Świat potrzebuje dziś nie tylko technologicznych innowacji
 Oceń wpis
   

Do napisania niniejszego felietonu skłoniło mnie jedno zdanie z książki „Breakout nations – in pursuit of the next economic miracles”. Brzmi ono mniej więcej tak: „Przeciętny czas trzymania określonych akcji przez amerykańskich inwestorów – tych dużych i tych małych – systematycznie spada; w połowie lat 60-tych wynosił 16 lat, obecnie już niespełna 4 miesiące”. Ponieważ książka powstała kilka lat temu można przypuszczać, że ten horyzont inwestycyjny uległ dalszemu skróceniu.

Te kilka cyfr obrazuje bardzo istotne zmiany z punktu widzenia funkcjonowania nie tylko sfery finansowej, ale przede wszystkim sfery realnej gospodarki. Kilkadziesiąt lat temu przeciętny inwestor był zainteresowany tym, by spółka której akcje kupuje inwestowała w długofalowy rozwój. By starała się uzyskać przewagę konkurencyjną poprzez nakłady na badania i rozwój, wprowadzanie nowych innowacyjnych produktów, by generowała stabilne wyniki finansowe w długim okresie. W skali makro przekładało się to na rozwój gospodarczy stymulowany poprzez stały postęp technologiczny, prowadzący do wzrostu produktywności i dochodów.

Przy obecnym horyzoncie zakupu akcji jedyny cel jaki towarzyszy wielu tzw. „inwestorom”, to oczekiwanie na spekulacyjny wzrost wartości i szybka sprzedaż posiadanych walorów. Nie może w tym przypadku być mowy o zainteresowaniu takich inwestorów długofalowym budowaniem wartości firmy. Wręcz przeciwnie – nakłady inwestycyjne ponoszone z myślą o wynikach w przyszłości mogą odbijać się negatywnie na krótkoterminowych zyskach i stać w sprzeczności z celami tychże spekulacyjnych inwestorów. Będą oni raczej zainteresowani tym, by zarząd firmy „podkręcił” tu i tam wyniki finansowe, a nie tym by angażował się np. w wieloletnie prace badawcze.

Oczywiście w globalnej gospodarce postęp wciąż występuje. Z jednej strony pojawiają się bowiem nowe firmy, które by podważyć istniejący ład muszą wyjść na rynek z czymś nowym, innowacyjnym. Równocześnie w wielu firmach wciąż jeszcze można spotkać tzw. „strategicznych”, długoterminowych akcjonariuszy, którzy starają się budować wartość firmy w oparciu o inwestycje. Jest wreszcie grupa spółek, które nie są notowane na giełdzie, często są to firmy rodzinne. Także w tym przypadku można zakładać, że ich właścicieli interesuje długofalowy rozwój. Niemniej jednak globalna gospodarka wydaje się coraz bardziej odczuwać skutki zmieniającego się stopniowo charakteru podejścia do inwestowania w spółki. Jednym z objawów tego procesu jest jak się wydaje coraz większe uzależnienie globalnego wzrostu od „spekulacyjnych baniek”. W warunkach, gdy podstawowy mechanizm rozwojowy związany z realnymi inwestycjami zawodzi, coraz częściej to tani, spekulacyjny pieniądz staje się kluczem do poprawy wyników gospodarczych. Dzieje się to na kilka sposobów. Jeden z nich to stymulowanie czegoś na kształt boomu w tym czy innym obszarze gospodarki (dot-comach, rynku nieruchomości itp.), co przekłada się na wzrost nieproduktywnych inwestycji generujących krótkoterminowe ożywienie całej gospodarki. Innym sposobem „stymulowania” koniunktury poprzez tani pieniądz jest wywoływanie tzw. „efektów bogactwa” – wzrost wartości aktywów (akcji, jednostek funduszy inwestycyjnych itp.) w posiadaniu gospodarstw domowych, zwiększający skłonność do konsumpcji, a tym samym prowadzący do ogólnej poprawy w gospodarce. Tym co łączy te stymulatory jest ich nietrwały charakter. Pompowanie tej czy innej bańki zawsze kończy się jej pęknięciem i towarzyszącym temu okresem recesji.

Kilka wieków temu pojawienie się spółki z ograniczoną odpowiedzialnością i spółki akcyjnej okazało się przełomowym wynalazkiem, który w znacznym stopniu przyczynił się do przyspieszenia procesu akumulacji kapitału i postępu technologicznego. Innowacyjność w tym obszarze okazała się nie mniej ważna niż innowacyjność technologiczna. Stało się tak ponieważ rozdzielone zostały losy określonego przedsięwzięcia od majątku, a tym samym losów samego przedsiębiorcy. Wraz z tym znacząco wzrosła skłonność do podejmowania ryzyka działalności gospodarczej. Dziś wydaje się, że mechanizmy, które pchnęły świat na nowe tory kilka wieków temu wyczerpały swój potencjał. Potrzeba nowych pomysłów, nowych rozwiązań instytucjonalnych, które mogłyby zwiększyć skłonność do długofalowego inwestowania i ponoszenie ryzyka działalności gospodarczej, ryzyka realnej działalności a nie ryzyka spekulacji. Bez tego wygenerowane zyski będą w coraz większej części trafiać do udziałowców (w formie dywidend czy skupu akcji), z których znaczna część to dziś właśnie ci krótkoterminowi inwestorzy (czasami bezpośrednio, ale częściej poprzez różnego rodzaju spółki zarządzania aktywami), budujący podwaliny „globalnego kasyna”, dla którego sfera realna może stać się już niedługo jedynie marną przybudówką.

 

Opublikowane: Parkiet 16.08.2014

Komentarze (0)
Zdeformowany balon Ryzyka globalizacji

Komentarze


   

Najnowsze wpisy
2017-11-26 14:48 Optymizm Komisji
2017-11-15 20:40 Co po obecnym boomie?
2017-11-03 10:57 Kto będzie finansował (duże) firmy?
2017-10-22 16:03 Spokój na powierzchni oceanu
2017-10-14 09:15 MMŚP - motor napędowy gospodarki?
Najnowsze komentarze
2017-11-16 03:28
piotr janiszewski1:
Co po obecnym boomie?
CO...!!??? Kierunek ex ante pokazuje od wielu miesięcy SWIG80...!!!
2017-11-07 15:46
angling:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Crowdfunding też odpada w Polsce po ostatnim "incydencie" z Secret Service.
2017-11-05 08:29
artysta:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Najlepszy jest kredyt kupiecki.
O mnie
Andrzej Halesiak
Komentator polskiej rzeczywistości. Więcej na: linkedin: https://pl.linkedin.com/in/andrzej-halesiak-0b9363 Twitter: @AndrzejHalesiak