20-05-2022
7 minut

Ta dekada może należeć do Polski!

Na początku bieżącego roku, w tekście „Przyszłość Polski – kontynuacja złotego wieku czy schyłek”, zwracałem uwagę na kilka ważnych kwestii, które można by streścić w następujący sposób:

  • Co kilkadziesiąt lat świat przechodzi przez okresy silnych turbulencji, które związane są z zakwestionowaniem istniejącego porządku,
  • Ponieważ okresy te stanowią relatywnie krótkie epizody, ludzie żyjący w fazach względnej stabilizacji – które z reguły je poprzedzają – nie są w stanie dostrzec nadchodzących zaburzeń i są nimi zaskoczeni,
  • Na poziomie narodów umiejętność – lub jej brak – odnalezienia się w okresach zaburzeń determinuje ich sytuację na kolejne dziesięciolecia (jednym udaje się wykorzystać ten czas do globalnego awansu, innych zawirowania pogrążają),
  • W przypadku naszego kraju największe zagrożenia związane z obecną sytuacją wynikają ze słabości warstwy społeczno-politycznej; słabości liderów, społecznej polaryzacji, braku wspólnej wizji, itd.

Weszliśmy w okres silnych turbulencji

Jeśli patrzeć na świat przez pryzmat bieżących wydarzeń, to trudno oprzeć się wrażeniu, że jesteśmy właśnie w takim okresie silnych turbulencji. Jeszcze nie skończyła się pandemia, a tuż za naszą wschodnią granicą wybuchła wojna. Jej konsekwencje będą wielorakie i powszechnie odczuwalne. Już rewidowane są prognozy wzrostu (w dół) czy inflacji (w górę), ale to nie wszystko; wojna w Ukrainie wywołała coś na kształt fal tsunami, które zaburzą gospodarczy, społeczny i geopolityczny porządek świata (więcej o tym w: „Świat, w którym żyjemy”).

Warto jednak spojrzeć na obecną sytuację z nieco innej perspektywy; jak pisałem w „Przyszłość Polski…” zaburzenia mogą stanowić źródło … unikalnej szansy! Wiele zależy bowiem od nastawienia; każda kryzysowa sytuacja, to z jednej strony wyzwanie (czasami wręcz zagrożenie), ale także szansa. Dobrze oddaje to – podobno, bo sam znawcą tematu nie jestem i jedynie podpieram się mądrzejszymi – słowo weiji oznaczające „kryzys” w języku chińskim. Składa się ono z dwóch znaków; pierwszego oznaczającego niebezpieczeństwo/zagrożenie, a drugiego początek nowej drogi, szansę.

Moim zdaniem takie patrzenie na obecną rzeczywistość ma w sobie bardzo dużo sensu; kryzys bowiem prowadzi z reguły do zerwania z liniowością i ciągłością procesów, zerwania z panującą hierarchią i zasadami. To sytuacja, gdy dotychczas stosowane rozwiązania zawodzą. Gdy nienaruszalne wydawałoby się firmy popadają w problemy, tworząc tym samym miejsce dla graczy drugiego planu. Dzieje się tak, ponieważ w sytuacjach takich jak obecnie ważniejsze od wielkości okazują się elastyczność oraz zdolność adaptacji, swego rodzaju umiejętność żeglowania po wzburzonych wodach, często wręcz „na wysokiej fali”. Gdy ta fala ostatecznie po kilku latach opada, zaburzenia ustają, okazuje się, że świat wygląda już inaczej, panuje w nim nowa sytuacja, zarówno na poszczególnych rynkach, jak też jeśli chodzi o globalny porządek. Okazuje się, że są takie firmy i kraje, które „wypłynęły”; w kilka lat osiągnęły coś, na co normalnie trzeba pracować kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Towarzyszy temu bolesny upadek innych.

Olbrzymi potencjał

W moim przekonaniu nasz kraj ma potencjał, by znaleźć się w gronie tych, którzy na obecnej sytuacji mogą średnio- i długofalowo zyskać. Argumentów za tym jest sporo. Zacznijmy od strukturalnej siły naszej gospodarki. Składają się na nią: i) wysoki poziom samowystarczalności w zakresie podstawowych produktów, wynikający z rozbudowanej bazy produkcyjnej (produkcja rolna i przemysłowa), ii) dywersyfikacja branżowa, brak silnego uzależnienia od 1-2 sektorów, iii) konkurencyjne z punktu widzenia inwestorów zasoby pracy (dobre wykształcenie, zaangażowanie), iv) geograficzna lokalizacja, która w dobie przechodzenia od „just-in-time” do „just-in-case” stanie się jeszcze większym atutem.

