19-02-2023
6 minut

Starcie mocarstw – co z Unią Europejską? – cz.2

Z zestawień, które zawarłem w cz. 1 dość jasno wynika, że pomimo wciąż dużego potencjału Unia Europejska nie jest w zbyt komfortowej sytuacji w kontekście zachodzących globalnie zmian, układania się świata na nowo. Kluczowe wyzwania jakie stoją przed Unią można streścić w następujący sposób:

  • to ugrupowanie szybko starzejącego się społeczeństwa, które – jak można oczekiwać – będzie dokonywać coraz bardziej konserwatywnych politycznych wyborów, tzn. za wszelką cenę chronić to co udało się zakumulować, kosztem działań ukierunkowanych na przyszłość (broniących interesów przyszłych pokoleń),
  • struktura zarządzania Unii może okazać się niewydolna, chodzi w szczególności o tempo podejmowania decyzji i zdolność osiągania konsensusu,
  • potencjał gospodarczy jest wciąż znaczący, ale z punktu widzenia postępu technologicznego w wielu obszarach kluczowych dla przyszłości Unia pozostaje w tyle, już nie tylko za USA, ale coraz częściej także za Chinami. Wyzwanie stanowi także wysoki stopień uzależnienia importowego w odniesieniu do surowców krytycznych z punktów widzenia nowoczesnej produkcji (także uzbrojenia); jednym z głównych dostawców tych surowców są dziś Chiny,
  • obecna struktura współpracy oraz faktyczne zdolności działania w kwestiach związanych z obronnością nie są wystarczające – UE jest w tym względzie silnie zależna od USA,
  • Unia jest silnie uzależniona od importu surowców energetycznych, które na dodatek pozyskiwane są dziś w większości z krajów „podwyższonego ryzyka”. Także takich, które w przypadku eskalacji globalnych napięć mogą nie chcieć współpracować z Unią.

W kontekście tego o czym piszę znamienne jest to co wydarzyło się w ostatnich miesiącach po przyjęciu (sierpień 2022) w USA Inflation Reduction Act, ustawy, która przewiduje m.in. blisko 400 mld dolarów wsparcia na rozwój zielonych technologii, inwestycji produkcyjnych w tym obszarze oraz rozwój wydobycia metali krytycznych, kluczowych dla tejże produkcji. Choć w kontekście tego co się w świecie dzieje w ustawie tej widać wyraźny zamysł strategiczny, wzmacniający Zachód, to Unia potraktowała ją głównie jako cios wymierzony w jej własną strategię klimatyczną. Skoncentrowała się na ryzyku przeniesienia części zielonej produkcji z Europy do USA, także przez europejskie firmy.

Zdziwienie budzi fakt, że będąca od lat liderem w stawianiu ambitnych celów klimatycznych i kształtowaniu zielonych rozwiązań regulacyjnych Unia nie potrafiła (a może nie chciała) stworzyć takich warunków, by unijny przemysł stał się globalnym liderem rozwiązań w tym zakresie. W efekcie wiele z nich pozyskuje się dziś z Chin. Dopiero podczas niedawnego Forum Ekonomicznego w Davos, przewodnicząca Komisji Europejskiej zapowiedziała powstanie swego rodzaju odpowiedzi na działania Amerykanów, nową strategię dla bezemisyjnego przemysłu (tzw. „Green Deal Industrial Plan”). Trzeba się jednak liczyć z tym, że zanim wejdzie ona w życie upłynie jeszcze sporo czasu.

Biorąc pod uwagę opisane powyżej uwarunkowania – szczególnie w sytuacji, gdy wiele procesów nabrało przyspieszenia – czas działa na niekorzyść UE i bez właściwych i szybkich dostosowań relatywna siła i znaczenie UE będzie z roku na rok maleć jeszcze szybciej niż w minionych dziesięcioleciach (patrz wykres poniżej). Dlatego też Unia Europejska potrzebuje szybko odpowiedzieć sobie na dwa kluczowe pytania:

  • Czy jest w stanie funkcjonować jako samodzielny blok gospodarczo-militarny?
  • Co należy zrobić, aby fundamentalnie wzmocnić Unię?

W moim przekonaniu odpowiedź na pierwsze pytanie jest negatywna. Ostatnie lata doprowadziły do pogłębienia uzależnienia Unii od USA, zarówno w wymiarze militarnym, jak i gospodarczym (USA stały się ważnym dostawcą gazu do Europy). W tej sytuacji trudno sobie wyobrazić by w przypadku eskalacji napięć pomiędzy Chinami i USA Unia była w stanie zachować relacje z Chinami takie jak obecnie. Taki scenariusz rodzi olbrzymie konsekwencje i już dziś trzeba brać je poważnie pod rozwagę (pisałem o tym w „Deglobalizacja. Co na to Unia Europejska?”).

Jeśli chodzi o wzmocnienie Unii, to wymaga ono moim zdaniem zdecydowanych działań w kierunku:

  • Poprawy sytuacji demograficznej, kluczem powinno być kontrolowane otwarcie na imigrantów w formie polityki migracyjnej określającej warunki „wejścia”,
  • Przyspieszenia transformacji modelu gospodarczego, w kierunku automatyzacji i robotyzacji, koniecznej w warunkach malejących zasobów pracy,
  • Polityki energetycznej ukierunkowanej na zwiększenie niezależności energetycznej. Chodzi nie tylko o rozwój odnawialnych źródeł energii, ale także realizację projektów wydobywczych (gaz i ropa jeszcze przez wiele lat będą stanowić istotny element bilansu energetycznego), by wzmocnić swoją pozycję przetargową wobec zewnętrznych dostawców oraz ograniczyć pole ewentualnego szantażu,
  • Zmian w zakresie funkcjonowania sił zbrojnych, w szczególności zwiększenia ich operacyjności. Być może rozwiązaniem byłoby stworzenie armii Unii Europejskiej, struktury równoległej do armii narodowych, która stanowiłaby swego rodzaju siły szybkiego reagowania i platformę logistyczną do działań w Europie,
  • Identyfikacja kluczowych barier postępu technologicznego i dokonania reform, które pozwoliłyby na jego przyspieszenie. Istotnym aspektem w tym zakresie jest także określenie kierunków podstępu technologicznego, tak by technologia pozostała na służbie człowieka, a nie odwrotnie (pisałem o tym w „Technologia dla człowieka, czy człowiek dla technologii?”),
  • Zmian w zakresie zarządzania – potrzebny jest większy budżet unijny, pozwalający na efektywniejsze mitygowanie skutków naturalnych procesów gospodarczych (w tym, tych, związanych z funkcjonowaniem wspólnej waluty) oraz tych związanych z różnymi wydarzeniami kryzysowymi,
  • Inwestycji we wspólną, europejską solidarność, w zbudowanie przekonania, że w skonfliktowanym świecie powinniśmy „grać razem” (jak na czasy przełomu pojedyncze europejskie kraje są zbyt słabe; tylko działając wspólnie można uzyskiwać korzystne rozwiązania).
  • Aktywne włączenie się w budowanie nowego międzynarodowego ładu instytucjonalnego – obecny okazuje się wysoce nieefektywny.

Żeby coś zmienić potrzeba przejścia trzech etapów: i) uświadomienia sobie sytuacji, w której się jest, ii) pojawienia się woli dokonania zmian, iii) sprawczości, zdolności dokonania zmian. Wydaje się, że na dzień dzisiejszy liderzy reprezentujący kraje Unii (w tym ci reprezentujący nasz kraj) wciąż jeszcze nie przeszli pierwszego etapu. Tym należy moim zdaniem tłumaczyć fakt, że podejmowane w ramach Unii działania nie mają charakteru całościowego, są przysłowiowym łataniem dziur (lub naklejaniem plastrów), a nie fundamentalną zmianą, której potrzeba w obliczu zachodzących w świecie procesów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *