Inspiracją do napisania niniejszego tekstu była organizowana przez Instytut Humanites konferencja Człowiek i Technologia. To coroczne (w br. odbyła się już ósma edycja) spotkanie ludzi biznesu przedstawicieli nauki, społeczników oraz wszystkich tych, którzy szukają inspiracji i zrozumienia dzisiejszego świata. Choć tytułowe zagadnienia – człowiek i technologia – zawsze były ważne, to w tym roku ich aktualność wybrzmiała znacznie, znacznie mocniej.
Świat w wielu obszarach przyspieszył
Wszystko oczywiście za sprawą pandemii. Wprawdzie w marcu i kwietniu 2020 r. świat na chwilę się zatrzymał, to wkrótce potem okazało się , że po to by następnie mocno wcisnąć pedał gazu. W efekcie to co w normalnych warunkach zajęłoby kilka lat w wielu obszarach wydarzyło się w kilka miesięcy, tygodni a niekiedy dni.
Najbardziej istotne wydaje się być globalne przyspieszenie w technologii. To technologia sprawiła, że pandemia nie jest taką społeczną i gospodarczą katastrofą jaką byłaby jeszcze 10-20 lat temu. Pojawiło się wiele rozwiązań stanowiących odpowiedź na „potrzebę chwili” (jak np. otwieranie rachunków bankowych bez wychodzenia z domu). Równocześnie jednak wzrosło zapotrzebowanie na istniejące i nowe rozwiązania z obszaru automatyzacji i robotyzacji, dla których przesłanką było częściowe lub całkowite zastąpienie człowieka (pisałem o tym swego czasu w „Pandemia, roboty i nowy system społeczno-gospodarczy”).
Przyspieszenie nastąpiło również jeśli chodzi o organizacje firm i zachodzące w nich procesy. Przełamane na przykład zostały psychologiczne i organizacyjne bariery związane z pracą na odległość – niemalże z dnia na dzień stała się ona pełnoprawną formą zatrudnienia. Może nie w takiej intensywności jak dziś, ale pozostanie ona z nami już na stałe.
Znacznie więcej czasu spędzamy w sieci. Choć wiele analiz wskazywało na to, że to nieuchronny, długofalowy trend, to skok w intensywności jaki miał miejsce w ubiegłym roku to przeskok o kilka lat. Jedną ze składowych większej intensywności bycia w sieci jest przeniesienie sporej części naszych zakupów do internetu i związany z tym boom w e-commerce.
Coś co jeszcze nie wszyscy dostrzegli, ale już wkrótce będzie coraz bardziej widoczne, to postępująca zmiana modeli biznesowych, reorganizacja sieci dostawców oraz układania na nowo łańcuchów dostaw.
Jeszcze bardziej zagubiony człowiek
Jednak największym obszarem zmian wydaje się być rynek pracy. Wszystkie opisane powyżej trendy będą bowiem w taki czy w inny sposób oddziaływać na pracę ludzi. Będą to zarówno zmiany pozytywne (ułatwianie pracy), ale także liczne zmiany negatywne, takie jak przyspieszona erozja kompetencji, większa rotacja zatrudnienia, presja na powszechniejsze wykorzystanie elastycznych form zatrudnienia, itd. (pisałem o tym szeroko w: „Nadchodzący szok rynku pracy – źródła i konsekwencje”). Różnego rodzaju eksperci przekonują z reguły, że wszystkie te zmiany będą dla człowieka dobre – będzie on mógł odejść od rutynowych zajęć i koncentrować się na tych związanych z kreatywnością, dających więcej satysfakcji. Równocześnie jednak liczne argumenty wskazują na to, że tak wcale nie musi być. Wielu z nas będzie się trudno odnaleźć w świecie jeszcze większej zmienności i niepewności, powstawania i upadania firm, pojawiania się i znikania zawodów, globalnych przetasowań, itd. (o zagubieniu człowieka w dzisiejszym świecie pisałem znacznie więcej w „Największy problem współczesnego świata”).
Narastające zagubienie człowieka będzie mieć z kolei przełożenie na procesy społeczno-polityczne. Z jednej strony wzrastać będzie skłonność popierania autorytarnych form rządzenia; ograniczających wprawdzie wolność, ale oferujących poczucie społecznej tożsamości/przynależności oraz ułudy większej przewidywalności (pisałem o tym w „Tożsamość: słowo klucz 2020 r.”). Z drugiej zaś jeszcze głębszego osuwania się w otchłań wirtualnego świata, jako formy ucieczki przed bolesną rzeczywistością. Obydwa te zjawiska silnie uderzać będą w podmiotowość człowieka, czynić go marionetką w rękach autorytarnych rządów i/lub produkujących wirtualny kontent i w coraz większym stopniu sterujących naszymi zachowaniami (w oparciu o posiadaną o nas wiedzę, którą sami im udostępniamy) medio-techów.
Kluczowe pytania, kluczowe decyzje
Jeśli chcemy uniknąć powyższego scenariusza potrzebna jest głęboka refleksja. Choć w pędzącym świecie wydaje się, że nie ma na nią czasu, to koniecznie trzeba się na chwilę zatrzymać. Po co? By odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytanie: komu ten kształtowany niejako na nowo świat ma służyć? Stosunkowo wąskiej grupie właścicieli technologii, danych i fabryk robotów oraz zbratanym z nimi rządnym władzy przywódcom? Czy też nam wszystkim?
To tylko na pozór pytanie retoryczne. Jeśli bowiem puścimy zachodzące procesy na żywioł, nie nadamy im pożądanego kierunku wyrazimy zgodę na to by roboty, sztuczna inteligencja, algorytmy itd., odzwierciedlały zasady etyczne ich twórców. Innymi słowy zdamy się na swego rodzaju samoregulację. To doprowadzi do odwiecznego starcia dobra ze złem, w którym bezwzględne ze swej natury zło z dużym prawdopodobieństwem okaże się zwycięzcą. Wykorzysta do tego sprawdzone sposoby. Po pierwsze będzie subtelnie rozmywać granice pomiędzy tym „co dobre” dla człowieka i „co złe”, a w ślad za tym podbijać nowe terytoria. Po drugie, będzie bazować na naszej ludzkiej słabości jaką jest chciwość – jeśli nawet 100 firm zrezygnują z określonego rozwiązania (zysku) ze względów etycznych, to i tak w końcu pojawi się taka (takie), które zahamowań nie będą miały.
Jeśli uznamy, że postęp powinien służyć nam wszystkim potrzebujemy radykalnych zmian instytucjonalnych, regulacyjnych i systemowych. Większość z rozwiązań, które funkcjonują dziś wywodzi się jeszcze z XX wieku, nie przystają do rzeczywistości. Potrzebujemy poukładania świata na nowo. Te nowe rozwiązania muszą nas ludzi chronić, nawet jeśli miałyby mieć negatywny wpływ na tempo postępu.
Skuteczna ochrona człowieka to nie jedyna przesłanka tak potrzebnych zmian. Dlatego też nie mogą ograniczać się do kwestii uregulowania technologii. To co się bowiem dzieje – przy znaczącym udziale rewolucji technologicznej – ma wymiar znacznie szerszy. To odchodzenie od modelu masowej produkcji (i związanego z nim modelu funkcjonowania społeczeństwa) i przechodzenie do modelu gospodarki opartej na wiedzy. Z czym to się wiąże i jakich dopasowań systemowych wymaga pisałem w „Gospodarka oparta na wiedzy – ważny element układania świata na nowo”.
I już na koniec kluczowy aspekt praktyczny: czy znajdą się liderzy-wizjonerzy, którzy nas ku nowej rzeczywistości poprowadzą? O tym jak ich identyfikować pisałem niedawno w „Przywództwo dla rozwoju…”. Ja osobiście wierzę, że tak!. Że są wśród nas przyszli przywódcy, ludzie których życiową misją nie jest realizacja wąskich, partyjnych interesów, ale służebność wobec społeczeństwa i kształtowanie świata przyjaznego dla ludzi. Wierzę, że głębokie zmiany społeczno-polityczno-gospodarcze właśnie się w Polsce zaczynają!
Dodaj komentarz