Do tego dochodzą elementy ściśle związane z obecną sytuacją. Po pierwsze jako kraj przyfrontowy możemy liczyć na wzmocnioną i długofalową obecność wojsk USA, co stanowić będzie z jednej strony istotny element odstraszania, ale może się także okazać bodźcem do znaczącej rozbudowy określonej infrastruktury logistycznej.

Po drugie, kryzysy tradycyjnie skłaniają do poszukiwania tańszych dostawców, a w obecnym przypadku Polska może zyskać na tym procesie podwójnie; zastępując (oczywiście tam gdzie się da) dostawców z Rosji i Białorusi oraz zyskując na przyspieszonej regionalizacji – możemy przejąć część produkcji wracającej do Europy z Azji. Nie tylko zresztą tej; mamy potencjał by rozwinąć się jako lokalizacja dla firm z Azji (Japonii, Korei, Tajwanu, itd.), które także będą potrzebować swoich europejskich centrów produkcyjnych.

Po trzecie, mamy unikalnych w świecie menedżerów; połączenie doświadczeń wyniesionych z pracy w ramach różnych kultur korporacyjnych ze specyficznie polską zdolnością do adaptacji, a jeśli potrzeba to improwizacji. To właśnie dzięki tym unikalnym kompetencjom polska gospodarka w czasie kryzysów zyskuje; tak było w czasie globalnego kryzysu finansowego i w trakcie pandemii. Tak może być i teraz.

Po czwarte, swoista samoorganizacja się obywateli i biznesu jaka miała miejsce przy okazji pandemii i napływu uchodźców przekłada się w szybkim tempie na wzrost kapitału społecznego (zaufania, współpracy), który przez lata był brakującym elementem nowoczesnej gospodarki.

Po piąte, wizerunek i marka Polski w świecie bardzo zyskały w ostatnim czasie, głównie za sprawą solidarności, którą wykazaliśmy jako społeczeństwo wobec przesiedleńców z Ukrainy.

Po szóste, wojna w Ukrainie otwiera drogę do przedefiniowania wielu aspektów funkcjonowania Unii Europejskiej. Możemy włączyć się w ten proces i mieć realny wpływ na kształt Unii. Oczywiście wszystko pod warunkiem, że teatralne gesty  postaci „walenia pięścią w stół” zastąpi oparty na faktach, analizach, argumentach dialog.

Potrzeba wizji i nowych liderów

Wszystkie te strukturalne mocne strony można w warunkach właściwej polityki społeczno-gospodarczej przekuć w przyśpieszone wspinanie się po drabinie rozwojowej, zapewnienie znaczącego wzrostu zaawansowania (poprzez absorpcję, rozwój oraz praktyczne zastosowanie topowych technologii), a co za tym idzie produktywności i dochodów.

Dlatego też, choć w nadchodzących kwartałach w kontekście gospodarczym uwaga skupiać będzie się na PKB (recesji) i inflacji (jak ją okiełznać), to równocześnie nie można przeoczyć bardzo ważnych strukturalnych zmian jakie zachodzą, a które to zmiany będą mieć istotny wpływ na stan naszej gospodarki w średnim i długim okresie. W moim przekonaniu stoi przed nami duża szansa, którą jednak trzeba jeszcze umieć wykorzystać. By tak się stało musimy stawiać na zorientowanych na przyszłość wizjonerów, a nie tych, którzy koncentrują się na rozliczaniu przeszłości, zaklinaniu rzeczywistości i reagowaniu – często z opóźnieniem – na zachodzące wydarzenia. Musimy dopuścić do głosu ludzi, którzy działają nie na fundamencie strachu i wzmacniania społecznych podziałów, a wspólnotowości i odwagi (więcej o tym pisałem w „Przywództwo dla rozwoju..„). Musimy także zmienić swoją mentalność; odejść od pozycjonowania się na „biednych i pokrzywdzonych przez los” – takie społeczeństwa nigdy świata nie zawojują. W nowe globalne rozdanie musimy wejść jako wspólnota, która wie czego chce i ma własną, klarowną wizję tego dokąd zmierza.

 

p.s.
niniejszy tekst – w skróconej formie – został opublikowany w Parkiecie, 17.05.2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *