23-05-2023
11 minut

„Umówmy się na Polskę” – jestem za!

Tytuł dzisiejszego tekstu nawiązuje do książki, która ukazała się w tym tygodniu. To praca zbiorowa wielu znamienitych autorów, niektórych z nich mam przyjemność znać. Prezentuje ona wizję Polski, innej niż ta, którą widzimy na co dzień. Polski „dogadującej się”.

Bardzo mnie ta książka ucieszyła, i to z kilku powodów. Po pierwsze, dlatego że odnosi się ona wprost do głównej słabości naszego kraju w kontekście globalnych zawirowań jakie są i jakie nadchodzą (co do tego nie mam wątpliwości). Tą słabością jest kreowana dla celów politycznych wewnętrzna polaryzacja (pisałem o tym w „Przyszłość Polski – kontynuacja złotego wieku czy schyłek?”) i w efekcie wykreowanie czegoś na kształt „wspólnoty gniewu” (pisałem o tym w „Przetransferować gniew w moc”).

Po drugie, książka stanowi ważny element wypełniania luki, jaka jest związana z brakiem głębszej zadumy nad wizją Polski, tego jak powinna ona wyglądać. Ta luka to pochodna braku zainteresowania elit politycznych, te wolą skupiać się na umacnianiu „Polski układów”.

Po trzecie, przywołuje potrzebę nowej umowy społecznej – poukładania na nowo relacji pomiędzy różnego rodzaju grupami podmiotów – z którą to ideą w pełni się zgadzam.

Po czwarte, autorami opracowania są osoby wyrażające poglądy rożnych nurtów – liberalne, lewicowe, konserwatywne – co moim zdaniem potwierdza, że cały problem „dogadania się” wynika wyłącznie z tego jak działa u nas polityka.

Po piąte, zaproponowany jako kluczowy lewar zmian – decentralizacja – jest w moim przekonaniu właściwą drogą, zarówno w kontekście globalnych wyzwań, jak też tego „jak działa świat”.

I to właśnie na tym ostatnim wątku będzie ten wpis. Będzie on pośrednio powiązany z książką, którą zdecydowanie warto przeczytać! Można się z jej tezami w pełni zgadzać, częściowo zgadzać lub nie zgadzać. Ale warto wiedzieć co w niej jest, bo wierzę, że będzie stanowić punkt odniesienia w nadchodzących dyskusjach „o Polsce”.

Jak działa nasz świat, czyli „Ziemia jako system”

Na początek będzie o bardzo prostych sprawach, ale myślę, że warto czasami powrócić do podstaw, bo niekiedy pozwala to dostrzec ważne rzeczy, którym z reguły nie poświęcamy zbyt wiele uwagi (tak przynajmniej jest w moim przypadku).

Otóż w praktyce nasza planeta jest złożonym systemem, powiązanym zbiorem składników, które na siebie oddziałują kształtując warunki życia na Ziemi. Te składniki obejmują atmosferę, hydrosferę, geosferę, biosferę oraz elementy antropogeniczne będące pochodną działalności ludzi (inaczej technosfera). Na przestrzeni miliardów lat rola tych ostatnich była znikoma i dopiero ostatnie 200-250 lat przyniosło pod tym względem olbrzymią zmianę. Dziś elementy antropogeniczne zaczynają dominować, wystarczy wspomnieć, że masa wytworzonego plastiku (który się nie podlega degradacji) jest dziś ponad dwukrotnie większa od masy zwierząt. Nie wspominając już od betonie. Choć towarzyszy on nam od niedawna, zalewanie świata betonem zaczęło się na dobre jakieś 50-60 lat temu, to dziś masa budynków i infrastruktury jest już wyższa niż biomasa drzew i krzewów na planecie*.

Wszystkie te podsystemy, składające się na „system Ziemia” są z kolei zbudowane ze swoich podsystemów. Hydrosfera obejmuje m.in. oceany, lody polarne i lodowce, rzeki, jeziora, wody gruntowe itd. Te podziały można dalej mnożyć.

Kolejna ważna kwestia odnosi się do faktu, że poszczególne składniki „systemu Ziemia” są ze sobą powiązane i wpływają na siebie nawzajem. Na przykład, zmiany w atmosferze mogą wpływać na warunki klimatyczne, a tym samym na życie w biosferze czy procesy zachodzące w hydrosferze. Także działania w technosferze silnie oddziałują na pozostałe elementy systemu. W ziemskim systemie występują także liczne sprzężenia zwrotne, zarówno pozytywne jak i negatywne, które wpływają na zachowanie systemu jako całości. Na przykład, wywołane działalnością ludzką ocieplenie klimatu może prowadzić do masowych pożarów lasów i tym samym potęgowania procesu zmian klimatycznych. Końcowym efektem jest to, że system Ziemia ma charakter dynamiczny, nieustannie się zmienia.

Stabilność, efektywność i różnorodność.

Skoro nasza Ziemia jest systemem, warto przyjrzeć się parametrom, które są istotne z punktu widzenia ich funkcjonowania. Są to: stabilność, efektywność i różnorodność. Odnoszą się one zarówno do systemów naturalnych, jak i stworzonych przez człowieka. Te trzy cechy są ze sobą powiązane, a ich zrównoważone współistnienie często jest kluczowe dla trwałości, czy wręcz przetrwania określonego systemu. Stabilność, to zdolność systemu do utrzymania swojego stanu i funkcjonowania w obliczu zmian i zakłóceń. Stabilne systemy wykazują zdolność do samoregulacji i przywracania równowagi po wystąpieniu perturbacji.

Efektywność z kolei odzwierciedla zdolność systemu minimalizacji zużycia energii i pozostałych zasobów, dla osiągnięcia pożądanego rezultatu. Efektywne systemy są zdolne do optymalizacji procesów, tak by osiągać rezultaty przy coraz to niższym koszcie (zużyciu zasobów).

Różnorodność jest miarą zróżnicowania elementów systemu, która to różnorodność może odnosić się do różnorakich cech.

Zależności między tymi trzema cechami systemów są oczywiście złożone. Z reguły jednak jest tak, że:

  • Różnorodność wpływa pozytywnie na stabilność systemu.
  • Zbyt duża różnorodność może jednak prowadzić do zwiększenia kosztów i zasobów potrzebnych do utrzymania systemu, co może negatywnie wpływać na efektywność.
  • Z kolei systemy o wysokiej efektywności są bardziej podatne na zakłócenia (a więc niestabilne), ponieważ ich funkcjonowanie może być bardziej zoptymalizowane dla określonych warunków i zasobów, ale kosztem właśnie odporności na zmiany.

W moim przekonaniu działania nas ludzi, szczególnie te z ostatnich kilku dziesięcioleci, doprowadziły do sytuacji, w której nasz ziemski system charakteryzuje:

  • Pierwotna nierównowaga wyrażająca się podporządkowaniu technosferze (sferze działania ludzi) wszystkich innych podsystemów, co wyrażało się głównie w nie uwzględnianiu (lub niepełnym uwzględnianiu) skutków oddziałania ludzi na te podsystemy,
  • W sferze antropogenicznej zbyt duży nacisk położony został na efektywność – racjonalność ekonomiczna (na dodatek pomijająca w dużej mierze efekty zewnętrzne oddziaływania na inne podsystemy) stała się kluczowym kryterium podejmowania działań, co zrodziło wiele różnorakich efektów, zarówno w sferze działania ludzi (globalizacja, offshoring, nierówności dochodowe, itd.) jak i poza nią (środowisko),
  • Z kolei nadmierny nacisk na efektywność przełożył się na ograniczenie różnorodności; dotyczy to bardzo wielu wymiarów, począwszy od procesu masowego wymierania gatunków, poprzez zbyt wysoki stopień monopolizacji/oligopolizacji określonych rynków dóbr i usług skończywszy, a na erozji kulturowej skończywszy,
  • W efekcie znaleźliśmy się w punkcie silnego zakłócenia równowagi „systemu Ziemia”, efektem czego będzie narastająca niestabilność.

Niestabilność oznacza dla ludzi coraz więcej „nieznanego”. W tym miejscy chciałbym przywołać krótki cytat z mojego tekstu „Co zrobić, aby historia nie zatoczyła koła?”, który przedstawiał model J. Petersona funkcjonowania nas ludzi na Ziemi:

kiedy nasze zachowanie prowadzi do niechcianych rezultatów, wówczas przenosimy się w domenę nieznanego. Wraz z tym przesuwamy się w kierunku bardziej pierwotnych odruchów emocjonalnych, aż – gdy silnie dominujący staje się strach – dochodzimy do najbardziej podstawowych reakcji: uciekaj lub walcz.

Jak do tego ma się decentralizacja?

Tak jak pisałem powyżej w ostatnich dziesięcioleciach postawiliśmy na efektywność, kosztem różnorodności i stabilności systemu. Malejąca różnorodność odnosi się do biosfery, ale nie tylko. Także jako globalne społeczeństwo staliśmy się mniej zróżnicowani. Wystarczy spojrzeć na ulice miast w różnych krajach świata czy zajrzeć do sklepów. W większości z nich dominują te same, globalne marki. W mediach z kolei dominują te same programy czy seriale. Na poziomie ustrojowym modelem do naśladowania stała się liberalna demokracja.

Tym wszystkim trendom – związanym w znacznym stopniu z globalizacją – towarzyszyło wiele istotnych efektów na poziomie lokalnych społeczności, które przez lata były często zaniedbywane. Należał do nich:

  • Narastająca zależność gospodarcza – sytuacja lokalnej społeczności (np. w kontekście rynku pracy, a tym samym poziomu życia) w znacznie większym stopniu zależy dziś od globalnych decyzji inwestorów, podejmowanych gdzieś tam setki czy tysiące kilometrów dalej. Czyni je to nie tylko zależnymi od lokalnej, czy krajowej koniunktury, ale od globalnej sytuacji koncernu,
  • Zmiana rozkładu sił – ze względu na narastającą wraz z globalizacją potrzebę koordynacji rośnie oddziaływanie globalnych czy ponad-narodowych regulacji, ograniczając tym samym możliwości samostanowienia,
  • Erozja kulturowa – zalew treści globalnych prowadzi do zacierania się różnic między lokalnymi kulturami i silnie oddziałuje na lokalne wartości, tradycje oraz tożsamość.
  • Zmiany klimatu – globalne trendy w zakresie zmian klimatycznych rodzą lokalne konsekwencje np. w postaci powodzi czy pożarów lasów. Oddziałują też silnie na lokalną działalność rolniczą, możliwość jej kontynuowania i/lub opłacalność,
  • Migracja ludności – towarzyszący globalizacji wzrost migracji prowadzi w wielu lokalnych społecznościach do poważnych napięć ekonomicznych, społecznych i kulturowych. Dotyczy to zarówno tych miejsc skąd ludność odpływa (szczególnie jeśli odpływ skoncentrowany jest na określonych grupach, np. młodych kobietach), jak i tych dokąd napływa (problem integracji).

O tym jak dynamiczne i silne w swym oddziaływaniu są to procesy przekonało się w ostatnich dziesięcioleciach wiele małych i średnich miast w Polsce (pisałem o tym w „Zapaść małych i średnich miast…”).

Lokalność jest ważna

Można by w tej sytuacji powiedzieć, że taka jest kolej rzeczy i że po prostu należy się dostosować. Nie jest to jednak podejście właściwe w kontekście opisanych przeze mnie wcześniej aspektów odnoszących się do silnego związku różnorodności, efektywności i stabilności systemowej. Z ich punktu widzenia regionalna różnorodność stanowi bardzo istotny element. Po pierwsze, lokalność daje poczucie przynależności, przekłada się na zachowywanie różnorodności w zakresie tradycji, kultury, języka czy wartości.

Po drugie, lokalność wspiera różnorodność w wymiarze ekonomicznym. Silne lokalne gospodarki, oparte na lokalnych przedsiębiorstwach i rynkach, sprzyjają różnorodności potrzeb w zakresie kompetencji, a tym samym różnorodności miejsc pracy.

Po trzecie, rozwinięta lokalność wzmacnia struktury społeczne i procesy demokratyczne. Zachęca do zaangażowania obywateli w życie społeczne, polityczne i gospodarcze, brania odpowiedzialności, co z kolei wpływa na wzmocnienie demokracji, uczestnictwo obywatelskie oraz odpowiedzialność władz i instytucji.

Po czwarte, silna lokalność może stanowić drogę do zrównoważonego rozwoju poprzez lepszą adaptację do zmian oraz optymalizację poziomu efektywności. Dojrzałe społeczności lokalne są lepiej przystosowane do radzenia sobie z lokalnymi problemami, takimi jak zmiany klimatyczne, klęski żywiołowe czy kryzysy gospodarcze, dzięki lepszemu zrozumieniu lokalnych uwarunkowań i możliwości.

Po piąte, lokalność sprzyja budowaniu społeczności, utrwalaniu więzi społecznych, wzajemnej pomocy i solidarności, co prowadzi do silniejszych, bardziej zjednoczonych i odpornej na różne wyzwania społeczności.

Biorąc powyższe pod uwagę silna lokalność to doskonały sposób na ograniczanie wpływu generowanej dziś globalnie zmienności na poszczególne jednostki (o tym jak istotna jest to kwestia pisałem w „Największy problem współczesnego świata”). Pozwala przywrócić zatracone przez wielu ludzi poczucie sprawczości, a także na realizowanie wizji „dobrostanu” według lokalnych standardów, a nie w oparciu o międzynarodowe wizje i wzorce. Wszystko to prowadzi do zrównoważenia pozostałych parametrów systemowych: efektywności i stabilności.

Oczywiście, to wszystko nie oznacza, że mamy z dnia na dzień odrzucić globalizację, międzynarodową integrację, zakazać tego czy tamtego. Chodzi o przywrócenie zaburzonej w ostatnich dziesięcioleciach równowagi, po to by w pierwszym kroku ograniczyć wpływ na jednostkę, ze strony systemowej zmienności (która w najbliższych latach będzie jeszcze bardziej eskalować), a w drugim przyczynić się do przywrócenia równowagi.

 

 

* informacje zaczerpnięte z artykułu „Co z tą Ziemią?”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *