26-04-2022
7 minut

Jak nie zagubić się w hybrydowym świecie

W moim poprzednim tekście („Świat, w którym żyjemy”) opisywałem uwarunkowania z jakimi przychodzi nam się liczyć w obliczu wojny w Ukrainie i trwającej w świecie – obecnie głównie w Chinach – pandemii. Tekst ten siłą rzeczy nie ujmował pełnej perspektywy na dzisiejszy świat; bardzo dużo dzieje się na wielu różnych poziomach. Dlatego też, dziś chciałbym zaproponować nieco inne spojrzenie. Inspiracją do napisania niniejszego tekstu stała się dyskusja jakiej miałem okazję się przysłuchiwać w ramach Akademii Psychologii Przywództwa. Znamienici paneliści, uznani praktycy biznesu, rozmawiali głównie o tym jak w różnych kulturach traktuje się i podchodzi się do porażki. Moją szczególną uwagę przykuł jeden szczegół; otóż bardzo często w wypowiedziach pojawiało się słowo: HYBRYDOWY. To na nim właśnie chciałbym się zatrzymać.

Hybryda nie jedno ma imię

Hybrydowy samochód, hybrydowa wojna, hybrydowa praca, hybrydowe nauczanie … to wyrażenia, które na trwałe weszły do naszego języka w ostatnich latach. Za każdym razem wyrażają one połączenie swego rodzaju dwóch różnych światów: napędu spalinowego i elektrycznego, konwencjonalnych i niekonwencjonalnych (np. cyberatak) sposobów walki, pracy/nauki „na miejscu” i „na odległość”. Ta hybrydowość z reguły, choć nie zawsze, związana jest ze zmianami technologicznymi, pojawianiem się nowych rozwiązań i nowych opcji.

Gdy się lepiej przyjrzeć otaczającej nas rzeczywistości wówczas okaże się, że tych hybrydowych powiązań jest znacznie więcej. Mamy dziś np. hybrydę zielonej (ekologicznej) i brązowej (opartej na surowcach kopalnych) gospodarki. Choć tak się tego nie określa, to można dziś także mówić o rozwiązaniach hybrydowych w odniesieniu do łańcuchów dostaw – trwa szukanie nowej równowagi pomiędzy offshoringiem i nearshoringiem (określane coraz częściej jako right-shoring). W pewnym uproszczeniu to poszukiwanie równowagi pomiędzy zaopatrywaniem się w tańszych Chinach i u regionalnych (w przypadku naszego kraju europejskich) dostawców. Ci ostatni są wprawdzie drożsi, ale generują mniejsze ryzyka zaburzeń dostaw, także tych o charakterze geo-politycznym – nie można wykluczyć, że w przypadku otwartego poparcia Rosji, w pewnym momencie współpraca z Chinami może okaże się z różnych względów niemożliwa.

Na poziomie firm czy poszczególnych branż mogą występować specyficzne hybrydy, jak choćby ta odnosząca się do przywoływanych wcześniej samochodów hybrydowych czy też „hybrydowa chmura” w przypadku rozwiązań IT.

Na bardzo zagregowanym już poziomie możemy powiedzieć, że dzisiejsza gospodarka stanowi hybrydę modelu masowej produkcji i modelu gospodarki opartej na wiedzy (pisałem o tym w „Gospodarka oparta na wiedzy – ważny element układania świata na nowo”). W ślad za tym mamy też niejako hybrydowe społeczeństwo; klasy społeczne związane z funkcjonowaniem tradycyjnego modelu gospodarki oraz zupełnie nowe klasy – klasa kreatywna, gig-workerzy – wywodzące się z gospodarki opartej na wiedzy.
Nawet na poziomie geo-politycznym mamy do czynienia ze swego rodzaju hybrydą: model świata opartego na przywództwie USA współistnieje dziś niejako z modelem multi-polarnym, w którym karty stara się rozdawać więcej mocarstw.

Skąd tyle hybryd?

Ta powszechność hybryd jest moim zdaniem pochodną dwóch czynników. Po pierwsze, żyjemy w czasach przejściowych. Wprawdzie nie zaczęły się one dziś czy wczoraj – zachodzące zmiany to proces ciągły, często zapoczątkowany 20-30 lat temu – ale obecnie jesteśmy świadkami swego rodzaju przesilenia; to co związane z nowym osiągnęło na tyle dużą „masę”, że nie da się tego pominąć. Często sytuacja taka objawia się eskalacją napięć, a w skrajnych przypadkach wręcz wojen (wojnę na Ukrainie można postrzegać jako element nowego układania się świata w wymiarze geo-politycznym).

Drugi czynnik jest bardziej subtelny, trudniej dostrzegalny, ale niemniej ważny. Jest on związany ze zmianą myślenia, pojawieniem się czegoś co można by określić jako myślenie hybrydowe. Polega ono na tym, że zamiast wybierania spośród konkretnych opcji rozwiązań, produktów, itd. wybiera się to co najlepsze w każdej z nich i tworzy z tego hybrydę, która w najlepszy sposób zaspokaja określoną potrzebę. To przejaw szerszego trendu do poszukiwania „rozwiązań szytych na miarę”, w miejsce tych standardowych („one-size-fits-all”). Choć koncepcyjnie może się to wydawać logiczne i proste, to w rzeczywistości wcale takie nie jest, wymaga bowiem tego by ODUCZYĆ SIĘ wciąż dominującego myślenia w kategoriach „lub” (to rozwiązanie lub tamto) i zastąpić je myśleniem w kategoriach „i” (coś z tego i coś z tamtego). Nikogo nie trzeba pewnie przekonywać, że towarzyszyć temu musi elastyczność po stronie dostawców określonych rozwiązań; oni także muszą myśleć kategoriami interoperacyjności/integracji, a nie kategoriami „albo albo” (zastępowania jednego przez drugie).

Świat nowych szans, ale i zagrożeń

Ten hybrydowy świat rodzi wiele praktycznych konsekwencji. Za każdym razem na wstępie trzeba zadać sobie pytanie o to, z jakim rodzajem hybrydy mamy do czynienia; czy w przypadku konkretnej hybrydy będziemy mieć docelowo ze zwycięstwem jakiegoś modelu/rozwiązania, czy też może hybryda sama w sobie reprezentuje stan docelowy, najlepszy możliwy wybór.

Z tym drugim przypadkiem mamy do czynienia w odniesieniu do form pracy. Wielu stanowisk pracy przez lata (być może nigdy) nie da się „odmiejscowić”, a nawet w przypadku tych gdzie się da to zrobić bilans korzyści i kosztów nie w każdej sytuacji będzie taki sam. Trzeba więc zbudować własną wizję „hybrydy” – gdzie jako firma chcemy się znaleźć, co uznajemy za optimum. To musi być dobrze przemyślany (i skonsultowany) wybór, gdyż jak pokazuje praktyka rodzi daleko posunięte konsekwencje – wiele firm na świecie, które próbowały ściągnąć swoich pracowników do biur spotkało się ze znaczącym oporem wyrażającym się w „great resignation” (o fenomenie tym pisałem niedawno w „Great resignation po polsku”)

Inaczej jest np. w sytuacji zielonej transformacji. Trudno oczekiwać by mogło ją coś zatrzymać, tym bardziej że abstrahując od kwestii klimatycznych zielone technologie coraz częściej bronią się same w najważniejszym wymiarze, wymiarze ekonomicznym (okazują się tańsze/bardziej efektywne). W takich sytuacjach w większości przypadków nie ma na co czekać; warto jak najszybciej rozpocząć dostosowania, identyfikowanie potencjalnych zagrożeń związanych z zieloną transformacją i identyfikacja „zielonych szans”. Także w tym przypadku brak właściwych (czasami szybkich) decyzji może wiele kosztować.

Podsumowując, warto hybrydowość świata zacząć dostrzegać w codziennym funkcjonowaniu i uwzględniać w procesach decyzyjnych. Zarówno hybrydy związane z przechodzeniem od „starego” do „nowego”, jak i te odnoszące się do zastępowania „lub” przez „i”. Aspekt hybrydowości odnosi się nie tylko do biznesu. Państwa, które nie będą w stanie podążać za logiką istniejących w świecie hybryd i nie zauważą niuansów ścierania się nowego ze starym, mogą zajmować pozycję po niewłaściwej stronie i hamować – np. niewłaściwymi regulacjami – optymalne wybory firm (pisałem o tym w „Narodowy skarb zagrożony”).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *