14-10-2017
5 minut

MMŚP – motor napędowy gospodarki?

Dość powszechnie – nie tylko w naszym kraju – można spotkać się ze stwierdzeniem, że sektor mikro, małych i średnich przedsiębiorstw (MMŚP) jest motorem napędowym gospodarki. Bazując na tym założeniu w wielu krajach (także u nas) wiele uwagi poświęca się wspieraniu tego sektora. Rzadko jednak patrzy się ex post na efektywność takiej pomocy i jej szersze konsekwencje gospodarcze. Tymczasem okazuje się, że niewłaściwie zaprojektowane wsparcie MMŚP może paradoksalnie być bardzo szkodliwe dla gospodarki. Pisałem już wcześniej na ten temat w kontekście doświadczeń Ameryki Południowej (m.in. w „Struktura firm a produktywność i wzrost”). Dziś kilka faktów na temat mikro, małych i średnich firm w Polsce.

Na MMŚP przypada blisko 70% ogółu pracujących, 56% przychodów i 52% wartości dodanej sektora przedsiębiorstw. Już tylko zestawienie tych trzech liczb wskazuje, że produktywność tego sektora jest niższa niż dużych firm. Nie powinno to jednak dziwić i nie to jest problemem. Problem widać jeśli porówna się produktywność poszczególnych pod-segmentów na tle UE. Otóż okazuje się, że:

  • Produktywność dużych firm jest w Polsce na poziomie 52% dużych firm w UE,
  • Produktywność segmentu mikro, małych i średnich firm jest na poziomie zaledwie 39% mikro, małych i średnich firm w UE.

Tak słaby wynik MMŚP jest w dużej mierze zasługą segmentu firm mikro (do 9 zatrudnionych), gdzie produktywność jest na poziomie jedynie 31% tego co w podobnych firmach, średnio w UE. Produktywność firm małych (10-49 zatrudnionych) to 49% unijnego poziomu, a średnich (50-249 zatrudnionych) to 46%.

Z czego bierze się tak dramatycznie niska wydajność firm mikro w Polsce? Otóż moim zdaniem z charakteru tych firm. To w wielu przypadkach firmy odgrywające jedynie rolę swego rodzaju „pośredników” lub wręcz „pseudo-firmy”, nie tworzące większej wartości dodanej. Potwierdzają to dane o udziale wartości dodanej w przychodach. Otóż o ile w UE w segmencie mikro udział wartości dodanej w przychodach wynosi średnio 29%, to w Polsce zaledwie 18% (dla firm małych jest to odpowiednio 25 i 19%, a średnich 23 i 21%). Taki charakter mikro firm w Polsce to moim zdaniem pochodna dwóch czynników:

  • Wysokiego udziału firm, które powstały „z konieczności” (badania Global Entrepreneurship Monitor wskazują, że mamy jeden z najwyższych w UE odsetek firm, gdzie motywem powstania firmy była życiowa konieczność – brak możliwości znalezienia pracy na etacie),
  • Szczodry system subsydiowania nowo powstających firm (przez lata szły na to olbrzymie środki w ramach polityki wspierania rynku pracy i promowania przedsiębiorczości), zachęcający do tego by tworzyć firmy głównie po to by „wyciągnąć” państwową kasę.
    To moim zdaniem połączenie tych dwóch czynników sprawia, że zamiast w „jakość” poszliśmy w „ilość” z negatywnymi ogólnoekonomicznymi konsekwencjami dla produktywności.

Dziś nadszedł czas by dokonać znaczących korekt w polityce wobec MMŚP. Nowe otwarcie wobec tego segmentu powinno w odniesieniu do nowo powstających firm obejmować:

  • odejście od powszechnego subsydiowania („dawania kasy”) nowo powstających firm,
  • nadanie pomocy charakteru ekonomicznego a nie socjalnego – system wsparcia powinien być ukierunkowany na tych, dla których własna działalność wiąże się z chęcią realizacji innowacyjnych pomysłów (a z pewności nie na tych, którzy chcą „wyciągnąć” trochę państwowej kasy),

W segmencie małych firm wspieranie powinno być ukierunkowane na tych przedsiębiorców, którzy mają ambicję rosnąć i rozwijać się (wbrew potocznemu mniemaniu większość firm nie ma takich ambicji), a wsparcie to powinno mieć charakter specyficzny (wspierać ściśle określone procesy/działania) a nie ogólny.

Elementem polityki wspierania MMŚP powinno być tworzenie warunków dla powstawania dużych firm (tak, tak to nie pomyłka!) – wokół tego typu podmiotów powstają całe eko-systemy MMŚP spełniających rolę kooperantów.

Potrzebne jest też stworzenie systemu monitorowania udzielonego wsparcia, tak by móc szybko i efektywnie oceniać jego skuteczność oraz „wyłapywać” tych, którzy wykorzystują system wsparcia dla zapewnienia sobie „łatwych” środków nie przekładając tego na pożądane dla gospodarki efekty.

Reasumując, w obecnych warunkach rynku pracy, gdy coraz większym problemem dla wielu firm jest brak pracowników powinniśmy dążyć do optymalizacji wykorzystania zasobów pracy. Elementem tej optymalizacji powinno być to, że część osób zaangażowanych dziś w segmencie mikro i małych firm może i powinna znaleźć zatrudnienie w firmach średnich i dużych. Przeciętna produktywność osoby pracującej w dużej firmie jest 2.5-krotnie wyższa niż w firmie mikro, tak więc przepływ zasobów od nieefektywnych (ale hojnie subsydiowanych) mikro/małych firm miałby podwójnie korzystny wpływ na gospodarkę; przyczyniał się do wzrostu przeciętnej produktywności i pozwalał zaoszczędzić publiczne fundusze. Jeśli w następstwie tych procesów ogólna liczba firm w Polsce spadnie nie jest to żaden problem. Powinniśmy kłaść naciska na jakość MMŚP, a nie ich ilość. Tylko wówczas bowiem staną się one motorem napędowym polskiej gospodarki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *