Nasze 5 minut w Europie - jak je wykorzystamy?
 Oceń wpis
   

Poniższy tekst - napisany wspólnie z M.Bukowskim i R.Petru - został opublikowany (po zmianach redakcyjnych) w dzisiejszej Rzeczpospolitej.

 

Nominacja premiera Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, to niewątpliwie jego olbrzymi osobisty sukces. Sukces, którego z pewnością by jednak nie było, gdyby nie relatywnie wysoki wzrost gospodarczy osiągnięty mimo niekorzystnego otoczenia zewnętrznego, w warunkach globalnego kryzysu. Dziś PKB naszego kraju jest w ujęciu realnym około 15% większe niż w 2008 r., następnych w tym rankingu Szwecji i Malty już jedynie o ok. 7%, a całej Unii o ok. 1% mniejszy. Równocześnie nie można jednak nie zauważyć, że w trakcie wcześniejszego okresu pięcioletniego skumulowany wzrost wyniósł w Polsce 30%. Z tej, bardziej odpowiedniej, perspektywy osiągnięcia ostatnich lat potwierdzają przysłowie głoszące, że „w krainie ślepców jednooki jest królem”.

Newralgiczny punkt w naszym rozwoju

Filarami tego relatywnego – na tle innych krajów europejskich – sukcesu gospodarczego ostatnich lat stały się efektywne wykorzystanie funduszy unijnych, elastyczność działających w Polsce firm oraz posiadanie własnej waluty, która w kluczowych momentach kryzysu odgrywała rolę naturalnego stabilizatora. Pozytywne wyróżnienie się na tle innych państw Europy podniosło rangę międzynarodową naszego kraju czego wyrazem jest m.in. ostatnia nominacja premiera Tuska. W tym znaczeniu sukces premiera jako polityka rozpoznawalnego na arenie światowej to także sukces Polski i jej międzynarodowego wizerunku. Mamy więc nasze pięć minut, ale nasz sukces społeczno-gospodarczy w przyszłości wcale nie jest zagwarantowany. Tym bardziej, że znajdujemy się dziś w bardzo newralgicznym momencie. Z jednej strony bowiem otoczenie zewnętrzne staje się coraz bardziej złożone (by przywołać tu np. konflikt zbrojny na Ukrainie i związany z nim wzrost napięcia na linii Zachód - Rosja), z drugiej zaś nie brakuje społecznych i gospodarczych wyzwań wewnętrznych, których rozwiązanie polska polityka odkłada ad calendas greacas, a czasem wręcz potęguje.

Być może najważniejszym z nich jest pozycjonowanie się Polski w globalnej gospodarce jako kraju niskich kosztów pracy (płac) i niskiego zaawansowania technologicznego, specjalizującego się w wytwarzaniu i montowaniu relatywnie prostych wyrobów w oparciu o tanią siłę roboczą. Model ten – choć w perspektywie ostatnich lat na tle innych krajów Europy okazał skuteczny nie jest społecznie satysfakcjonujący w dłuższym horyzoncie czasowym. Już dziś polska gospodarka, mimo relatywnie silnego wzrostu gospodarczego, nie jest w stanie zapewnić satysfakcjonującego zatrudnienia około czterem milionom osób bezrobotnym, biernym lub emigrującym za pracą. Ewentualny wzrost płac przy zachowaniu obecnej struktury i skali produkcji naraziłby jednak nasz kraj na arbitraż pracy, a więc przeniesienie części działalności gospodarczej zagranicę.

