18-10-2020
9 minut

Lęk przeradza się w strach. To może być dobra wiadomość

Do napisania niniejszego tekstu skłoniła mnie z jednej strony lektura książki I.Krastewa „Nadeszło jutro – jak pandemia zmienia Europę”, z drugiej zaś jubileuszowy, XV Kongres Obywatelski odbywający się pod hasłem „Jaka Polska wobec wyzwań przyszłości?” (bardzo ciekawe debaty są do odsłuchania na stronie Kongresu, tutaj).

Jak łatwo się zorientować motywem przewodnim książki i Kongresu jest kondycja świata, szczególnie w kontekście dotykającej nas wszystkich pandemii. Choć patrząc na to co się wokół nas dzieje trudno uznać, że jest ona dobra, to paradoksalnie ewolucja jaka powoli zachodzi mnie osobiście skłania do optymizmu, pojawia się nadzieja, przysłowiowe „światełko w tunelu”.

Strach i lęk. Ryzyko i niepewność.
Jednym z ciekawych wątków książki Krawcewa jest rozróżnienie znaczenia pojęć, które na pierwszy rzut oka mogą uchodzić za synonimy. Odnosi się to do strachu i lęku oraz ryzyka i niepewności.

W kontekście ryzyka i niepewności Krawcew przywołuje ekonomistę F.Knighta, który w 1921 wprowadził rozróżnienie tych dwóch pojęć; to pierwsze ma charakter mierzalny, a związane jest z sytuacją, gdy poszczególnym scenariuszom rozwoju sytuacji można przypisać określone prawdopodobieństwo. Niepewność z kolei odnosi się do sytuacji, gdy dalszego rozwoju sytuacji nie da się przewidzieć, trudno jest nakreślić jakiekolwiek sensowne scenariusze.

Podobnie sytuacja wygląda z lękiem i strachem. Strach, to reakcja na konkretne i obserwowane zagrożenie. Z kolei lęk to rozproszone, nie do końca zdefiniowane i wyartykułowane poczucie niepokoju i niepewności – wiemy, że coś jest nie w porządku, ale nie za bardzo jesteśmy w stanie przełożyć to na konkrety, w tym konkretne działania. Dobrym przykładem jest np. lęk związany z ocieplanie się klimatu; choć to proces realny i rodzący określone konsekwencje to jako jednostki (narody) czujemy się wobec niego bezsilni, w efekcie nic albo niewiele w kontekście tego problemu robimy.

W swej pierwszej (wiosennej) fazie pandemia koronawirusa była zdecydowanie takim momentem niepewności, któremu towarzyszył lęk. W tej sytuacji zdecydowana większość rządów zareagowała w sposób najbardziej skrajny – nie będąc w stanie określić skali zagrożenia wprowadzono najbardziej radykalne środki. Obywatele z kolei dość karnie tym środkom się podporządkowywali.
Im dłużej pandemia trwa, tym więcej o niej wiemy, a w związku z tym możemy powoli przechodzić do postrzegania jej w kategoriach ryzyka i strachu. Wbrew pozorom to bardzo istotna różnica i to we wszystkich istotnych wymiarach: ekonomicznym, społecznym i politycznym.

Zmiana postaw, poszukiwanie
Wspomniane przechodzenie do strachu i ryzyka przekłada się w praktyce na konkretne zachowania i postawy. W biznesie i zarządzaniu gospodarczym można już zacząć kreślić scenariusze na przyszłość i dostosowywać do każdego z nich określone zestawy odpowiedzi.

W odniesieniu do kwestii społecznych przejście do fazy strachu i ryzyka wyostrza refleksję i samoświadomość, w efekcie głównym celem jednostki (społeczeństwa) staje się przywrócenie wyższego poziomu spójności i pewności. To znacznie bardziej konstruktywna postawa niż w sytuacji lęku i niepewności, wówczas bowiem dość częstą dominującą strategią jest serwowanie środków znieczulających mających na celu zagłuszanie, wytłumienie istniejącego staniu. O ile w sytuacji lęku rzadziej dochodzi do konstruktywnego działania, to strach do działania niego niejako zmusza.

W odniesieniu do kwestii politycznych lęk i niepewność stwarzają doskonałe warunki dla manipulowania społeczeństwem, „wciskania kitu”. Stąd też w takich sytuacjach zyskują głównie ci, którzy mówią to co społeczeństwo chce usłyszeć (populiści) oraz przedstawiciele tzw. „twardej ręki”, ze skłonnościami do autorytaryzmu. Przejście do fazy strachu zmienia sytuację; skłania do bardziej racjonalnych ocen i porównań, np. lokalnego rządu z osiągnięciami innych. To istotny mechanizm upodmiotowienia obywateli – rządowa propaganda traci na znaczeniu, dość oczywiste staje się bowiem, „który król jest tak naprawdę nagi”.

Wynikiem refleksji jest dość jasno określona lista wniosków. Za tym przychodzi chęć zmian. W ustroju demokratycznym przejawia się ona w poszukiwaniu tych, którzy te świeżo zidentyfikowane potrzeby będą w stanie zaspokoić.

Świadomość i aspiracje
Pomimo, że w kontekście pandemii najgorsze jeszcze przed nami, to w mojej ocenie jako społeczeństwo przekraczamy właśnie granicę pomiędzy lękiem i strachem oraz niepewnością i ryzykiem. Minione miesiące uświadomiły nam z jednej strony jak ważne są wszystkie elementy systemu, w tym także zaniedbywanej u nas przez lata służby zdrowia i edukacji. Jak duże są korzyści kompetentnego rządu, jak ważne jest to by państwo sprawnie funkcjonowało, a społeczni reprezentanci koncentrowali się na tym co dla tego społeczeństwa ważne, a nie na tym co służy partii, frakcji czy wręcz wąskiej grupie interesów.

W takich sytuacjach jak teraz rośnie także świadomość ułomności wielu rozwiązań, np. tego co tak naprawdę oznaczają w praktyce „śmieciowe” umowy o pracę. A także naszych wzajemnych powiązań, zarówno w wymiarze wewnętrznym (jak nie działają szkoły, to silnie uderza to w biznes, bo rodzice nie mają z kim zostawić dzieci, itd.) jak i zewnętrznym (globalnych zależności).

Śledząc debaty Kongresu Obywatelskiego odniosłem wrażenie, że powyższe procesy powoli zaczynają czynić z nas znacznie bardziej ŚWIADOME SPOŁECZEŃSTWO. Społeczeństwo, które na nowo będzie w stanie wyartykułować swoje ASPIRACJE, wyrażające się w chęci wyjścia z nieustannej prowizorki, pseudo-debatowania, koncentrowania się na tematach zastępczych, ważnych decyzji podejmowanych na ostatnią chwilę, braku strategicznego myślenia i działania państwa. Że zrodzi się z tego presja na dobre miejsca pracy – rozwiązania, które będą stanowić realne zabezpieczenie. Że powszechna stanie się świadomość potrzeby szerszego spojrzenia na rolę firm w społeczeństwie, wychodzącej poza dogmat maksymalizacji zysków. Także świadomość tego, że dobrze funkcjonujące państwo kosztuje.

Patrząc na tę powyższą listę warto zwrócić uwagę, że mniej na niej ilościowych aspektów (w tym przysłowiowego PKB per capita, służącego do nieustannego porównywania się do innych krajów), a dużo poszukiwania JAKOŚCI. Jakości rozwiązań, instytucji, procesów, decyzji itd. Moim zdaniem to bardzo dobry kierunek, który paradoksalnie może skokowo poprawić także nasze ilościowe wskaźniki. W końcu nie bez powodu różnorakie rankingi międzynarodowej konkurencyjności gospodarek powszechnie zwracają uwagę na rolę jakości tzw. otoczenia biznesowego.

Pudełko puzzli
Od aspiracji wiedzie już tylko jeden krok do stworzenia konkretnej WIZJI. To bardzo ważny element ukierunkowania działań społeczeństwa, którego bardzo nam brakowało. W ostatnich kilkunastu latach takiej twórczej, optymistycznej, ukierunkowanej na przyszłość wizji po prostu nie było. Do sukcesu w polityce wystarczał najpierw minimalizm („ciepła woda w kranie”), a później wizja oparta na kompleksach i towarzyszącej im potrzebie rewanżu (pisałem o tym w „Wizje Polski”).

W czasie jednej z debat Kongresu to co powyżej opisałem syntetycznie oddał prezes ING, B.Barkiewicz stwierdzając, że odpowiedzią na wykreowany przez dysfunkcjonalne mechanizmy świat VUCA (volatility, uncertainty, complexity, ambiguity) musi być inna VUCA: Vision, Unity, Communication, Ambition.

Choć ostateczna wersja wizji dopiero się kształtuje, to już teraz warto myśleć o tym jak ją wdrożyć. Jak stworzyć nowy system społeczno-polityczno-gospodarczy stanowiący właściwą odpowiedź na obecne czasy. W tym kontekście ważne są dwie kwestie:

  • po pierwsze NIE MA OD KOGO ŚCIĄGAĆ; wszystkie kraje świata stoją przed tym samym wyzwaniem wynikającym z faktu, że obecny system doszedł do ściany. Liczy się więc przede wszystkim nasza własna kreatywność. Nikt za nas tego zadania nie odrobi.
  • po drugie, zdefiniowanie ostatecznego rozwiązania jest naszym wspólnym zadaniem, bo jest ono w nas, w społeczeństwie jak ROZSYPANE PUDEŁKO PUZZLI. Gdy patrzy się na pojedynczy element trudno dostrzec w nim potencjał jaki ma. Dopiero łączenie puzzli prowadzi do powstawania elementów większego obrazu, a potem te większe kawałki trzeba połączyć w całość.

W kontekście powyższych punktów tak ważna jest rozmowa, DIALOG; odkrywanie kto co już wie, co już z całościowej układanki udało mu się złożyć. Bardzo optymistyczne jest to, że jest wiele miejsc w Polsce (lista tych których znam znajduje się na końcu tekstu), gdzie z pojedynczych puzzli powstały już spore kawałki obrazu. Teraz nadchodzi czas by złożyć je w jedną całość.

I wreszcie ostatnie zadanie. To identyfikacja LIDERÓW, którzy nas ku tej nowej wizji poprowadzą. Moim zdaniem trzeba ich głównie szukać poza polityką, w biznesie, działalności społecznej itd. Bardzo łatwo ich poznać. To ludzie autentycznie zakorzenieni w podstawowych wartościach, zorientowani na przyszłość (a nie rozliczanie przeszłości), otwarci na współdziałanie.

Dla naszego społeczeństwa nadchodzą bardzo trudne miesiące, z pewnością najtrudniejsze od co najmniej 30 lat. To od nas zależy czemu pozwolimy się zdominować: depresyjnej, destrukcyjnej nostalgii czy też odwadze pionierów podążających – wbrew trudnościom – ku swojej wizji, kreujących tym samym nowy, lepszy świat.

p.s.
poniżej lista tych, którzy „zbierają puzzle” :-). Z pewnością nie kompletna; będę wdzięczny za kolejne podpowiedzi w komentarzach (na bazie sugestii będę uzupełniał listę).

Centrum Analiz Międzynarodowego Instytutu Społeczeństwa Obywatelskiego
Czas na reSTART
Instytut Humanites
Kongres Obywatelski
Nienieodpowiedzialni
Open Eyes Economy Summit

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *