Skakanie na jednej nodze
 Oceń wpis
   

Jednym z kluczowych wyzwań społeczno-gospodarczych, które dobitnie unaocznił ostatni kryzys jest to, jak w warunkach globalnej gospodarki zapewnić wzrost sprzyjający włączeniu społecznemu (ang. inclusive growth), wzrost, którego beneficjentami byłyby szerokie grupy społeczne. Jak się okazuje jest to zadanie trudne, co wynika z faktu, że swego rodzaju gorset ograniczeń w zakresie polityki społeczno-gospodarczej jaki na poszczególne kraje nakłada globalizacja stawia duże wyzwania w kontekście osiągnięcie drugiego celu. Włączenie się danego kraju w procesy globalizacji (w ujęciu formalnym przejawiające się otwarciem rynków towarów, usług i pracy oraz przepływów kapitałowych) powoduje, że kraj musi dostosować się do specyficznych, narzuconych przez nią reguł gry. W praktyce musi przede wszystkim dbać o swoją międzynarodową konkurencyjność. Ten fokus na konkurencyjności wymaga tworzenia atrakcyjnych warunków dla biznesu, co może przybierać różną formę. Jedne kraje starają się zapewnić wysoką jakość tzw. otoczenia biznesowego (odbiurokratyzowanie przekładające się na niskie koszty transakcyjne, dostęp do wykwalifikowanych zasobów pracy i wiedzy itd.). Inne wybierają drogę konkurowania kosztami i elastycznością rynku pracy, łatwością zatrudniania i zwalniania pracowników. Wreszcie są tacy, którzy wybierają najprostsze rozwiązania – konkurują w oparciu o niskie podatki, zwłaszcza te nakładane na zyski firm.

Ta specyficzna dyscyplina (jej dodatkowym elementem jest także presja na ograniczanie deficytów fiskalnych i długu publicznego) nakładana na kraje włączające się w globalne procesy globalizacji sama w sobie nie jest niczym złym. Może się wręcz przyczyniać do ograniczenia populistycznych zapędów, skali stosowania nieodpowiedzialnych praktyk i polityk. Sytuacja jednak znacznie się komplikuje, gdy kraj otwiera się na globalizację nie mając, lub mając źle dobraną strategię dostosowania. Sytuacja taka może prowadzić do poważnych skutków ubocznych przejawiających się zarówno w sferze gospodarczej jak i społecznej. Jeśli dany kraj nie ma wypracowanej strategii funkcjonowania w ramach globalizacji, to w stosunkowo krótkim czasie prowadzi to do utraty sektora dóbr i usług podlegających wymianie międzynarodowej. To z kolei przekłada się na utratę dobrze płatnych miejsc pracy, wzrost bezrobocia, przesuwanie zatrudnienia w kierunku tzw. stagnacyjnych sektorów (prostych usług, gdzie uzyskanie znaczących wzrostów produktywności jest w zasadzie niemożliwe, tym samym tempo ogólnego wzrostu gospodarczego znacząco słabnie) oraz erozję dochodów budżetowych utrudniającą jeszcze bardziej reagowanie na negatywne zjawiska. Ostatecznymi efektami na poziomie makro są słaby wzrost i narastające różnice dochodowe, a w wymiarze społecznym powstanie szerokiej grupy tych, którzy postrzegają się jako przegrani. Podobne efekty mogą pojawić się jeśli dostosowanie do globalizacji przybierze niewłaściwą formę, gdy koszt dostosowania (np. w postaci niskich wynagrodzeń i ograniczonej ochrony) zrzucony zostaje na barki jedynie określonych grup społecznych.       

Ostatnie lata dobitnie potwierdzają jak ważna jest umiejętność właściwego dostosowania. Dostosowania w taki sposób aby zapewniała ono sukces w globalnym świecie przy równoczesnym ograniczonym (lub najlepiej żadnym) koszcie społecznym. Istota dobrego dostosowania sprawdza się do dwóch elementów: i) kreowania bodźców, które na poziomie mikro (poszczególnych firm) będą stymulować nieustanne parcie w kierunku wyższej złożoności i produktywność sektorów wystawionych na międzynarodową konkurencję (a więc bodźców stymulujących inwestycje w maszyny, kapitał ludzki itd.), ii) mechanizmów włączających szerokie rzesze pracujących (najlepiej wszystkich) w korzyści wynikające z rosnącej złożoności/produktywności gospodarki. Takimi mechanizmami dysponują np. Niemcy czy kraje Skandynawskie, dlatego też stosunkowo dobrze sobie radzą w globalnym świecie. Takich mechanizmów brakuje z kolei w krajach południa Europy stąd też ich poważne problemy.

A jak jest u nas? Wydaje się, że wciąż brak jest nam właściwie zdefiniowanej, całościowej strategii dostosowania do wymogów globalizacji, w taki sposób by zapewnić włączający wzrost. Choć bowiem w minionych latach udawało nam się relatywnie dobrze zapewnić konkurencyjność gospodarki i jej rozwój  (głównie w oparciu o niskie koszty pracy i elastyczność zatrudnienia), to równocześnie nie udało nam się uniknąć napięć związanych z redystrybucją owoców tego wzrostu. W efekcie istnieje ryzyko, że w nadchodzących latach możemy mieć do czynienia z odwrotną sytuacją – nadmiernym koncentrowaniem się na redystrybucji (m.in. w postaci licznych programów socjalnych czy zmian na rynku pracy), co z kolei może zagrozić naszej konkurencyjności i wiarygodności. Dobrze by było abyśmy – wyciągając lekcje z doświadczeń innych krajów - uniknęli skakania to na jednej to na drugiej nodze. W globalnej gospodarce - tak jak i w normalnym życiu - trwały sukces zapewnia jedynie stanowcze kroczenie naprzód będąc wspartym na obu nogach.  

 

Opublikowane: Parkiet, 29.08.2016

Komentarze (0)
MFW bije się w piersi Wyboista droga inwestycji
1 | 2 | 3 |


   

Najnowsze wpisy
2017-11-26 14:48 Optymizm Komisji
2017-11-15 20:40 Co po obecnym boomie?
2017-11-03 10:57 Kto będzie finansował (duże) firmy?
2017-10-22 16:03 Spokój na powierzchni oceanu
2017-10-14 09:15 MMŚP - motor napędowy gospodarki?
Najnowsze komentarze
2017-11-16 03:28
piotr janiszewski1:
Co po obecnym boomie?
CO...!!??? Kierunek ex ante pokazuje od wielu miesięcy SWIG80...!!!
2017-11-07 15:46
angling:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Crowdfunding też odpada w Polsce po ostatnim "incydencie" z Secret Service.
2017-11-05 08:29
artysta:
Kto będzie finansował (duże) firmy?
Najlepszy jest kredyt kupiecki.
O mnie
Andrzej Halesiak
Komentator polskiej rzeczywistości. Więcej na: linkedin: https://pl.linkedin.com/in/andrzej-halesiak-0b9363 Twitter: @AndrzejHalesiak