Samozadowolenie drogą do klęski

W tej sytuacji kluczowe staje się pytanie o to jak umiarkowany sukces gospodarczy ostatnich lat przekuć w długotrwałe prosperity pozwalające na wymknięcie się pułapce zapóźnienia technologicznego i niskich płac. Czy zadowolimy się inercyjnym (na poziomie 2-3%) i stopniowo słabnącym wzrostem dochodu, czy też podejmiemy wysiłek reform, które doprowadzą do zmiany struktury polskiej gospodarki i podniesienia jakości oferowanej przez nią miejsc pracy. Pierwszy scenariusz to powtórzenie drogi nieco bogatszych od nas państw Europy środkowej Czech i Słowenii, które blisko dekadę temu przestały gonić zachód pod względem poziomu produktywności, zamożności i standardu życia. Przy obecnym tempie wzrostu gospodarczego Polska ma szanse zrównać się z tymi państwami już pod koniec obecnej dekady. Perspektywy dalszego rozwoju rysują się co najmniej mgliście. Polska nie wyróżnia się bowiem na tle innych państw regionu ani lepszą strukturą gospodarczą, ani wyższą innowacyjnością czy lepszą infrastrukturą. Naszym atutem zdaje się być większa przedsiębiorczość oraz skala rynku wewnętrznego pozwalająca polskim firmom na osiągnięcie skali niedostępnej dla firm czeskich czy słoweńskich. Przy odrobinie szczęścia uda się więc nam być może wyprzedzić te kraje podążając ścieżką Hiszpanii, która w przeszłości – tak jak my dzisiaj – uchodziła za prymusa Europy, stawianego za wzór innym krajom liczącym na dołączenie do Europejskiego centrum politycznego i gospodarczego. Było tak po II Wojnie Światowej, gdy Hiszpania szybko industrializowała się rozwijając m.in. przemysł stalowy, stoczniowy czy samochodowy. Było tak też w okresie późniejszym kiedy jako główny beneficjent funduszy strukturalnych UE stworzyła tradycyjnym gałęziom swojej gospodarki relatywnie dobre środowisko do działania w postaci silnego popytu na drogi, mosty, koleje czy lotniska. Stymulowany w taki sposób sztuczny i nietrwały wzrost wzmocniony kredytową bańką wywołaną niskimi stopami procentowymi po przyjęciu euro uśpił czujność hiszpańskich polityków, którzy zamiast zadbać o budowanie podstaw trwałej konkurencyjności swojej gospodarki woleli skoncentrować się na zagadnieniach drugoplanowych; na brylowaniu na europejskich salonach i rozdawaniu „wyborczej kiełbasy”. Dziś Hiszpania to już nie jest synonim sukcesu, ale poważnych problemów gospodarczych. To kraj, którego PKB jest dziś 7% mniejszy w stosunku do tego z 2008 r., w którym stopa bezrobocia sięgnęła 25%.

Potrzebna zdecydowane działania

W jaki sposób Polska mogłaby wykorzystać swoje pięć minut by nie powtórzyć błędów Czech, Słowenii czy Hiszpanii? Przezwyciężenie podstawowej słabości naszej gospodarki, jaką jest wspomniany na wstępie model konkurowania niskimi płacami wymaga działań, które niejako „wypchną” nasz kraj na wyższy poziom zaawansowania technologicznego i organizacyjnego. Doświadczenia tych stosunkowo nielicznych krajów, którym to się udało wskazują, że aby to osiągnąć konieczne jest uzupełnienie działań w zakresie inwestycji infrastrukturalnych, stabilną polityką makroekonomiczną i działaniami wymuszającymi przemiany strukturalne. W ramach tych zmian kluczowe są: i) nowa polityka przemysłowa i innowacyjna prowadząca z jednej strony do wysycania gospodarki nietradycyjnymi, wysoce produktywnymi rodzajami działalności, z drugiej zaś do większej innowacyjności w tradycyjnych (obecnych w naszym kraju) branżach, ii) szybka deregulacja usług, podnosząca konkurencyjność przemysłu dzięki outsourcingowi usług biznesowych i poprawiająca jego względną atrakcyjność z punktu widzenia inwestowania, iii) przyspieszenie procesu poprawy produktywności w rolnictwie i przyspieszenia procesów urbanizacyjnych – polityka gospodarcza powinna sprzyjać procesowi scalania gospodarstw, wspierać tworzenie grup producenckich oraz umożliwiać koncentrację coraz lepiej wykształconych ludzi w dużych ośrodkach miejskich. Zmiany w tym kierunku nie będą możliwe bez ograniczenia nadmiernej regulacji wielu rynków i produktów, ucywilizowania procesów upadłości i sanacji firm, odbiurokratyzowania gospodarki oraz zapewnienia stabilnych warunków prowadzenia działalności szczególnie w zakresie kwestii podatkowych. Dziś czynniki te powodują konieczność angażowania znacznych zasobów w działania nieprzekładające się na rezultaty biznesowe, ograniczają proces „kreatywnej destrukcji” i utrudniają podejmowanie decyzji inwestycyjnych. Poważnym problemem jest także brak należytej ochrony firm przed nieuczciwą konkurencją (efekt nieefektywnych mechanizmów identyfikacji i eliminowania z rynku firm łamiących prawo) oraz zawłaszczaniem korzyści z działalności gospodarczej (efekt słabości sądownictwa gospodarczego).

By nie zaprzepaścić swoich pięciu minut Polska potrzebuje zdecydowanych i śmiałych działań. Państwo polskie powinno przede wszystkim zrewidować własne zaangażowanie w polityce gospodarczej. Dziś dominuje w nim nacisk na nieudolny proces budowy „narodowych championów”, trwonienie środków i wysiłku organizacyjnego w ochronę status quo bankrutującego sektora górniczego oraz skłonność do nadregulacji syntetycznie obrazowana w nieustannych nowelach prawa podatkowego. Jednocześnie polityka ma trudności z budową kompleksowego instrumentarium tworzącego fundamenty polskiej innowacyjności i nowoczesnej kultury przemysłowej: poprawą jakości szkolnictwa wyższego i badań naukowych, restrukturyzacją sektora badawczo - rozwojowego, zwiększeniem publicznych wydatków na B+R i zachęceniem firm do ryzykowania własnych środków w tej sferze za pomocą instrumentów fiskalnych. Przeprowadzone przy aprobacie niemal całej klasy politycznej zmiany w systemie emerytalnym znacząco zmniejszyły akumulację oszczędności prywatnych, nie wprowadzając w zamian żadnego instrumentu skłaniającego gospodarstwa domowe do inwestowania z myślą o emeryturze. Znacząco utrudni to pozbawionej wystarczającej ilości rodzimego kapitału Polsce, budowę własnych przewag konkurencyjnych w zglobalizowanej gospodarce XXI wieku.

Lista zaległych spraw do załatwienia jest bardzo długa, a ryzyko przegapienia niewielkiego okna możliwości jakie otwarło się przed naszym krajem, wysoka. Zegar tyka, tylko od nas zależy, czy obecne „5 minut” przekształci się w trwały sukces, czy też za kilka lat zastąpimy Hiszpanię w roli tych, którzy zaprzepaścili realną szansę na dołączenie do światowego centrum gospodarczego. Wtedy objęcie przez Donalda Tuska funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej, pozostanie jednym z wielu indywidualnych sukcesów jakie Polacy od czasu do czasu osiągają na arenie międzynarodowej, nie stając się, wbrew nadziejom wielu, symbolicznym punktem zwrotnym wyznaczającym znaczący wzrost rangi naszego kraju w europejskim koncercie narodów.
 

Komentarze (0)
Ryzyka globalizacji Decyzja EBC - małe korzyści,...

Komentarze


   

Najnowsze wpisy
2017-11-26 14:48 Optymizm Komisji
2017-11-15 20:40 Co po obecnym boomie?
2017-11-03 10:57 Kto będzie finansował (duże) firmy?
2017-10-22 16:03 Spokój na powierzchni oceanu
2017-10-14 09:15 MMŚP - motor napędowy gospodarki?
Najnowsze komentarze
2017-11-16 03:28
piotr janiszewski1:
Co po obecnym boomie?
CO...!!??? Kierunek ex ante pokazuje od wielu miesięcy SWIG80...!!!
2017-11-07 15:46
angling:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Crowdfunding też odpada w Polsce po ostatnim "incydencie" z Secret Service.
2017-11-05 08:29
artysta:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Najlepszy jest kredyt kupiecki.
O mnie
Andrzej Halesiak
Komentator polskiej rzeczywistości. Więcej na: linkedin: https://pl.linkedin.com/in/andrzej-halesiak-0b9363 Twitter: @AndrzejHalesiak