lokalnego nadzoru nad działającymi w Polsce bankami. W tym kontekście, choć nasza siła przetargowa jest relatywnie słaba, nie możemy „przespać” okresu kształtowania się ostatecznych rozwiązań i na tyle ile się da chronić własne interesy.
W kontekście szans warto zauważyć, że możemy wykorzystać sytuację w strefie euro do zaadresowania strukturalnej słabości naszej gospodarki tzn., kosztowego modelu konkurowania. Kryzys („Polska jako oaza stabilności”) w połączeniu z reformą administracji (tu potrzeba zwiększyć efektywność na styku rząd-firmy) i przy lepszej infrastrukturze (proces jej poprawy powinien być kontynuowany) może zostać wykorzystany do przyciągnięcia nowej fali inwestycji bezpośrednich w przemyśle i uprzemysłowienia w zakresie wysokokapitałochłonnych (mniej pracochłonnych) przemysłów o dużej wartości dodanej. Jeśli w oparciu o wymienione czynniki uda się stworzyć strategię aktywnego wykorzystania kryzysu, wówczas może on posłużyć do skrócenia okresu konwergencji (dochodzenia do średniej UE w zakresie poziomu PKB per capita) i zaadresowania kwestii braku wyraźnego strategicznego celu dla gospodarki, jaka pojawiła się po projekcie Euro 2012.


 Opublikowane (po zmianach redakcyjnych): Rzeczpospolita 30.07.2012

Komentarze (1)
Budowlanka wpłynęła na wyniki... Gorsza koniunktura odbija się na...

Komentarze

2012-08-20 10:15:01 | *.*.*.* | w0jt
Re: Europejska federacja będzie rodzić się w bólach [0]
Może w ramach uzdrowienia naszej gospodarki wypiąć się na Unię? Większości by ulżyło
i finansowo i mentalnie. skomentuj


   

Najnowsze wpisy
2017-11-26 14:48 Optymizm Komisji
2017-11-15 20:40 Co po obecnym boomie?
2017-11-03 10:57 Kto będzie finansował (duże) firmy?
2017-10-22 16:03 Spokój na powierzchni oceanu
2017-10-14 09:15 MMŚP - motor napędowy gospodarki?
Najnowsze komentarze
2017-11-16 03:28
piotr janiszewski1:
Co po obecnym boomie?
CO...!!??? Kierunek ex ante pokazuje od wielu miesięcy SWIG80...!!!
2017-11-07 15:46
angling:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Crowdfunding też odpada w Polsce po ostatnim "incydencie" z Secret Service.
2017-11-05 08:29
artysta:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Najlepszy jest kredyt kupiecki.
O mnie
Andrzej Halesiak
Komentator polskiej rzeczywistości. Więcej na: linkedin: https://pl.linkedin.com/in/andrzej-halesiak-0b9363 Twitter: @AndrzejHalesiak