09-04-2022
6 minut

W nieprzewidywalnym świecie

Na początku roku, w tekście „2022 – rok normalizacji?”, postawiłem tezę, że wbrew dość powszechnym oczekiwaniom bieżący rok w żadnym razie nie będzie rokiem normalizacji. Pisałem, że w sytuacji silnych zaburzeń na styku różnych systemów – społecznych, gospodarczych, politycznych, biologicznych, itd. – prawdopodobieństwo występowania uznawanych za skrajne zjawisk (czarnych łabędzi) znacząco wzrasta.

Za nami pierwszy kwartał 2022 roku i po marzeniach o normalności nie ma śladu. Minione miesiące przyniosły wydarzenia, które wstrząsnęły wszystkimi sferami naszego życia. Mamy do czynienia z wojną, czymś nie widzianym w Europie od blisko 30 lat. Giną niewinni ludzi, rynki finansowe znajdują się na roller-coasterze, koniunktura wyhamowuje. Ceny paliw na stacjach osiągnęły nie widziane nigdy wcześniej poziomy, podobnie jak skala osłabienia złotego. Polska z dnia na dzień stała się krajem przyfrontowym, do którego w ciągu kilku tygodni napłynęło ponad 2 miliony uchodźców.

A to nie koniec. Już wiadomo, że czekają nas dalsze podwyżki cen żywności – Rosja i Ukraina były znaczącymi ich eksporterami i ograniczone dostawy z tych krajów doprowadzą do poważnych zaburzeń na globalnym rynku. Wysoka już inflacja, będzie jeszcze wyższa – wojny ze swej natury przekładają się na wzrosty cen. Nie chodzi jedynie o ograniczenia w podaży surowców czy zbóż, ale także kolejną falę zaburzeń w łańcuchach produkcji – niektóre fabryki już odnotują przestoje ze względu na brak komponentów. Wyższe ceny to niestety nie jedyny koszt. W wielu krajach świata deficyty żywności i ekonomiczna niedostępność przełożą się na znacznie poważniejsze problemy; głód, a dużym prawdopodobieństwem także niepokoje społeczne, na wzór tych jakie miały miejsce w latach 2010-2012. Towarzyszyć temu może kolejna fala uchodźców napływających do Europy z rożnych kierunków.

Jeśli oderwać się od bieżących wydarzeń i spojrzeć na obecną sytuację z nieco innej perspektywy, to okaże się, że żyjemy w okresie swego rodzaju skrajności. Zgodnie z koncepcją H. Courtney, J. Kirklanda i S.P. Viguerie świat z reguły jest w jakimś stopniu przewidywalny. Można wyróżnić jej trzy poziomy: i) jasna przyszłość, ii) przyszłość jako jeden z kilku możliwych scenariuszy (którym można przypisać określone prawdopodobieństwa), iii) przyszłość określona jako szeroki przedział możliwych zdarzeń. To z czym obecnie mamy do czynienia podpada jednak pod inną kategorię: całkowicie nieprzewidywalnej przyszłości.

Taki nieprzewidywalny świat charakteryzuje się tym, że tradycyjne metody analizowania teraźniejszości i przewidywania przyszłości zawodzą. Wynika to z dwóch powodów. Po pierwsze zdecydowana większość modeli, które wykorzystujemy w opisywaniu rzeczywistości koncentruje się na jednym, wybranym elemencie coraz bardziej złożonego systemu jakim jest świat, gdy tymczasem obecnie kluczowe stają się interakcje pomiędzy różnymi pod-systemami składającymi się na ten globalny system. Po drugie, wykorzystywane powszechnie modele prognozują z reguły w oparciu o to co z przeszłości można uznać „za standardowe”, a nie o to co stanowi (silne) odchylenie od standardu. Takie, błędne na swój sposób podejście wynika z faktu że okresy mniejszej lub większej przewidywalności są dłuższe niż te, w których panuje całkowita nieprzewidywalność. Trzecia kwestia odnosi się do natury ludzkiej, znacznie łatwiej jest nam budować obraz przyszłości w oparciu o to „co było wczoraj” – zakładać liniowość zdarzeń – a nie to co było kilkadziesiąt lat temu. W tej sytuacji nie powinno dziwić, że przejście w okresy nieprzewidywalne bardzo nas zaskakują. To właśnie z tych powodów większość zdarzeń, które określamy mianem wielkich kryzysów nie została wcześniej przewidziana.

Wybiegając w przyszłość musimy liczyć się z tym, że znajdujemy się dziś w okresie przejściowym – od jednego stanu względnej równowagi pod-systemów do nowego – w którym całkowicie utraciliśmy zdolność przewidywania, nie tylko co do tego jak będzie wyglądał świat za 10 czy 15 lat, ale nawet tego co wydarzy się w perspektywie najbliższych miesięcy.

Jak sobie z taką sytuacją poradzić w życiu, w biznesie czy polityce gospodarczej? Najlepiej porzucić przewidywania i skoncentrować się na adaptacji do zmieniających się warunków (a będą się one zmieniać szybko) oraz kształtowaniu własnej, pożądanej przez nas rzeczywistości. W praktyce taka strategia sprowadza się do kilku elementów. Po pierwsze do identyfikacji „kruchych”, szczególnie wrażliwych elementów naszego funkcjonowania, po to be je wzmacniać. Po drugie chodzi o zapewnienie minimalnej chociażby możliwości działania nawet w skrajnych warunkach (np. poprzez stworzenie różnorakich buforów). Po trzecie na aktywnym wyszukiwaniu i wykorzystywaniu nadarzających się szans, a tym samym kształtowaniu własnej rzeczywistości niejako wbrew temu co robi większość, koncentrująca się jedynie na „przetrwaniu”.

Funkcjonowanie w warunkach nieprzewidywalności wymaga zupełnie nowych umiejętności i nowych rozwiązań. Dlatego też w obecnej sytuacji dość powszechny będzie rozpad tradycyjnych struktur i odchodzenie od rutyny; coś co przez lata sprawdzało się w biznesie, polityce społeczno-gospodarczej, czy nawet w życiu osobistym, w warunkach takich jak obecnie przestanie się sprawdzać. Będziemy mieć także do czynienia z weryfikacją autorytetów i liderów; tych społecznych, politycznych i biznesowych. Ci, którzy nie będą w stanie oderwać się od mechanizmów i paradygmatów z przeszłości będą mieć destrukcyjny charakter, pogłębiać chaos. Równocześnie obecna sytuacja to doskonała okazja do tego, by „wypłynęli” nowi liderzy; ludzie „zmiany”, którzy nie będą chcieli wziąć odpowiedzialność nie tyle za przywracanie „normalności” (powrót do przeszłości, który jest niemożliwy), co wykuwanie nowej architektury Polski i świata.

 

Opublikowane: Parkiet, 02.04.2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *