Nasze długi i co one oznaczają dla wzrostu
 Oceń wpis
   

Uwaga mediów – także naszych - skupia się dziś na problemach globalnego zadłużenia. Czołówki gazet okupują Grecja, Hiszpania i Portugala. Co ciekawe jednak nie są to zadłużeniowi rekordziści. W Hiszpanii i Portugalii zadłużenie czterech głównych sektorów gospodarki (gospodarstw domowych, firm, sektora publicznego i banków) przekracza wprawdzie 350% PKB (dla Grecji jest to poniżej 300% PKB), ale daleko im do Irlandii (ponad 650%), Japonii czy Wielkiej Brytanii (w obu tych krajach relacja długu do PKB przekracza 500%). Zbliżony poziom zadłużenia do gospodarki Hiszpanii i Portugalii charakteryzuje Francję. W przypadku Włoch dług przekracza nieco 300% PKB. USA i Niemcy szybko do tej granicy się zbliżają.

Ten brak jednoznacznej korelacji pomiędzy poziomem długów a skalą problemów (przynajmniej tych oficjalnych, nagłaśnianych przez media) świadczy o tym, że ważne są nie tylko rozmiary długu, ale także koszt jego obsługi (średnie oprocentowanie), struktura wierzycieli (generalnie im większy udział wierzycieli zagranicznych tym większy problem) czy też perspektywy wzrostu gospodarczego. I właśnie przy temacie powiązania poziomu zadłużenia i wzrostu gospodarczego chciałbym się na chwilę zatrzymać. Do wybuchu obecnego kryzysu dominowało przekonanie, że ekspansja rynków finansowych i związany z nią wzrost poziomu lewarowania jest generalnie korzystny dla rozwoju. Teraz jednakże na nowo odkrywana jest stara – i dość oczywista – prawda, że po przekroczeniu określonego poziomu dług staje się ciężarem dla gospodarki. Wyniki analiz z ostatnich lat (m.in. „Growth in a time of debt” czy „The real effects of debt”) wskazują nawet gdzie – w krajach rozwiniętych – przebiega ta granica. Otóż dług, czy to sektora publicznego, czy to gospodarstw czy wreszcie firm na poziomie 85-90%PKB prowadzi do negatywnych efektów dla wzrostu gospodarczego. Nie trzeba dodawać, że w im większej ilości sektorów zadłużenie przekracza wspomniany wyżej poziom bezpieczeństwa, tym większa strata dla potencjału wzrostu. W efekcie kraje o nadmiernym zadłużeniu wpadają w niebezpieczną pułapkę - ustabilizowanie relacji długu do PKB wymaga wzrostu gospodarczego, ale ten jest tłamszony przez dług.

W kontekście przedstawionych powyżej wniosków obecna wielkość zadłużenia krajów Europy Zachodniej, USA i Japonii oznacza tylko jedno - możliwości rozwoju tych gospodarek w najbliższym dziesięcioleciu będą bardzo ograniczone. Potwierdzają to zresztą dane historyczne dla Japonii. Kraj ten zmaga się z problemem nadmiernego zadłużenia już od ponad 20 lat i średnioroczne tempo wzrostu w tym okresie wyniosło niespełna 1%. Teraz podobną sytuację będziemy mieć w dwóch największych gospodarkach świata (USA i strefie euro) oraz w Wlk. Brytanii. W efekcie łącznie ponad 50% globalnej gospodarki będzie się rozwijać w ślimaczym ( w porywach w żółwim) tempie. Nawet, jeśli pozostała część będzie rosła znacznie szybciej, to i tak należy oczekiwać, że globalne tempo wzrostu spadnie w obecnej dekadzie do ok. 3% rocznie (dla porównania w ostatnich 5 latach przed kryzysem średnioroczne tempo wzrostu wynosiło blisko pięć procent).

W kontekście dywagacji na temat długu i wzrostu warto chwilę uwagi poświęcić również Polsce. Otóż być może nie wszyscy sobie to uświadamiają, ale łączne zadłużenie (z tytułu kredytów i papierów dłużnych) czterech głównych sektorów gospodarki wyniosło na koniec 2011 r. ponad 2.3 biliona (2 300 000 000 000) złotych. To równowartość 154% PKB. Dla porównania w 2005 r. było to 96% PKB, a w 2000 r. 79% PKB. Oznacza to, że wzrost w Polsce jest od wielu lat turbo-doładowywany przez ekspansję zadłużenia.

Największa część długu – 37% - przypada na sektor publiczny. Wartość długu tego sektora to równowartość 56% PKB. Drugi w kolejności jest sektor firm (28% udziału), którego dług stanowi równowartość 44%PKB. Tuż za nim (z 23% udziałem) plasuje się sektor gospodarstw domowych (dług do PKB na poziomie 36%), a na końcu sektor bankowy (12% udziału).
Aż 42% łącznego zadłużenia przypada na zagranicę. Liderem po względem zadłużenia zagranicznego jest ponownie sektor publiczny (40% udział). Następny w kolejności jest sektor przedsiębiorstw (37%) i banki (23%). Zadłużenie przedsiębiorstw za granicą jest większe niż wielkość zadłużenia w kraju. Oznacza to, że firmy (szczególnie te mające powiązania za granicą – np. zagranicznych udziałowców – lub posiadające naturalne zabezpieczenie w postaci przepływów walutowych – eksporterzy) wolą pożyczać za granicą niż korzystać z usług krajowego sektora bankowego. Oczywiście głównym motywem takiego działania jest niższe oprocentowanie tego typu pożyczek.

Co powyższe liczby o zadłużeniu Polski oznaczają dla wzrostu gospodarczego? Dobra wiadomość jest taka, że żaden z sektorów nie przekracza granicy 90% PKB, a nawet 60% PKB, która w przypadku krajów o niższym poziomie rozwoju – a takim nadal jest Polska - wydaje się lepszym punktem odniesienia. Oznacza to, że zadłużenie nie powinno być w najbliższych latach obciążeniem dla wzrostu gospodarczego, choć warto zauważyć, że poziom zadłużenia sektora publicznego niebezpiecznie zbliża się do granicy 60%. Także w przypadku firm potencjał dla dalszego wzrostu długu nie jest tak duży, jak mogłoby się wydawać patrząc jedynie na ich zadłużenie w krajowym sektorze bankowym. Z  tych powodów rola kredytu w stymulowaniu rozwoju gospodarczego w Polsce powinna maleć.

To na co również trzeba zwrócić uwagę, to fakt wysokiego udziału zadłużenia zagranicznego, które – jak pokazuje historia – jest dużo mniej stabilnym źródłem finansowania. Sentyment wierzycieli zagranicznych może się bowiem z dnia na dzień zmienić i wówczas kraj staje wobec problemu odpływu kapitału, który z kolei przekłada się na znaczną zmienność wzrostu gospodarczego.
 

Komentarze (2)
A głupiemu radość Budowlanka wpłynęła na wyniki...

Komentarze

2012-07-29 17:09:43 | *.*.*.* | Mazur_Krzysztof
Re: Nasze długi i co one oznaczają dla wzrostu [1]
1. Każde zadłużenie państwa jest szkodliwe.
2. Zadłużenie firm i gospodarstw domowych, czyli gospodarki nie jest szkodliwe, jeśli
ma pokrycie w realnych oszczędnościach, a nie w ekspansji pieniądza kredytowego (lub
jego dodruku). Należałoby zatem zapytać się jak się ma zadłużenie do oszczędności.
Porównywanie długu do PKB nic nie wnosi. skomentuj
2012-07-30 12:43:11 | *.*.*.* | w0jt
Biorąc pod uwagę zadłużenie nie możemy mówić o oszczędnościach. Oszczędności to
mogą tylko na plusie być a kredyty i itp to eliminują. Oszczędności tylko z nazwy
-to wartości urojone. skomentuj


   

Najnowsze wpisy
2017-11-26 14:48 Optymizm Komisji
2017-11-15 20:40 Co po obecnym boomie?
2017-11-03 10:57 Kto będzie finansował (duże) firmy?
2017-10-22 16:03 Spokój na powierzchni oceanu
2017-10-14 09:15 MMŚP - motor napędowy gospodarki?
Najnowsze komentarze
2017-11-16 03:28
piotr janiszewski1:
Co po obecnym boomie?
CO...!!??? Kierunek ex ante pokazuje od wielu miesięcy SWIG80...!!!
2017-11-07 15:46
angling:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Crowdfunding też odpada w Polsce po ostatnim "incydencie" z Secret Service.
2017-11-05 08:29
artysta:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Najlepszy jest kredyt kupiecki.
O mnie
Andrzej Halesiak
Komentator polskiej rzeczywistości. Więcej na: linkedin: https://pl.linkedin.com/in/andrzej-halesiak-0b9363 Twitter: @AndrzejHalesiak