27-04-2020
7 minut

W jakim kierunku pójdzie świat (zachodni) po kryzysie – cz.3: SYSTEM

W cz.2 zapowiedziałem, że postaram się zebrać opisane trendy społeczne i biznesowe w jakiś, w miarę jednolity, scenariusz makroekonomiczny i społeczno-gospodarczy na najbliższe lata. Przesadziłem – jest to w praktyce niemożliwe. Dlaczego? Nie ma jednego, głównego scenariusza. Istotą czasu w jakim się obecnie znajdujemy jest to, świat będzie dopiero poszukiwał nowej równowagi. W różnych krajach te poszukiwania mogą przebiegać w różny sposób, co skutkować będzie bardzo różnymi scenariuszami. Z czasem dopiero – myślę że w perspektywie 4-5 lat – zacznie się wyłaniać coś na kształt nowego, uniwersalnego porządku. Stanie się tak, gdy pewne nowe rozwiązania – te które okażą się skuteczne – zaczną stawać się normą.

Wcześniej jednak czeka nas etap swego rodzaju „błądzenia” – każdy kraj (społeczeństwo) będzie starał się znaleźć nowe odpowiedzi na podstawowe ze swej natury pytania w rodzaju tych:

  1. Jaki rodzaj systemu społeczno-politycznego chcemy? Skrajne rozwiązania to: i) system autorytarny, w którym władza ogranicza wolności dając w zamian (złudne) poczucie bezpieczeństwa, ii) system demokratyczny bazujący na wolności i (większej niż dziś) odpowiedzialności obywateli.
  2. Jak chcemy funkcjonować w relacjach zewnętrznych? To pytanie powiązane z 1 – autorytarny system będzie szedł w kierunku izolacjonizmu, demokratyczny będzie stawiał na międzynarodową współpracę.
  3. Jaka powinna być rola państwa, a co za tym idzie jego udział w dochodach (PKB) i źródła tych dochodów? Skrajne scenariusze to: i) koncentrowanie się na podstawowych funkcjach takich jak: obrona, ład wewnętrzny, definiowanie reguł gry oraz ii) powszechna obecność państwa (model chiński), w tym jako właściciel (docelowo zrobotyzowanych) fabryk zapewniających mu dochody.
  4. Jak optymalnie ułożyć relacje praca-kapitał? Skrajne scenariusze to: i) zachowanie obecnego, silnego rozdzielenia pracy i kapitału oraz ii) scenariusz, w którym „wszyscy po części są kapitalistami” (obowiązkowy udziały pracowników w kapitale, a tym samym w zyskach).
  5. Jaki powinien być mechanizm alokacji kapitału? Skrajne scenariusze to: i) trwanie przy obecnym – moim zdaniem dysfunkcjonalnym – mechanizmie, z kluczową rolą sektora bankowego oraz ii) „nowe rozdanie” poprzez przejście np. do pieniądza suwerennego (o którym pisałem w „Szansa na śmiałą zmianę”).
  6. Jak zapewnić powszechność dochodów na poziomie podstawowym? Tutaj dyskusja będzie się prawdopodobnie ogniskować wokół koncepcji uniwersalnego dochodu podstawowego, czy i na jakich zasadach go wdrożyć?

Takich podstawowych pytań jest z pewnością wiele więcej. Oprócz nich są także te specyficzne dla naszych czasów (ocieplenie klimatu, kwestie związane z technologią). Także na nie trzeba będzie znaleźć odpowiedzi:

  1. Jak zapewnić dobra podstawowe takie jak woda i żywność?
  2. Jak – w kontekście zasobów – gospodarować tak, by nie podcinać gałęzi na której się siedzi?
  3. Jaką postawę przyjąć wobec sztucznej inteligencji? Jak umiejętnie wykorzystać szanse, które stwarza, a równocześnie ustrzec się związanych z nią zagrożeń?
  4. Jak w świecie automatów i robotów zapewnić ludziom poczucie, że są potrzebni? Opcje to z jednej strony zmiana systemu edukacji/kształcenia (tak by lepiej dopasować wiedzę/kompetencje do wymogów świata automatów i robotów), a z drugiej stopniowe skracanie czasu pracy, by przekierowywać zaangażowanie ludzi do działalności w organizacjach pozarządowych.

Wszystkie te pytania pokazują, jak wielkie czeka nas wyzwanie. Każdy kraj będzie – częściowo metodą prób i błędów – starał się zdefiniować własny model i ścieżkę dojścia do niego. Jak pisałem w cz. 1, w niektórych krajach proces ten będzie przebiegał w miarę spokojnie, w innych w warunkach „wrzenia”. Co więcej sytuacja w jednym kraju (USA, Rosja, Chiny, ale też duże kraje będące członkami strefy euro) będzie mieć wpływ na wybory i przebieg procesów dostosowawczych u innych.

Społeczeństwa obywatelskie, wewnętrznie spójne, takie które są w stanie się dogadywać mają znacznie większe szanse na zachowanie demokracji. Tyle, że i ona sama z pewnością się przeobrazi – jedną z opcji jest demokracja deliberatywna. Takie społeczeństwa będą mieć także większą szansę na wykorzystanie potencjału intelektualnego tam, gdzie to będzie najbardziej potrzebne, czyli do mądrego rządzenia.

Z kolei w krajach gdzie społeczeństwo obywatelskie jest słabe (co z reguły silnie koreluje ze słabymi fundamentami gospodarki) scenę polityczną zdominować mogą różnej maści „zbawcy narodu”, oferujący z reguły gotowe rozwiązania. Będą się jawić jako reprezentanci „absolutyzmu oświeconego”, głoszonego – paradoksalnie przez tych najmniej oświeconych (osoby reprezentujące stare sposoby myślenia, które w nowych uwarunkowaniach na dłuższą metę nie będą miały szansy się sprawdzić). Łatwo ich będzie rozpoznać: zamiast szukać jedności, to dla wzmocnienia autorytetu i utrzymywania społeczeństwa w strachu będą nieustannie kreować wewnętrznych i zewnętrznych wrogów.

W odniesieniu do gospodarki „przedefiniowywanie świata” spowoduje, że powrót do aktywności z 2019 r. potrwa dłużej niż się to dziś powszechnie wydaje. Ponieważ ludność świata rośnie, świat będzie się rozwijał, ale przejściowo będzie to wzrost wolniejszy. Powrót do szybszego wzrostu nastąpi moim zdaniem dopiero wraz z pojawieniem się nowych, przełomowych rozwiązań technologicznych w zakresie wytwarzania i efektywności wykorzystania energii (co z kolei przełoży się na nową rewolucję w transporcie).

W przypadku wielu krajów zachodu wolniejszy globalny wzrost będzie oznaczał „brak wzrostu”. Nadchodzi dla nich „stracona dekada” – za 10 lat PKB na mieszkańca będzie na poziomie zbliżonym do obecnego. Oczywiście pod warunkiem, że nadal będzie się wyliczać PKB tak jak dziś, bo miara ta jest bardzo ułomna – uwzględnia wiele nieproduktywnych działalności, a pomija niektóre produktywne – i nie zdziwiłbym się, gdyby w nadchodzących latach uległa istotnemu przedefiniowaniu.

Generalnie – jak już wspominałem w cz. 2 – cywilizacyjny ranking trochę się powywraca. Niektóre z dzisiejszych tzw. krajów rozwiniętych straci ten status. Dla dobrze zarządzanych emerging markets pojawi się szansa dołączenia do globalnej czołówki.

Kto straci na spowolnieniu wzrostu w kontekście praca-kapitał? Wydaje się, że tym razem będzie to kapitał. To z pewnością kontrowersyjna hipoteza, ale według mnie w obliczu ryzyka (czy nawet ewentualnej fali) napięć społecznych biznes zaakceptuje niższe średnie zwroty z kapitału (RoE 2-3 p.p niższe niż przed kryzysem). Tym bardziej, że na tle innych stóp (pieniądza, stopy wolnej od ryzyka), to wciąż pozostaną atrakcyjne poziomy. Inna sprawa, że „praca” może być beneficjentem zmian niekoniecznie w sposób bezpośredni, a pośredni, np. w związku ze zwiększeniem się redystrybucji.

Oczywiście to co stanie się ze średnim RoE skrywać będzie olbrzymie zmiany w redystrybucji zysków – pośród branż pojawią się nowi wygrani i nowi przegrani.

 

Reasumując, czas z pewnością przyspieszył. Na starcie swoistego wyścigu o „poukładanie świata na nowo” szanse systemów opartych na totalitarnej władzy wydają się większe niż tych demokratycznych. Na korzyść tych pierwszych przemawia powszechna dziś niepewność i związany z nią lęk – w przeszłości sprzyjały one dryfowi w kierunku „rządów silnej ręki” (to scenariusz jaki znamy np. z lat 20-30 minionego wieku, wiemy też czym to się wówczas skończyło). Pytanie kluczowe dotyczy tego czy dla tego scenariusza znajdzie się realna alternatywa, czyli czy znajdą się (nowi) liderzy-wizjonerzy, którzy będą ją w stanie wykreować? Ja osobiście wierzę że tak, i że nasze dzieci też będą mogły cieszyć się osobistą wolnością – przyszłość w końcu zależy od nas, to pochodna tego co/kogo wybieramy. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *