25-02-2021
7 minut

Nadchodzący szok rynku pracy – pilna potrzeba ważnych decyzji

Tak jak obiecywałem w poprzednim tekście („Nadchodzący szok rynku pracy – źródła i konsekwencje”) tym razem o tym jak moim zdaniem powinien dostosować się system społeczno-gospodarczy do zachodzącej zmiany na stuku człowiek-technologia.

Zanim te dostosowania się zacznie, trzeba najpierw podjąć strategiczną decyzję, określić komu projektowane rozwiązania systemowe mają docelowo służyć: człowiekowi czy technologii. To tylko na pozór pytanie retoryczne. Może się bowiem okazać, że skupiając się na produktywności i postępie zaprojektujemy świat „pod technologię”, w którym człowiek zostanie zepchnięty na dalszy plan. W konsekwencji stworzymy mechanizmy, które pogłębią istniejące różnice, w którym głównymi beneficjentami pozostanie relatywnie wąska grupa właścicieli technologii i fabryk robotów. Dalsze rozważania odnoszą się do scenariusza, w którym to właśnie człowiek stawiany jest na pierwszym miejscu.

Drugim ważnym założeniem, które przyjmuję w dalszych rozważaniach jest to, że wartość pracy dla człowieka wychodzi daleko poza kwestie materialne. Jest ona ważna w kształtowaniu życiowych celów/planów, określeniu społecznej roli danej osoby, jako źródło więzi społecznych, źródło satysfakcji, itd. W tej sytuacji jednym z ważnych zadań rządu jest tworzenie takich warunków i implementowanie takich rozwiązań, które sprawiają, że na poziomie jednostki praca jest preferowana w stosunku do „nic nie robienia” (życia z socjalu) i równocześnie by każdy kto chce pracować miał możliwość podjęcia pracy.

Podstawowe kierunki zmian

W systemie, który koncentruje się na człowieku projektowane rozwiązania muszą:

  • właściwie pozycjonować człowieka; zamiast – tak jak to ma powszechnie miejsce dziś – konkurować z maszynami musi on zostać przede wszystkim zaangażowany w te obszary, gdzie maszyna nie ma możliwości z nim współzawodniczyć, w aktywności oparte na wyobraźni i kreatywności oraz uczuciach/relacjach i empatii,
  • przynajmniej częściowo współgrać z naturalnymi trendami (opisanymi w poprzedniej części, „Nadchodzący szok rynku pracy – skąd się wziął i jakie zrodzi konsekwencje”), nie da się całkowicie iść „pod prąd”,
  • obejmować mechanizmy zapewniające powszechność korzyści (dochodów) związanych z wykorzystaniem technologii.

Powyższe determinuje, że zmiany systemowe muszą być szerokie (obejmować politykę socjalną, rynku pracy, edukację, itd.) i głębokie (retusze nie wystarczą).

W kontekście właściwego spozycjonowania człowieka kluczowe będą zmiany w edukacji/kształceniu. Nie będę się tu o tym rozpisywał, bo kierunek zmian przedstawiłem w prezentacji „Praca człowieka w świecie robotów” (slajd 23), a poza tym niedługo ukaże się mój szerszy tekst na ten temat.

Wpisanie się w naturalne trendy odnosi się przede wszystkim do kwestii niezbędnej w funkcjonowaniu gospodarki elastyczności, w tym elastyczności zatrudnienia. Moim zdaniem dobry kompromis pomiędzy elastycznością i bezpieczeństwem zatrudnienia stanowi połączenie:

  • polityki bezpieczeństwa zatrudnienia ze,
  • zreformowanym system zabezpieczeń społecznych.

W przypadku polityki bezpieczeństwo zatrudnienia, chodzi o odejście od powszechnej dziś polityki ochrony danego miejsca pracy na rzecz polityki, która sprawia, że utrata danego miejsca pracy nie jest problemem (innymi słowy, że pracownik posiada kompetencje, które umożliwiają mu szybkie znalezienie nowej pracy). Wymaga to nieustannych inwestycji w to, aby pracownik był na bieżąco z potrzebami rynku. Kto za to powinien być odpowiedzialny? Można wyobrazić sobie różne rozwiązania, w moim przekonaniu najlepsze to takie, w którym głównym odpowiedzialnym jest pracownik, ale uzyskuje w tym wszechstronne wsparcie (o czym poniżej).

Polityka bezpieczeństwa zatrudnienia oznacza również, że w niektórych, skrajnych sytuacjach (np. silnych szoków regionalnych) państwo nie uchyla się od odpowiedzialności by stać się (przejściowo) „pracodawcą ostatniej instancji”.

Z kolei zmiany w systemie zabezpieczeń społecznych powinny przede wszystkim obejmować wyrównanie praw (świadczenia) i obowiązków (składki) dla wszelkiego rodzaju umów, które stanowią formę zatrudnienia. Z praktycznego punktu widzenia najlepiej gdyby to zrobić poprzez zastąpienie obecnego (niesamowicie skomplikowanego a przez to niesterowalnego) systemu jednolitą daniną, według koncepcji wypracowanej kilka lat temu przez zespół ekspertów ZUS i Min. Finansów. Udało by się wówczas upiec kilka pieczeni na jednym ogniu.

Drugim ważnym elementem systemu zabezpieczeń powinno być wszechstronne wsparcie tych, którzy nie mają pracy, począwszy od określonych świadczeń aż po pomoc w dostosowaniu kompetencji do potrzeb rynku pracy.

W tym miejscu dotykamy bardzo ważnej kwestii, rozwiązań rynku pracy. Potrzebujemy nowoczesnych instytucji rynku pracy, które pomagałyby ludziom w kształtowaniu ich karier, podpowiadały jak umiejętnie przechodzić od jednego zawodu do innego na bazie predyspozycji i wcześniejszych doświadczeń.

Innym ważnym elementem mógłby się stać system grantów dla wszystkich pracujących (przysługujący np. co 5, 10 lat) na podnoszenie kompetencji w formie kursów, studiów podyplomowych, doktoranckich, itd. Być może w połączeniu z koncepcją 12-miesięcznego urlopu „na naukę” do wykorzystania w trakcie całego okresu pracy zawodowej; taki urlop mógłby być współfinansowany przez państwo.

Powszechne zapewnienie korzyści z technologii stanowi olbrzymie wyzwanie. Wydaje się, że najbardziej efektywnym narzędziem w tym względzie byłoby upowszechnienie różnorakich form akcjonariatu (pracowniczy, lokalny, obywatelski, itp.), tak by coraz więcej osób uzyskiwało zróżnicowane dochody; z pracy i kapitału.

Wspólna odpowiedzialność za zmiany

Ostatnia, bardzo ważna kwestia dotyczy współodpowiedzialności pracowników, pracodawców i państwa za dostosowanie. Najlepiej gdyby w procesie społecznego dialogu udało się doprowadzić do wypracowania czegoś na kształt nowej umowy społecznej, w ramach której jasno określone zostałyby role poszczególnych stron. W moim przekonaniu orientacyjny rozkład powinien być następujący:

Mam świadomość, że nie wyczerpałem tematu i że powyższa lista jest daleko niekompletna. Chciałem przede wszystkim zwrócić uwagę, że wobec zachodzących procesów można przyjąć różne strategie. Można:

  • nie robić nic, licząc że wszystko samo się dostosuje w ramach istniejących rozwiązań instytucjonalnych,
  • otworzyć szeroko i bezkrytycznie wrota dla technologii (niech to ona ukształtuje świat),
  • stawiać opór zachodzącym zmianom (np. poprzez rozwiązania regulacyjne ograniczające elastyczność rynku pracy) i w ten sposób starać się chronić „status quo”.

W moim przekonaniu, biorąc pod uwagę średnią i długą perspektywę, żadna z powyższych strategii nie okaże się dobra. Jedyne sensowne rozwiązanie to wyjście naprzeciw pojawiającemu się wyzwaniu i takie ukierunkowanie zmian, by były one z korzyścią (w szerokim tego słowa rozumieniu; włączając w to także aspekt konkurencyjności gospodarki) dla ludzi. O szczegółach można i trzeba rozmawiać.

I ostatnia już kwestia. Jak łatwo dostrzec, nowy system będzie wymagał znacznie większego niż dziś poziomu wzajemnego zaufania, kapitału społecznego. Bez tej formy kapitału nie ma czego szukać w nowoczesnej gospodarce. To zaufanie musi istnieć we wszystkich wymiarach; pomiędzy ludźmi, w biznesie, ale także pomiędzy państwem a obywatelami, państwem a biznesem oraz obywatelami i biznesem. Że nie jest z tym dobrze (a wręcz coraz gorzej) nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Ale tak nie musi być. To nasz wybór!

1 Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *