13-03-2022
6 minut

Wojna a wartości

Za nami kolejna, IX już edycja konferencji Człowiek i Technologia organizowanej przez Instytut Humanites. To tradycyjnie spotkanie ludzi biznesu, nauki, społeczników, itd., którym nieobojętna jest przyszłość naszej cywilizacji. Ludzi, którzy poszukują szerszej i głębszej inspiracji, a także zrozumienia procesów, które właśnie zachodzą.

W ubiegłym roku napisany przeze mnie post-konferencyjny felieton („Przyszłość dzieje się teraz!”) koncentrował się na kwestiach związanych z Technologią; szansach jakie stwarza, ale także zagrożeniach które rodzi. Trwająca właśnie wojna potwierdza, że tak długo jak nie będziemy w stanie poskromić tkwiącego w naszej naturze zła, każda technologia może zostać wykorzystana także do niecnych celów. Z tych też powodów w trakcie tegorocznej edycji konferencji silniej od technologii wybrzmiewał wątek Człowieka, w szczególności tego co sprawia, że zachowujemy się tak jak się zachowujemy. Dlaczego wciąż jest w nas tyle chęci czynienia zła. Szczególnie mocno wybrzmiewała kwestia wartości, i to właśnie na tym aspekcie chciałbym się skupić.

Wielu dyskutantów podkreślało, że trwająca za naszą wschodnią granicą wojna, to tak naprawdę wojna o wartości. Po jednej stronie mamy Rosję z jej zestawem wartości, wśród których mało jest szacunku dla jednostki, wiele natomiast pogardy dla prawa i życia, regulowania wszelkich spraw metodą kłamstwa i siły. Po drugiej Ukrainę, która stara się wyrwać z rosyjskiego uścisku i dołączyć do tak zwanego Zachodu, jego instytucji i wartości. Mamy wreszcie sam Zachód, który wspiera dziś dążenia Ukraińców, starając się jednak przy tym nie przekraczać pewnych granic.

W tym wszystkim jesteśmy także my, Polacy. Dziś niemalże na pierwszej linii frontu, nie tyle w sąsiedztwie, co w strumieniu zachodzących wydarzeń. Odczuwamy tym samym ciężar powagi sytuacji, tego że „na nowo pisze się historia”, nie tylko tej części Europy, ale być może i świata. Na poziomie społecznym jesteśmy dziś zjednoczeni tak, jak nie byliśmy już dawno. Jak nigdy w naszej przeszłości czujemy się dziś częścią Zachodu, nie tylko w wymiarze instytucjonalnym, ale także reprezentowanego przez niego zestawu wartości. Jak to z reguły w przypadku wojny bywa obraz uległ spłaszczeniu; różne pośrednie odcienie zniknęły; chcemy móc jasno się opowiedzieć, a by to zrobić musimy ustalić go jest ten „dobry”, a kto ten „zły”.

Tymczasem jeszcze nie tak dawno nie brakowało głosów – także w naszym kraju – mówiących o „zgniłym Zachodzie”, „końcu Zachodu”, itd. Ja sam w jednym z niedawnych tekstów pytałem: „Czy można jeszcze uratować Zachód”. Wprawdzie nie odnosiłem w nim bezpośrednio do wartości, ale w rzeczywistości to o nich był tamten tekst; to wartości bowiem determinują w praktyce ostateczny kształt rozwiązań w sferze społeczno-gospodarczej.

Jednym z największych problemów Zachodu jest materialistyczne podejście do …wszystkiego. To właśnie z tych powodów, tak łatwo szło mu się przez lata na kompromisy z bogatą w surowce Rosją Putina. Jak pisałem w „Krańce wyobraźni, kraniec cywilizacji?” to także główny powód, dla którego Zachód zabrnął w swego rodzaju ślepą ulicę.

A co można powiedzieć o nas samych? Często wyrzucaliśmy (i wyrzucamy) innym ich wady, nie dostrzegając przy tym swoich. Kwoty jakimi corocznie zasilaliśmy (i zasilamy) rosyjskiego dyktatora – kupując tamtejsze surowce – idą w miliardy dolarów. Także w innych wymiarach nasza postawa wcale nie jest oczywista. To co można było w ostatnich latach zaobserwować to psucie instytucji, narastające problemy z praworządnością, rozrastający się klientelizm, ekspansja kontrolowanych przez państwo mediów oraz czynienie z nich propagandowej tuby, w której mało jest poszukiwania prawdy, dużo za to „gry na podziały”. Wszystko to wpisuje się raczej w rosyjskie, a nie zachodnie standardy.

Wiemy już, że trwająca wojna doprowadzi do szerokich i głębokich zmian. W wielu obszarach wytyczy nowe kierunki. Zanim zaczniemy kształtować „nowy ład” warto stanąć w prawdzie i nazwać ważne kwestie po imieniu. Powiedzieć wprost: żyjemy w schizofrenii! Jesteśmy efemerydą zachodnich i wschodnich wartości. I nie ma się co temu dziwić; z jednej strony od 30 lat „przesiąkamy” Zachodem, tym co w nim dobre, ale także jego materializmem. Mamy już całe pokolenie, które poświęciło swoje życie na to tylko by się dorobić. Nierzadko bez względu na koszt, ten mierzony utraconym zdrowiem, rozpadem rodzin, wyobcowaniem, itd. Z drugiej strony w naszej mentalności – szczególnie osób po 50-ce – wciąż silnie pracują wzorce wyniesione z czasów PRL (pisałem o tym w „Manna i przepiórki”).

Nie ma co tego stanu oceniać – on po prostu taki jest! Natomiast bardzo ważne abyśmy zdawali sobie z tego sprawę. Dopiero bowiem, gdy „staniemy w prawdzie” możemy zacząć świadomie kształtować nową rzeczywistość. I to właśnie jest główny powód, dla którego warto być częścią Zachodu, a nie Wschodu. Podstawowa różnica pomiędzy zachodnim i rosyjskim systemem polega bowiem na tym, że o ile system rosyjski pozostaje w swych kluczowych elementach niezmienny od setek lat – zmieniają się jedynie tytuły imperatorów (car, I sekretarz, prezydent, itd.) – to ten zachodni ewoluuje. We wszystkich wymiarach; politycznym (kształt demokracji), społecznym, jak i gospodarczym (formy kapitalizmu). Ewolucja ta przebiega głównie pod wpływem kryzysów jakie się pojawiają. Można oczekiwać, że także obecny „kryzys Zachodu” zostanie wykorzystany do tego by go zmienić. Zresztą wyraźnie to widać w ostatnich tygodniach, choć to dopiero początek pewnego procesu.

To bardzo ważna wiadomość dla nas. Otwiera się bowiem okno możliwości; możemy po raz pierwszy w naszej historii wziąć udział w kształtowaniu Zachodu! Jego systemu wartości, a tym samym także jego rozwiązań instytucjonalnych. Tylko od nas zależy czy i w jakim zakresie w proces ten się włączymy, pojawiającą się szansę wykorzystamy.

Punktem wyjścia do tego, by konstruktywnie włączyć się w proces kształtowania nowego modelu zachodnich wartości musi być stworzenie listy wartości, pod którymi my sami chcemy się podpisać. Przy czym nie na poziomie frazesów, ale tego z czym tak naprawdę chcemy się identyfikować, czym chcemy żyć, co chcemy praktykować. Także jeśli zdarzy się za wyznawane wartości ponosić taką czy inną cenę. Dotyczy to zarówno poziomu indywidualnego (Ja) , jak też zbiorowego – wspólnoty (My). Potrzebujemy dziś narodowej dyskusji o wartościach. Moje propozycje zawarłem nie tak dawno w „Wizja i narracja na dzisiejsze czasy”. A Ty z jakimi wartościami się identyfikujesz? Jak według Ciebie miałby wyglądać „nowa Polska”, „nowy Zachód”?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *