Zadłużenie firm spada, to gospodarstw nadal rośnie
 Oceń wpis
   

Kilka miesięcy jakie upłynęły od czasu wybuchu ostrego kryzysu na rynkach finansowych pozwala na pierwsze podsumowania, jak wpłyną on na polski rynek kredytowy. To właśnie kanał kredytowy jest bowiem (obok kanału handlowego) głównym przekaźnikiem globalnego kryzysu na polską gospodarkę. Paraliż zachodnioeuropejskich rynków finansowych doprowadził do znacznego ograniczenia dopływu środków z zagranicy (które to środki w ostatnich latach stanowiły istotne źródło finansowania akcji kredytowej w Polsce), a spowolnienie w gospodarce (związane z globalną recesją) doprowadziło do wzrostu ryzyka kredytowego (i w efekcie miało negatywny wpływ na skłonność banków udzielania kredytów).

 

W ujęciu zagregowanym akcja kredytowa banków uległa gwałtownemu ograniczeniu. O ile w miesiącach poprzedzających wybuch kryzysu miesięcznie do firm i gospodarstw domowych napływało w formie kredytu 11-12 mld złotych, to w ostatnich miesiącach wielkość ta ustabilizowała się na poziomie 3-4 mld miesięcznie. W praktyce oznacza to, że do gospodarki napływa dziś ok. 30% tego, co zasilało ją jeszcze kilka miesięcy temu.

 

Biorąc pod uwagę strukturę kredytów zwraca uwagę fakt, że skala redukcji akcji kredytowej nie jest jednolita. W przypadku kredytów mieszkaniowych miesięczny przyrost uległ zredukowaniu o ok. 60% (z ponad 4 mld złotych przed kryzysem do niespełna 2 mld w ostatnich miesiącach). Sytuacja taka odzwierciedla recesję jaka zawitała na rynek nieruchomości oraz zdecydowanie mniejszą atrakcyjność kredytów mieszkaniowych dla banków. Ta mniejsza atrakcyjność jest pochodną wzrostu kosztu pozyskania finansowania oraz większego ryzyka (spadki cen nieruchomości powodują zmniejszanie się wartości zabezpieczeń dla portfeli tego typu kredytów).

 

Sytuacja kształtuje się odmiennie w przypadku pozostałych kredytów detalicznych. Tutaj największe załamanie nastąpiło na początku br.  (spadek o ok. 65% w stosunku do ostatnich miesięcy sprzed kryzysu). Było to efektem kilku czynników: sezonowych (z reguły styczeń i luty to czas mniejszej akcji kredytowej), niepewności jaka zapanowała wśród gospodarstw domowych (bombardowane informacjami o kryzysie gospodarstwa domowe zaczęły wstrzymywać się z zaciąganiem nowych kredytów) oraz mniejszej skłonności banków udzielania kredytów. Po minięciu pierwszego szoku apetyt na kredyty wzrósł. Również banki zaczęły przychylnie patrzeć na tego typu produkty, gdyż oferują one z reguły najwyższe marże.

 

Najgorzej wygląda sytuacja w przypadku kredytów dla firm. O ile jeszcze w drugim i trzecim kwartale 2008 r. miesięczny przyrost wynosił ok. 4 mld złotych, to w ostatnich trzech miesiącach mamy do czynienia z kurczeniem się portfeli korporacyjnych banków. Oznacza to w praktyce, że firmy spłacają (z racji zaciągniętych wcześniej kredytów) bankom więcej niż otrzymują w formie nowych. W warunkach stagnacji jest to zjawisko dość powszechne i samo w sobie nie musi mieć jeszcze negatywnych konsekwencji dla gospodarki. Spowolnienie (zwłaszcza w sytuacji kryzysu z jakim mamy do czynienia, a więc kryzysu globalnej nadpodaży) oznacza bowiem znacznie mniejszy popyt na kredyty inwestycyjne. Towarzyszący spadkowi zamówień proces ograniczania zapasów powoduje z kolei mniejsze zapotrzebowanie na finansowanie tzw. kapitału pracującego. Niemniej jednak należy brać pod uwagę również to, że spadek akcji kredytowej jest także pochodną znacznego pogorszenia się jakości portfeli korporacyjnych. O ile we wrześniu 2008 r. tzw. „złe kredyty” stanowiły niespełna 6% całego portfela, to w maju udział ten wzrósł do 9.5%. Ta sytuacja rodzi zachowawcze podejście banków, które odmawiają finansowania całych branż. To z kolei może prowadzić do bardzo niebezpiecznych sprzężeń zwrotnych: ograniczanie finansowania może powodować problemy z płynnością także zdrowych firm, co w następstwie prowadzić będzie do dalszego pogarszania się portfeli i jeszcze bardziej konserwatywnych zachować banków. W tym kontekście bardzo ważne jest, aby banki zachowały wyważoną postawę; dbając o ograniczenie ryzyka kredytowego nie odmawiały finansowania firmom o zdrowych podstawach (modelach biznesowych, profesjonalnych zarządach itd.). Za takim podejściem przemawia również fakt, że to właśnie czas kryzysu jest okresem budowania długoterminowych relacji z klientami.

 

Reasumując, napływające dane o kredycie dla gospodarki wskazują na jego gwałtowne ograniczenie. Jest to konsekwencja spadku popytu, mniejszej skłonności banków do ich udzielania (w obliczu wzrostu ryzyka kredytowego) oraz ograniczonej dostępności środków na finansowanie. Największy niepokój budzi rozwój sytuacji w zakresie kredytów dla firm. Jeśli od finansowania odcięte zostaną także zdrowe firmy, to może uruchomić to niebezpieczny dla całej gospodarki proces. Dotyczy to w szczególności kredytów bieżących, tych które zapewniają płynność.

 

Komentarze (0)
Budownictwo mieszkaniowe na... Kto szybciej przyspieszy

Komentarze


   

Najnowsze wpisy
2017-11-26 14:48 Optymizm Komisji
2017-11-15 20:40 Co po obecnym boomie?
2017-11-03 10:57 Kto będzie finansował (duże) firmy?
2017-10-22 16:03 Spokój na powierzchni oceanu
2017-10-14 09:15 MMŚP - motor napędowy gospodarki?
Najnowsze komentarze
2017-11-16 03:28
piotr janiszewski1:
Co po obecnym boomie?
CO...!!??? Kierunek ex ante pokazuje od wielu miesięcy SWIG80...!!!
2017-11-07 15:46
angling:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Crowdfunding też odpada w Polsce po ostatnim "incydencie" z Secret Service.
2017-11-05 08:29
artysta:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Najlepszy jest kredyt kupiecki.
O mnie
Andrzej Halesiak
Komentator polskiej rzeczywistości. Więcej na: linkedin: https://pl.linkedin.com/in/andrzej-halesiak-0b9363 Twitter: @AndrzejHalesiak