Żyjemy w kraju, który może się poszczycić skutecznym procesem „doganiania” lepiej rozwiniętych krajów Europy Zachodniej. Co więcej proces ten trwa nieprzerwanie od zapoczątkowania procesu transformacji; o ile na początku lat 90-tych PKB per capita (z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej) odpowiadał ok. 1/3 średniej dla tzw. „starej Unii” (UE15), to w 2011 r. było to blisko 60%. W tym kontekście mogłoby się wydawać, że konwergencja to coś oczywistego, coś co siłą rzeczy musiało się wydarzyć i coś co musi trwać do czasu gdy nie dogonimy bogatszych od nas. Ten dość idylliczny – z naszego punktu widzenia – obraz burzy jednak najnowszy raport OECD „Looking to 2060: Long-term global growth prospects”. Zawiera on najnowsze, długoterminowe projekcje rozwoju 42 krajów (członków OECD i kilku kluczowych tzw. rynków wschodzących). Projekcje te są oparte o dostępne w każdym kraju zasoby pracy, kapitału i tzw. kapitału ludzkiego (zasób fachowej wiedzy, umiejętności, doświadczenia, itd.) w połączeniu z ich produktywnością. Projekcje powstały w oparciu o założenie braku zmian w obecnie prowadzonej polityce, nie należy ich więc interpretować jako coś co na pewno się stanie, ale jako coś co może się wydarzyć, jeśli w gospodarce danego kraju nie będzie znaczących zmian.
Dane OECD potwierdzają sukces Polski, jeśli chodzi o dotychczasowy proces doganiania. W latach 2000-2011 Polskę charakteryzowało piąte co do wielkości tempo wzrostu PKB per capita spośród wszystkich analizowanych krajów. Rosło ono w tym czasie średniorocznie o 4% (w ujęciu realnym). Głównym czynnikiem przyczyniającym się do tego wzrostu była poprawa produktywności, w mniejszym zaś stopniu wzrost zasobów pracy i kapitału ludzkiego. Niestety to w zasadzie koniec optymistycznych wieści dla Polski płynących z tego raportu. Wszystko to co odnosi się do przyszłości jest już dużo mniej optymistyczne:
• Spośród 42 analizowanych krajów Polska ma piąty od końca długoterminowy potencjał rozwojowy – średnioroczne potencjalne tempo wzrostu realnego PKB szacowane jest w latach 2011-2060 na 1.6% (dla porównania średnioroczne tempo wzrostu gospodarki światowej szacowane jest w tym okresie na 2.9%, a przeciętna dla krajów OECD to 2%). Na wzrost ten składają się w głównej mierze poprawa produktywności i - w mniejszym stopniu – wzrost zasobów kapitału ludzkiego; natomiast negatywnie do wzrostu kontrybuują zasoby pracy i kapitału. Ten szacowany potencjał wzrostu jest zbliżony dla tego dla Francji oraz niewiele powyżej szacowanego potencjału wzrostu gospodarek Grecji i Portugalii.
• Pod względem poziomu PKB per capita, prognozy dla Polski wskazują na kilka jeszcze lat konwergencji do poziomu lepiej rozwiniętych krajów Europy, ale później przewidywane jest powstrzymanie tego procesu, a w drugiej części analizowanego okresu (lata 2030-2060) możliwe jest odwrócenie obecnego trendu (PKB per capita Polski będzie się oddalał w stosunku np. do Niemiec). Prognozy PKB per capita – w zakresie konwergencji - są znacząco lepsze dla Węgier czy Słowacji, gdzie skala zbliżenia do poziomu krajów rozwiniętych ma być większa.
• Powodów wyhamowania procesu konwergencji w Polsce należy – zdaniem OECD – doszukiwać się w niewystarczających zasobach kapitału (już dziś) i pracy (w kolejnych latach). Jeśli chodzi o kapitał to jest to bezpośrednia pochodna niskiej stopy oszczędności w gospodarce; jako społeczeństwo wolimy konsumować a potrzebny kapitał pożyczać za granicą (problem z takim modelem rozwoju polega na tym, że oznacza on konieczność płacenia stałej renty na rzecz właścicieli kapitału)
• Jeśli chodzi o zasoby pracy, to negatywna kontrybucja związana jest z procesami demograficznymi. Według szacunków OECD w 2060 r. relacja osób w wieku powyżej 65 lat do tych w wieku 15-64 lat ma wzrosnąć do 65%! ( z niespełna 20% obecnie) co czyni nas – wraz z Japonią – niechlubnymi liderami całej stawki analizowanych krajów; udział osób w wieku 15-64 w całości populacji ma dramatycznie spać do 53% z 72% obecnie.
Reasumując, prognozy OECD stanowią poważne ostrzeżenie; pokazują one że konwergencja nie jest procesem danym raz na zawsze. Jeśli nie dokonamy znacznych korekt w polityce imigracyjnej, społecznej i gospodarczej, to już w stosunkowo nieodległej perspektywie czasu proces konwergencji polskiej gospodarki może się skończyć i wówczas na trwale pozostaniemy na niższym niż Europa Zachodnia poziomie rozwoju.
Wszystko się zgadza, ale do 2030 roku system emerytalny się całkowicie zmieni.
Większość emerytów wróci do pracy i zasoby kapitału i pracy się zwiększą.Prognoza ZUS
pokazuje rosnący deficyt od roku 2016 do 2028, co oznacza, że dalsze cięcia emerytur
nastąpią w tym czasie. Szok emerytalny uratuje gospodarkę (co nie znaczy, że dogonimy
zachód, tam będzie podobnie). Państwo za 4-5 lat nie będzie mogło dokładać do
emerytur nawet tyle ile obecnie, albo i wcale. Stopy procentowe pójdą w górę też ok
2016 roku i pożyczanie się skończy. skomentuj