22-03-2020
9 minut

„Kłamstwa którymi żyjemy”

Tytuł niniejszego tekstu zapożyczyłem z książki znanego psychoterapeuty J. Fredericksona. Autor w doskonały sposób opisał w niej mechanizmy jakie wykorzystujemy by tkwić w iluzji, by permanentnie się okłamywać. Dlaczego to robimy? Bo nie jesteśmy zadowoleni z życia, a nasze „życzenia-kłamstwa” (ułuda, którą sobie budujemy) są dla nas łatwiejsze do zaakceptowania niż prawda, niż rzeczywistość w której tak naprawdę jesteśmy.

Jeśli nie ma cię na Facebook-u, to nie istniejesz” głosi popularne hasło. Ale czy to co prezentujemy na Facebooku, odzwierciedla nasze „istnienie”? Rajskie życie, wymarzona praca, cudowna rodzina, brak problemów – to obraz jaki rysuje się z przeglądania Facebooka – możesz uczciwie podpisać się pod tym obrazem, który prezentujesz w sieci? Ja nie.

Skoro bowiem jest tak pięknie, to dlaczego wskaźnik samobójstw jest w Polsce istotne wyższy niż średnia europejska. Dlaczego w grupie wiekowej 13-18 latków tylko na przestrzeni ostatnich 6 lat liczba prób samobójczych wzrosła 2.5-krotnie! Dlaczego co roku w Polsce 90-100 tys. osób uznawanych jest przez policję jako ofiary przemocy w rodzinie? A to tylko wierzchołek góry lodowej, bo w polskich warunkach sięganie po pomoc zewnętrzną to rzadkość.

Przyjrzyjmy się kilku – z długiej listy – powszechnych w dzisiejszym społeczeństwie kłamstw. Występują one na wszystkich poziomach: ja, rodziny i społeczeństwa.

Ja – zniewolone i nieświadome

Na poziomie jednostki największym kłamstwem w jakim żyjemy jest to, że w swych wyborach jesteśmy wolni i że żyjemy w sposób świadomy. Dlaczego tak nie jest szeroko opisałem w „Skoryguj swój kurs”. W tym miejscu przypomnę jedynie krótko, że na różnych etapach naszego życia – szczególnie w dzieciństwie – wgrywane są w naszą podświadomość różnego rodzaju „programy”. Gdy się ich nie kontroluje podejmują one za nas decyzje. Wydaje nam się, że są to nasze decyzje, ale w praktyce nasze nie są. Duża część z nich związana jest z traumatycznymi przeżyciami z naszego życia, z sytuacjami w których doświadczyliśmy braku miłości. Częstym motywem tych programów jest wyparcie, ucieczka, oziębłość, itd. Dlatego też uruchamiane dziś przy okazji ważnych życiowych decyzji sprawiają, że dokonujemy niewłaściwych (tak naprawdę niechcianych) wyborów i w efekcie nasze życie nie wygląda tak jak chcielibyśmy aby wyglądało! Lądujemy nie tam gdzie powinniśmy i moglibyśmy wylądować.

Innym istotnym źródłem programów jest otaczający nas świat – to wszelkiego rodzaju wzorce zaczerpnięte z domu, środowiska w którym dorastaliśmy czy wreszcie z mediów. Szczególnie te ostatnie są w ostatnich dziesięcioleciach nośnikami silnie pro-materialistycznych treści, formą sterowania i manipulowania nami przez korporacje.

Konsekwencją „zaprogramowania” jest to, że człowiek współczesny z reguły żyje w ułudzie – jego „prawdziwe Ja” zostaje zagłuszone, a za swoje pragnienia przejmuje on to, czego oczekuje od niego świat! Najgorsze jest jednak to, że nie jesteśmy tego świadomi. W efekcie nie jesteśmy w stanie osiągnąć spełnienia w życiu – trudno jest być spełnionym realizując w życiu nie swoją misję i nie swoje cele.

Rodzina – powszechny deficyt miłości

W tym wymiarze największe kłamstwa dotyczą wychowania dzieci. Wierzymy, że jesteśmy dobrymi rodzicami tymczasem…. nie mamy pojęcia o tym co to znaczy wychowywać dzieci. Nie uczy się tego nigdzie. Trochę więc wzorujemy się na własnych doświadczeniach (z tego jak traktowali nas nasi rodzic), trochę tu i ówdzie podglądamy (w telewizji), a często po prostu improwizujemy. Nic nie wiemy o tym jak dzieci odbierają świat – jest to mechanizm zupełnie inny niż u dorosłych. Znacznie większą rolę odgrywają w nim obrazy i emocje. Dzieci odbierają słowne przekazy wprost, bez wnikania w „zaszyte” w nie treści i podteksty. To sprawia, że bardzo często ranimy nasze dzieci, zupełnie nie będąc tego świadomi (np. jeśli w zdenerwowaniu mówisz o dziecku, że jest głupie, to staje się to częścią jego prawdy o sobie i będzie kształtować jego postawy w późniejszym życiu). W ten sposób chcąc nie chcąc stajemy się kolejnymi ogniwami „łańcucha trudnych relacji” – nieprzepracowane traumy naszych dziadków (chociażby te z czasów wojny) w tej czy w innej formie przeniesione zostały na naszych rodziców. Ci z kolei przenieśli je na nas, a my przenosimy je na kolejne pokolenie.

Nie obdarzamy dzieci prawdziwą miłością – sami mając jej deficyt nie jesteśmy w stanie dzielić się nią z najbliższymi. Wydaje nam się, że kochamy jeśli zapewniamy naszym dzieciom najnowsze gadżety, rajskie wakacje itd. Nie rozumiemy, że to tylko tzw. „wypełniacze”, że na prawdziwą miłość składają się tak naprawdę dwa elementy: bezwarunkowa afirmacja (oddanie) i dbanie o dobry, wszechstronny rozwój. To ostatnie nie sprowadza się bynajmniej do opłacenia tzw. „dobrej szkoły” – w Polsce niestety nie ma dobrych szkół, bo system edukacji jest niewłaściwie ukształtowany, co jest winą nas samych – będąc nieświadomymi (nie rozumiejąc na czym polega prawdziwy rozwój) pozostajemy biernymi świadkami postępującej w ostatnich latach degradacji edukacji, o czym dobitnie świadczy m.in. pozycja ekonomiczno-społeczna jaką mają dziś w naszym społeczeństwie nauczyciele.

Społeczeństwo – krzycz i rozpychaj się łokciami

Dzisiejszy model społeczeństwa determinowany jest przez kwestie związane z pracą. Nie powinno to aż tak dziwić – w końcu osoby dorosłe spędzają w niej z reguły nie mniej niż 1/3 doby (uwzględniając dojazdy jeszcze więcej). Nie czas pracy jest jednak największym problemem. Jest nim fakt, że wbrew temu co prezentujemy w oficjalnym przekazie (np. w postach na Linkedin-ie) większość ludzi nie robi tego co chciałaby w swoim życiu robić. Praca w dzisiejszych czasach traktowana jest głównie jako źródło zarabiania pieniędzy. Tymczasem rola pracy jest znacznie szersza – powinna stanowić kluczową część indywidualnej i społecznej tożsamości każdej dorosłej osoby. Praca powinna służyć szerszemu celowi – wspierać to kim się jest. Praca ma olbrzymi wpływ na to w jakim zakresie nasze aspiracje i nasz potencjał są wykorzystywane. Przekłada się ona na funkcjonowanie człowieka we wszystkich pozostałych sferach, w tym w szczególności w rodzinie (dziś niestety z reguły bywa ona miejscem odreagowywania zawodowych frustracji). Spełnienie w pracy ma przełożenie także na wiele innych wymiarów: skalę uzależnień, przestępczość, polityczne wybory.

Kolejne kłamstwo, w którym żyjemy to kłamstwo „równości i braterstwa”. Generalną zasadą organizacji społeczeństw jest dziś narzucanie rozwiązań przez tych, którzy najgłośniej krzyczą i najmocniej rozpychają się łokciami. Nikogo już nie dziwi powszechny dziś gniew i agresja. Jak zauważa prof. Czapliński w eseju Zbyt późna nowoczesność: „(…) nie ma dzisiaj takiej grupy społecznej, która cofałaby się przed stosowaniem przemocy. Narodowcy i homoseksualiści, konserwatyści i pluraliści, prawicowcy i feministki, katolicy i antyfaszyści, obrońcy krzyża i obrońcy zwierząt – wszyscy oni opowiadają o aktach zastosowania siły w odpowiedzi na niesprawiedliwość”. W takich uwarunkowaniach społecznie najlepsze decyzje nie są w stanie się obronić.

Świat „po” – wybór należy do nas

Skąd to odniesienie do zakłamania nas samych i świata właśnie teraz? Bynajmniej nie dlatego, że sytuacja tak nastraja – kondycja naszego społeczeństwa jest powszechnie i od dawna znana (jeśli ktoś potrzebuje naukowego potwierdzenia, to gorąco polecam książkę „Prognozowanie teraźniejszości. Myślenie z wnętrza kryzysu”). Piszę o nim, bo paradoksalnie – przy całej swej tragedii – pandemia koronawirusa otwiera przed nami olbrzymią szansę. Szansę by wybudzić się z naszych kłamstw. Stanąć w prawdzie i poukładać świat na nowo.

Do tego jednak potrzeba wznieść się ponad strach i niepewność. To źli doradcy! W przeszłości przekonywaliśmy się o tym wielokrotnie, gdy sytuacje takie jak teraz prowadziły do odradzania się nacjonalizmu, do głosu dochodzili autokraci, którzy pod przykrywką zapewnienia bezpieczeństwa rozciągali macki państwa (swej inwigilacji i władzy) na wszystkie możliwe obszary. Dziś powtórka grozi nam tym bardziej, że ludzi o autokratycznych zapędach, samozwańczych „zbawców narodu” nie brakuje, także w naszym kraju. Na ich korzyść działa nie tylko powszechny strach, ale także brak realnej, wiarygodnej alternatywy.

By tę alternatywę stworzyć trzeba wyrwać się z kłamstw, którymi przez lata obrośliśmy. Trzeba stanąć w prawdzie o sobie i o społeczeństwie. Tylko wówczas bowiem będzie można dokonać właściwej diagnozy. Zauważyć, że u źródła naszego nieustannego niespełnienia, rosnącej nienawiści i agresji leży dominacja materii i materializmu („mieć” nad „być”). Za tym podąża dominacja:

  • „ja” nad „my”,
  • „dziś” (obecnego pokolenia) nad „przyszłością” (tego co pozostawimy przyszłym pokoleniom),
  • i „kapitału” nad „pracą”.

To właśnie te pierwotne nierównowagi przejawiają się w formie nadmiernego konsumeryzmu, postępującej degradacji środowiska (w tym zanikania w zastraszającym tempie różnego rodzaju gatunków roślin i zwierząt), rekordowego poziomu zadłużenia, narastającej koncentracji dochodów i majątku, itd.

W tej sytuacji by świat na nowo poukładać potrzebne są dziś radykalne zmiany – zmiany paradygmatów funkcjonowania jednostek i społeczeństw. Nowy paradygmat musi obejmować nowe rozwiązania instytucjonalne, w tym m.in. w zakresie: relacji pomiędzy państwem i biznesem, form obywatelskiej partycypacji, pozycji i roli firm, relacji pomiędzy kapitałem i pracą, instytucji rynku pracy, modelu edukacji i nauki. Potrzebujemy więc nowej umowy społecznej, nowego wzorca korporacji, nowego podejścia do wychowania i edukacji, nowego otwarcia w nauce itd.

Zaczyna się właśnie kluczowe starcie o społeczną tożsamość (pisałem o tym w „Tożsamość – słowo klucz 2020 r.”). To co wybierzemy wpłynie na wszystkie wymiary życia; na pracę, na biznes, na życie w rodzinie, itd. Można zachodzącym zmianom się biernie przypatrywać, ale można też za proces ten wziąć odpowiedzialność. Dla dzisiejszych 30-40 latków obecna sytuacja to „a once in a lifetime opportunity” by nadać swemu życiu sens! Jeśli chcemy oddać naszym dzieciom „świat z przyszłością” musimy podjąć to wyzwanie.

1 Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *