30-04-2024
12 minut

Czy mamy potencjał by zostać europejskim liderem?

Polska obchodzi 20-lecie członkostwa w Unii Europejskiej, które okazało się korzystne dla społeczeństwa i gospodarki. Podróżujemy bez paszportów, mamy lepszą infrastrukturę, jesteśmy bogatsi – dziś około 85% ludności świata żyje w krajach o niższym niż nasz średnim dochodzie na mieszkańca. Jesteśmy 21. największą gospodarką świata pod względem wielkości PKB uwzględniającego parytet siły nabywczej, wobec 23. miejsca, jakie zajmowaliśmy w momencie wejścia do UE. Choć istnieje potencjał dalszego awansu w globalnym rankingu – dwa kolejne kraje przed nami są w naszym zasięgu – to o poprawę pozycji będzie jednak trudno, głównie ze względu na fakt, że szybko dogania nas spora grupa krajów Azji Południowo-Wschodniej i Afryki, które mają znacznie większy potencjał rozwojowy (korzystniejsza demografia, niższy obecny poziom dochodów).

Na naszą obecną pozycję należy jednak spojrzeć także z innej perspektywy. Wciąż jesteśmy głównie gospodarką odtwórczą (wykorzystujemy, to co wymyślili inni), funkcjonującą w dużej mierze w modelu podwykonawczym (dostarczamy wkład do produktów/usług sprzedawanych ostatecznie przez kogoś innego) i konkurującą niskimi kosztami. Co więcej, na drodze naszego rozwoju zaczynają się pojawiać bardzo poważne wyzwania. Pierwszym z nich jest bez wątpienia demografia. Bez otwarcia na imigrację, populacja Polski będzie maleć – najnowsze prognozy GUS wskazują, że do 2050 roku liczba mieszkańców może spaść o ponad 4 miliony, co stanowi ponad 10% obecnej populacji. Ponadto, mediana wieku znacząco się przesunie — ponad połowa społeczeństwa będzie mieć ponad 50 lat. Będzie to miało wiele różnego rodzaju implikacji, w szczególności liczba tych, którzy pracują będzie maleć, a ich obciążenie związane z koniecznością utrzymania osób starszych będzie rosło.

Drugim wyzwaniem są globalne zmiany w zasadach gry, odnoszące się do geo-polityki oraz rewolucji technologicznej. To temat, który analizowałem wielokrotnie już wcześniej (na przykład w artykule „Wykorzystać szanse, które stwarza turbulentny świat czy „Cztery szoki, które zmieniają gospodarkę”), więc tutaj wspomnę jedynie, że okres stabilnej i spokojnej żeglugi dobiegł końca, morze staje się coraz bardziej burzliwe, co wymaga znacznie większej umiejętności żeglowania.

Trzecim, i według mnie najważniejszym wyzwaniem, jest brak gotowości mentalnej do dołączenia do grona liderów. Nie mam tu na myśli liderów globalnych (o tym nie ma co marzyć), ale europejskich. I na tym właśnie aspekcie chciałbym się dziś skupić. W moim przekonaniu nasza mentalność i „wpisane” w naszą społeczną tożsamość sposoby myślenia są moim zdaniem największym hamulcem do tego by znaleźć się w gronie liderów. Pisałem już o tym trochę odwołując się do koncepcji R.Dalio („Przyszłość Polski – kontynuacja złotego wieku czy schyłek?”), ale dzisiaj chciałbym się pokusić o lepsze zidentyfikowanie tych elementów naszej mentalności, które moim zdaniem są największym wyzwaniem.  Jeśli ma się właściwą mentalność, to znacznie łatwiej można sprostać innym problemom. Jeśli nie, to te inne problemy zaczynają ważyć podwójnie.

 

Jak wygląda polski „mindset”?

Przyglądając się sferze mentalnej zacznijmy od cech, które moim zdaniem są naszą silną stroną. To one moim zdaniem miały wpływ na sukces osiągnięty w minionych 20 (włączając wstępny okres transformacji, przed wejściem do UE, ponad 30) latach. Do listy tej zaliczyłbym:

  1. Przedsiębiorczość – jako naród często wykazujemy się przedsiębiorczością, co objawia się w zdolności do identyfikowania i wykorzystywania nowych możliwości, zarówno na rynku krajowym, jak i międzynarodowym.
  2. Determinacja i wytrwałość – Wielokrotnie, zarówno w historii, jak i we współczesnych czasach, pokazywaliśmy, że potrafimy dążyć do realizacji swoich celów mimo przeszkód (patrz członkostwo w UE).
  3. Elastyczność i adaptacyjność – potrafimy szybko dostosować się do zmieniających się warunków i wyzwań. Elastyczność ta pomaga w efektywnym reagowaniu na zmiany rynkowe i społeczne, co jest kluczowe w dynamicznie zmieniającym się świecie.
  4. Otwartość na naukę – Wysoki poziom edukacji i ciągłe dążenie wielu z nas do zdobywania nowej wiedzy. Ta otwartość na naukę jest ważna w kontekście ciągłego rozwoju umiejętności.
  5. Zdolność do pracy zespołowej – Mimo silnego indywidualizmu, my Polacy potrafimy wykazać się umiejętnościami pracy w grupie, co jest ważne w projektach wymagających współpracy wielu osób. Ujawnia się to szczególnie w sytuacjach kryzysowych (patrz COVID i wybuch wojny w Ukrainie).
  6. Rosnące poczucie społecznej odpowiedzialności – Polacy coraz częściej angażują się w działalność społeczną i wolontariat, co sprzyja budowaniu silniejszych wspólnot i lepszej przyszłości społeczności lokalnych. Unikają jednak politycznego zaangażowania, a dla wielu polityka bardzo źle się kojarzy
  7. Kreatywność i innowacyjność – Coraz więcej polskich wynalazków i innowacji zdobywa uznanie na świecie, co świadczy o kreatywnym podejściu Polaków do rozwiązywania problemów i tworzenia nowych produktów czy technologii. Potwierdzeniem tego są także liczne nagrody i wyróżnienia dla polskich studentów.
  8. Respektowanie tradycji – Polacy przywiązują dużą wagę do zachowania kulturowego dziedzictwa, co pozwala czerpać z doświadczeń przeszłości.

 

Rozwojowe bariery mentalne

W kontekście rozwojowym, szczególnie biorąc pod uwagę obecny poziom rozwoju i jego wymagania, do listy ograniczających nasz potencjał rozwojowy cech zaliczyłbym:

  1. Kompleks niższości: Duża część naszego społeczeństwa wciąż odczuwa kompleks niższości, szczególnie w kontekście porównań z bardziej rozwiniętymi krajami zachodniej Europy. Prowadzi to do nieufności wobec własnych możliwości i utrudnia współpracę. Innym ważnym aspektem naszego kompleksu niższości jest brak wiary w to, że możemy realizować wielkie, unikalne projekty. Wolimy skupiać się na rzeczach małych, sprawdzonych, skopiowanych itd.
  2. Małostkowość i zazdrość: W społecznościach, gdzie relacje interpersonalne są bliskie i intensywne, często pojawia się tendencja do małostkowości i zazdrości. Objawia się to m.in. w negatywnym postrzeganiu tych, którzy się „dorobili”.
  3. Skłonność do pesymizmu: Historia Polski, pełna zawirowań i trudności, wytworzyła pewną skłonność do pesymizmu i sceptycyzmu. Często mamy tendencję do oczekiwania negatywnych wyników, co może ograniczać inicjatywę i zniechęcać do podejmowania ryzyka.
  4. Konserwatyzm i opór przed zmianami: Silne przywiązanie do tradycji prowadzi do konserwatyzmu w myśleniu i oporu przed zmianami, nawet jeśli te zmiany mogą przynieść korzyści. Odporność na nowe pomysły i podejścia może z kolei hamować „marsz do przodu”, konieczny w warunkach zmieniającego się świata. Zamiast tego mamy skłonność poszukiwania „powrotu do przeszłości” (więcej o tym pisałem w „Powrotu do przeszłości nie ma”).
  5. Zorientowanie na przeszłość: Silne skupienie na historii i przeszłości bardzo często przesłania nam potrzebę zajmowania się bieżącymi wyzwaniami i planowaniem przyszłości. To zorientowanie na przeszłość bywa również źródłem nierozwiązanych konfliktów społecznych i politycznych. Lubimy grzebać się w historii, oceniać, szukać winnych itd. zamiast skupiać się nad tym jak uczynić nasze społeczeństwo i gospodarkę lepszym.
  6. Klientelizm i nepotyzm: W niektórych obszarach – zwłaszcza w sferze publicznej – problem klientelizmu i nepotyzmu jest nadal obecny, co prowadzi do nieefektywności i korupcji w zarządzaniu publicznym oraz w biznesie. Preferowanie rodziny i znajomych (plemienność) przy obsadzaniu stanowisk ogranicza dostęp do równych szans dla wszystkich oraz negatywnie odbija się na funkcjonowaniu instytucji (w ostatnich latach odnotowaliśmy pod tym względem duży regres – porównaj „W kampanii przyszłość przegrywa z teraźniejszością”). Ten czynnik sprawia także, że często rozwiązania systemowe ograniczają możliwości pełnego wykorzystania istniejącego potencjału, jeśli chodzi o obszary wymienione wcześniej jako pozytywy
  7. Niechęć do konstruktywnej krytyki: W społecznościach, gdzie kultura osobista i honor są bardzo cenione, konstruktywna krytyka może być czasem odbierana jako atak osobisty. To może utrudniać otwartą dyskusję i efektywną wymianę opinii. Tak niestety jest w Polsce.
  8. Podziały społeczno-polityczne. Nieumiejętność prowadzenia konstruktywnego dialogu: Polskie społeczeństwo charakteryzuje się głębokimi podziałami politycznymi i ideologicznymi, które często przeradzają się w polaryzację i antagonizm, utrudniając dialog i współpracę między różnymi grupami.
  9. Brak zaufania: Niska wiara w instytucje publiczne i brak zaufania do innych ludzi może wpływać na gotowość do współpracy i udziału w życiu społecznym. Ten brak zaufania może utrudniać budowanie silnej społeczności i hamować inicjatywy obywatelskie.
  10. Nieufność wobec różnorodności: Chociaż w naszej historii mamy liczne okresy tolerancji, to duża część z nas ma silne opory przed szerszym otwarciem na imigrantów, którzy mogliby stanowić odpowiedź na wyzwania związane z demografią.

 

Brak mentalności lidera

Zbierając w całość różne elementy naszej narodowej mentalności można dojść do wniosku, że nie posiadamy mentalności kraju-lidera. W efekcie nasza peryferyjność jest pochodną nie tylko naszego geograficznego położenia i trudnej historii, ale także – a może nawet przede wszystkim – tego co w naszych głowach.

By pokazać praktyczne przełożenie naszej mentalności na procesy rozwojowe można posłużyć się przykładem rozwiązań instytucjonalnych. To one w dużej mierze decydują o sile danego państwa i jego zdolnościach „wyznaczania kierunków i podążania za nimi”. W minionych 30 latach mogliśmy się dobrze rozwijać ponieważ implementowaliśmy rozwiązania instytucjonalne w dużej mierze narzucone przez Unię Europejską – chcąc dołączyć do tego klubu musieliśmy się dostosować do jego zasad. Jestem pewien, że bez tego swoistego przymusu mielibyśmy dziś dużo gorsze instytucje. Nie dlatego, że nie bylibyśmy w stanie ich zaprojektować, ale ze względu na to, że nasza plemienność (brak myślenia interesem całego społeczeństwa, a jedynie jego części) w połączeniu z nieumiejętnością prowadzenia konstruktywnego dialogu i budowania konsensusów prowadziłaby do rewolucji instytucjonalnej przy okazji każdej kolejnej zmiany władzy. Zresztą dobrze to widać w tych obszarach, gdzie dominują krajowe a nie unijne prerogatywy. Aż strach pomyśleć, gdyby wraz ze zmianą rządów cała sfera regulacyjno-instytucjonalna ulegała (gwałtownym) zawirowaniom. Kreowana w związku z tym niestabilność byłaby destrukcyjna dla funkcjonowania społeczeństwa i gospodarki.

Efektem naszej mentalności – koncentrowania się w większym stopniu na „ja”  niż na „my” – jest także dualizm w funkcjonowaniu sektora prywatnego i publicznego. Ten pierwszy podąża za globalnymi trendami zmuszany do tego przez konkurencję, ten drugi w wielu obszarach tkwi mentalnościowo, procesowo i organizacyjnie w XX wieku. Tymczasem kraj, który chce odnieść sukces, musi mieć sprawne struktury władzy – mające z jednej strony wizję rozwoju kraju, z drugiej zaś działające efektywnie. My od czasu wejścia do UE wizji żadnej nie posiadamy. W efekcie dryfujemy pod wpływem europejskich i globalnych wydarzeń oraz kolejnych unijnych perspektyw budżetowych – oczekiwanie na pieniądze z kolejnej „zrzutki” na nasze drogi, kolej, aquaparki, itd. stało się naszym narodowym sportem.

Elementem naszej mentalności jest też pozycjonowanie się jako „biedny kraj”. Owszem, bycie biednym pomaga pozyskać pomoc innych (patrz unijne fundusze), ale to broń obosieczna. Od pomocy można się uzależnić, a poza tym zabija ona wewnętrzną kreatywność, chęć i wolę działania. Te niebezpieczne procesy widać już dziś w wielu częściach naszego kraju.

Reasumując, biorąc pod uwagę trendy demograficzne, nie wykluczone że z fazy „społeczeństwa kompleksów” przeskoczymy od razu do społeczeństwa „osiadłego na laurach” (patrz „Przyszłość Polski – kontynuacja złotego wieku czy schyłek?”). Takiego, które nie myśli o rozwoju, o zdobyciu pozycji lidera, ale raczej walczącego o zachowanie status quo. Dobrze to już widać w statystyka makroekonomicznych i polityce ostatnich lat – priorytetem stała się konsumpcja i opóźnianie koniecznych reform (myślenie o tym co tu i teraz), a nie inwestycje (myślenie o przyszłości).

 

Nadzieja w młodych i nowych-starych liderach

Oczywiście nie oznacza to, że tak musi się stać. Mamy za sobą ponad 30 lat funkcjonowania w rynkowej demokracji. Teraz jest dobry czas na wyciąganie wniosków i ewentualne zmiany. Największe nadzieje można moim zdaniem wiązać z nowym pokoleniem, tym wyrosłym już w wolnym kraju. Nie niesie ono ciężaru PRL. Wychowani w wolności, od urodzenia podróżujący po świecie mają szansę myśleć i działać inaczej.

Nie musimy też od razu zmieniać całego społeczeństwa. Tak jak w domu, w biznesie, fundacji, szkole itd., tak też na poziomie państwa jego sytuacja jest pochodną tego jakich ma ono PRZYWÓDCÓW. Dlatego też tak ważna jest zmiana w tym zakresie. By nasz kraj mógł marzyć o pozycji europejskiego lidera potrzebuje przywódców posiadających właściwą mentalność i moc sprawczą, ukierunkowanych na przyszłość, a nie przeszłość (pisałem o tym więcej w „Przywództwo dla rozwoju”). Odnoszę wrażenie, że spora grupa osób, które wchodziły w dorosłe życie na przełomie XX i XXI wieku, i która ma dziś ugruntowaną pozycję życiową i zawodową, gotowa jest na refleksję o tym, że potrzebujemy mentalnościowych i tożsamościowych zmian. Także pracy nad sobą, która do takich zmian prowadzi. Oby!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *