W minionym tygodniu ukazał się w Rzeczpospolitej mój artykuł poświęcony starciu starej i nowej gospodarki („Nie zejdźmy na ślepą drogę”). Główne jego tezy to:
- pandemia koronawirusa i wywołany przez nią kryzys znacząco pogorszyła naszą sytuację w kontekście długoterminowych wyzwań związanych z demografią – potrzebujemy szybkiego wzrostu by za 10, 20 lat być w stanie zapewnić godziwe życie rosnącej rzeszy emerytów bez negatywnego wpływu na konkurencyjność gospodarki (podatki), tymczasem dziś PKB jest kilkanaście procent poniżej tego gdzie moglibyśmy i chcielibyśmy być,
- w tej sytuacji by wygrać wyścig z demografią potrzebujemy przyspieszenia procesu transformacji do kolejnego – po masowej produkcji – modelu gospodarczego, gospodarki opartej na wiedzy,
- głównymi barierami dla upowszechnienia się tego modelu są rozwiązania instytucjonalne, które dopasowane są do starego modelu (masowej produkcji), a które w wielu obszarach idą pod prąd temu czego wymaga nowoczesna gospodarka. Przyspieszenie rozwoju wymaga więc wielu zmian instytucjonalnych, miękkich reform,
- wyzwanie polega na tym, że zamiast dostrzec potrzebę reform możemy ulec „iluzji łatwych wyborów” – skoncentrować się w najbliższych latach na wydawaniu publicznych (w tym unijnych) pieniędzy na różnoraką infrastrukturę. To w krótkim okresie wesprze koniunkturę, ale nie zmieni dynamiki funkcjonowania prywatnych firm – w warunkach sprzeczności instytucjonalnych pomiędzy starą i nową gospodarką ich inwestycje pozostaną ograniczone. W efekcie średnia produktywność aktywów spadnie prowadząc do erozji potencjału rozwojowego i narażając nas na poważne problemy w perspektywie średnioterminowej.
Niniejszy wpis stanowi swego rodzaju uzupełnienie wspomnianego artykułu, a w zasadzie listy obszarów i zakresu zmian jakich potrzebujemy dla przyspieszenia transformacji do gospodarki opartej na wiedzy.